sobota, 29 czerwca 2013

Uprzejmie donoszę !!/45/

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



Uprzejmie donoszę, że Instytut Pamięci Narodowej w osobie szacownego Pana Cenckiewicza podał kilka danych dotyczących ojca braci Kaczyńskich Rajmunda. Z denuncjacji wynika, iż Pan Kaczyński-senior w czasie II Wojny Światowej zdobywał wykształcenie w Warszawie. Ukończył szkołę średnią i rozpoczął studia. Jak juz dokładniej wiemy poźniej ożenił się z żołnierką AK, otrzymał posadę wykładowcy i spory dom.
Ten to miał szczęście, inni mogli sie co najwyżej uczyć grypsery i dostać posadę kalifaktora.
Dziś odznaczyłem ludzi nie tylko mądrych, wysoko wykwalifikowanych, kompetentnych, ale ludzi odważnych – powiedział Lech Kaczyński odznaczają historyków IPN


Uprzejmie donoszę, że coraz mniej podoba mi się prof. Leszek Balcerowicz. Przeciwnicy Ofe podają nieprawdziwe dane, oszukują liczbami, popełniają fałsze intelektualne, naciągają dane, wyciągają nieprawidłowe wnioski, manipulują opinią społeczna itd., itd.
Pan Balcerowicz przypomina mi dziś Krystyne Pawłowicz ekonomii powtarzając w koło Macieju te same banały bez śladu faktów. Musi istnieć umowa pomiędzy dziennikarzami a profesorem bo żaden nie zadaje pytań które tak pana Balcerowicza denerwują np. ile i ilu z OFE pośrednio lub nie wpada do kieszenie LB i jego Stowarzyszenia. Ile szmalu naciągnęli np. była pani w-ce minister Lewicka, pan Rybiński i inni.
A może tak w końcu Panie Balcerowicz powiedzieć do kamer, że emeryci z drugiego filara mają zabezpieczone godziwe emerytury zgodnie z moją zapowiedzią i ja Leszek Balcerowicz was o tym zapewniam.
Można poczytać o OFE:   
prof. Oręziak  – uwaga nie dla zwolenników OFE !    


Uprzejmie donoszę, że dziś w Sosnowcu rozpoczyna się PIS-owski sabat na który prawdopodobnie nie przybędzie Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ ze względu na stan zdrowia. Natychmiast się media zainteresowały co jest z ich ukochanym prezesem bo bez niego to o czym pisać ?. Kolejna polityczna sraczka powoduje wzrost zainteresowania. Niestety pierwszy dzień będą musieli PIS-owcy pluć sami i to być może bez wytycznych.
Na marginesie tego spędu jestem pod coraz większym wrażeniem wypowiedzi intelektualistów tej partii. To musi być spory wysiłek intelektualny aby spamiętać jeden tekst i się nie pomylić – znacie to: bezrobocie rośnie gospodarka, rolnictwo, PO się wali, rząd nic nie robi tylko gra w piłkę etc, etc.
Podziw mój tym większy że trzeba to dostosować do każdego rodzaju pytania np. Jak się panu podobał mecz ? ...................... rząd nic nie robi tylko gra w piłkę /.../, Co pan uważa o ustawie matek pierwszego kwartału ? ....................... bezrobocie rośnie gospodarka, rolnictwo /.../. Co pan sądzi o pogodzie ? ................. PO się wali, rząd nic nie robi /.../.

Uprzejmie donoszę, że być może jesteśmy świadkami rozpoczęcia procesu pojednania pomiędzy narodami Ukraińskim i Polskim. W latach 60 ubiegłego wieku proces pojednania polsko-niemieckiego zapoczątkowali polscy i niemieccy biskupi to i dziś mam nadzieję na powtórkę tamtej sytuacji. Czas powinien goić rany, IPN właściwie wszystkie sprawy umarza bo świadkowie i sprawcy są na innym świecie a wagę kto był bardziej, więcej, gorzej czy lepiej schować do historycznej szafy.
Tak się w moim życiu poskładało, że ze spotkanymi braćmi słowianami znacznie szybciej nawiązywałem kontakt niż np. z Niemcami i chciałbym doczekać chwili w której powitamy w Unii Europejskiej Ukrainę.

Uprzejmie donoszę, że wg portali Grupy PTWP Czesi i Słowacy się obawiają, że w kolejnych latach największe i najbardziej prestiżowe inwestycje zagraniczne w naszym regionie będą lokowane w Polsce. Wpływ na to ma dekoniunktura gospodarcza. Co więcej, według pytanych przez czeskie media przedstawiciele zagranicznych inwestorów obawiają się jeszcze pogorszenia sytuacji w związku z planami stosowania rozwiązań podatkowych jak na Węgrzech.
Najbardziej atrakcyjnym krajem dla inwestycji zagranicznych w regionie będzie w najbliższych latach Polska - przyznaje Petr Dufek z banku CSOB.
Oby sie Wasze słowa sprawdziły – dobrzy ludzie !!

Czas na prywatę !!.
Każdy bloger podejmujący tematykę polityczną wie lub powinien wiedzieć, że jeżeli nie ma na tyłku skóry tak grubej jak na pięcie tzn. odpornej na krytykę to powinien zmienić tematykę na np. ogrodową. Pisząc bloga nie roszczę sobie prawa do wiedzy przynależnej konkretnym dyscyplinom naukowym i stąd moje „wypociny” mogą być czasami głupie lub naiwne. Nie roszczę sobie także prawa do pisania bezbłędnego nawet z zakresu podstawowych zasad ortografii /np. pozwoliłem sobie napisać nazwę męskiego przyrodzenia przez 3 litery/.
Nie jestem jednak zadowolony jeżeli uwagi krytyczne są kierowane na prywatny emailowy adres, od tego na blogu są komentarze. Spokojnie, nie obrażę się i nie powieszę ani się nie pochlastam.
Ponadto informuję że każdego dnia o godz. 00.oo następuje reset i nikt nie jest u mnie do przodu ani do tyłu.
Piotr Opolski.

Z ostatniej chwili:
Jarosław Kaczyński przybył !!. Dziennikarki szczególnie tvn24 szczytują.



czwartek, 27 czerwca 2013

Okiem emeryta (50)









Odcinek 50 - czyli biję się w piersi.


    Nie spodziewałem się, że „jubileuszowy” odcinek mojego felietonu będę musiał zacząć od złożenia samokrytyki. Winną tego aktu jest Misjonash, a właściwie jej dwie ostatnie notki. Niewinne oraz Jest nadzieja. Pod tą pierwszą popełniłem komentarz, za który zostałem niesamowicie skomplementowany w drugiej. I dzisiaj okazało się, że całkowicie niezasłużenie.


    Zaczęło się od oglądania w TV konferencji prasowej prokuratury wojskowej. Dotyczyła ona wyników badań przez biegłych próbek wraku wiadomego samolotu. Potem słuchając pytań „dziennikarzy” typu Gmyz, oraz późniejszych ich komentarzy – krew mnie zalała. I wszystkie wzniosłe słowa, które umieściłem we wspomnianym komentarzu rozsypały się jak domek z kart.



    Niestety, ale jak wielokrotnie wspominałem, jestem wyjątkowo uczulony na głupotę. I o ile w człowieku mającym poglądy inne niż ja zawsze widzę człowieka, to w głupcu zawsze będę widział przede wszystkim głupca.

    Bo jak inaczej można określić człowieka, który z „dziennikarskich” pozycji chce mieć wpływ na poglądy innych ludzi skoro opinie biegłych nie mają na niego żadnego wpływu?

    Mógłbym wiele tu wstawić wiele moich komentarzy do poszczególnych wypowiedzi „dziennikarzy niepokornych”. Wszystkie kończyły by się tą samą konkluzją. Więc ograniczę się tylko do szerszego omówienia jednej kwestii.

    Chodzi o nieszczęsne wskazania „TNT” na aparatach, którymi badano próbki w Smoleńsku. Biegli dokonali dokładnej analizy chromatograficznej w profesjonalnie wyposażonym laboratorium i nie stwierdzili obecności na próbkach śladów środków wybuchowych, ani produktów ich rozpadu. Prokuratorzy na konferencji wyjaśnili powody rozbieżności między wskazaniami przyrządów w Smoleńsku i wynikami badań w laboratorium.

    W skrócie wygląda to tak:
- detektory użyte w Smoleńsku nie mogły dać wiarygodnego odczytu. Po pierwsze ich użycie odbywało się okolicznościach uniemożliwiających wyeliminowanie tzw. tła, czyli otoczenia, w tym gleby.
- detektory te są narzędziami służącymi do identyfikacji „podejrzanych” próbek. Podejrzanych o kontakt z np. TNT. W swojej pamięci, w swoim programie mają zakodowane pewne stany wskazujące na obecność TNT. Ale takie stany można też wykryć np. w paście do butów. Ponieważ nie używa się ich do poszukiwania pasty do butów, a właśnie do szukania śladów TNT – więc wykryty stan powoduje pojawienie się na wyświetlaczu napisu „TNT”.
- „przyłapane” w ten sposób próbki dopiero w sterylnym laboratorium są dokładnie badane. I takie badania wykonali biegli. Wykazali oni jakie substancje znajdujące się na próbkach spowodowały alarm detektorów. Wykazali również źródło ich pochodzenia (np. w jednym wypadku były to składniki do produkcji wielu tworzyw sztucznych, w innym lek nasercowy).

    Co pan Gmyz z tego zrozumiał? Ano nic. Bowiem w wieczornym komentarzu stwierdził, że biegli i prokuratura kłamie, bo raz mówi, że nie było trotylu, potem mówi, że wykryto trotyl a w końcu z powrotem mówi, że trotylu nie było.




    Niech więc ktoś mi spróbuje wytłumaczyć, że takiego człowieka nie można nazwać głupcem? I nic, a nic nie obchodzą mnie jego poglądy polityczne, czy światopogląd. Może nawet mieć przekonanie, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Jednak nic nie zrozumieć z jasnego wywodu prokuratury w tym zakresie – to naprawdę trzeba być głupcem.

    I tak to doszło do tego, że deklarując u Misjonash gotowość do wyciągnięcia ręki w stronę ludzi innych opcji, znowu trafiłem na głupotę, której musiałem dać odpór.

    I nie zdziwię się jak ktoś wytknie mi brak konsekwencji. Wtedy będę musiał znowu przekonywać, że głupota nie ma barw partyjnych. Jest przypadłością konkretnego człowieka. I z nim właśnie polemizuję, wytykam i besztam. Ale tylko jego głupotę.

    A co dla "niezależnych" dziennikarzy było najważniejsze w tej konferencji prasowej?

    cytat z "niezależnej.pl" mającej w podtytule "my informujemy - oni kłamią": "Jak ustalił portal niezalezna.pl rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej umożliwiono zapoznanie się ze sprawozdaniem biegłych dopiero w piątek, a więc już po ujawnieniu jego treści opinii publicznej.
- Od prokuratorów rodziny ofiar dowiedziały się, że w sprawozdaniu o którym będzie mowa na konferencji nie ma danych wrażliwych, dlatego można było zastosować taką właśnie kolejność, zgodnie z którą najpierw z materiałami zapozna się opinia publiczna, a dopiero później rodziny – dowiedział się mecenas Piotr Pszczółkowski, który nie kryje oburzenia takim zachowaniem prokuratury."


    Czy prokuratura wojskowa opłacana jest wyłącznie z podatków rodzin ofiar katastrofy, by one miały pierwszeństwo? Czy może ich pieniądze mają większą wartość niż moje? A może prokuratura kazała rodzinom zatkać uszy na czas tej konferencji? Chyba nie. Przedstawiciel rodzin wywołał nawet małe zamieszanie na tej konferencji.

    A więc wierutnym kłamstwem i perfidną manipulacją są słowa "niezależnej.pl": "...rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej umożliwiono zapoznanie się ze sprawozdaniem biegłych dopiero w piątek, a więc już po ujawnieniu jego treści opinii publicznej." Rodziny ofiar zapoznały się ze sprawozdaniem dokładnie w tym samym momencie co reszta opinii publicznej!





Terroryzm i Żydzi !

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta


Informuję, że tytuł „Terroryzm i Żydzi” jest głupi i nie ma nic wspólnego z treścią notki a są to sprawy zupełnie rozdzielne.

Dotychczas na podparcie swoich blogowych tez przekopywałem się przez jakąś ilość internetowych stron szukając złotego środka wyrazu, wyważonego stanowiska i obiektywnego spojrzenia na sprawę. Czułem się wtedy dokształcony, dowartościowany i wszelkie objawy pozytywnych ocen łykałem jak gęś kluski. Na ziemię sprowadził mnie /dość dawny już/ banalny i prosty komentarz – Ty h..u !!...................to ja sie męczę a Ty ?? - to ja Cię też.

Leszek wymyślił tytuł bloga: Refleksje po .......... a więc po kiego grzyba ja się męczę i próbuję coś udowadniać, przekonywać a może i się przypodobać, może ktoś pogłaska, pochwali, będzie miły....a ja Cię też !.
Koniec – wystarczą refleksje.

Terroryzm:
& 1. Kto stosuje przemoc fizyczną, psychiczną, wobec anonimowej grupy ludzi o określonych i dozwolonych przez prawo poglądach podlega karze pozbawienia wolności od 1 roku do lat 6.
&1a. Jeżeli przemoc była stosowana przy użyciu niebezpiecznych narzędzi kara obligatoryjnie wzrasta o 50%.
&1b. Jeżeli w wyniku działań jak w &1. ktoś poniósł poniósł szkodę na ciele kara obligatoryjnie wzrasta o 100 %.
&1c. Jeżeli ktoś w wyniku działań jak w &1 poniósł śmierć lub uległ trwałemu kalectwu kara nie może być niższa niż 12 lat pozbawienia wolności do kary dożywotniego pozbawienia wolności.
&2. Kto stosuje przemoc fizyczną lub psychiczną wobec osoby sprawującej funkcje publiczną lub wykonującej swoje obowiązki podlega karze od lat 3 do 8.
&3. Kto zakłóca dozwolone przez prawo o zgromadzeniach spotkania grupy obywateli podlega karze od 3 do 6 lat.
& 4. Kto - jak &3 poprzez swoje zachowanie nie dopuszcza do zgromadzenia podlega karze od lat5 10.
& 5. Orzeczone kary nie podlega warunkowemu zawieszeniu.
& 6. Orzeczone kary są wykonywane w całości a skazany nie może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie warunkowe.
& x Organy samorządu terytorialnego mogą nie wydać zgody na przemarsz, zgromadzenie itp. Jeżeli zachodzi prawdopodobieństwo zachowań niezgodnych z prawem a prawdopodobieńwto to wynika z poprzednich zachowań uczestników.
&. xx Zasłanianie twarzy jest zastrzeżone dla służb administracji państwa i wojska.
Refleksja: Potrzebna od zaraz ustawa antyterrorystyczna. /Tzn. Antykibolska, antyfaszystowska, antydudowa itp./.


Żydzi.
Z pewnym zaskoczeniem znalazłem w sieci następujący tekst:
W dniu 16 lipca 1960 roku rząd Polski podpisał z rządem USA układ dotyczący roszczeń majątkowych obywateli i instytucji USA od Polski za pozostawiony i ocalały w Polsce majątek obywateli i instytucji amerykańskich. Zgodnie z art.1 tegoż traktatu/umowy Rząd Polski zobowiązał się zapłacić, a Rząd USA przyjąć, 40 mln ówczesnych dolarów amerykańskich za całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli USA, zarówno osób fizycznych jak i prawnych, z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę mienia oraz praw i interesów związanych lub odnoszących się do mienia, które nastąpiło w Polsce przed dniem podpisania i wejścia tego układu w życie. Spłata tego zobowiązania przez Polskę następowała do Sekretarza Stanu USA w rocznych ratach i została w całości spłacona i rozliczona dnia 10 stycznia 1981 roku.

Refleksja: Panowie - od Polski nie powinniście już nic dostać. Żyliście przez wieki w mojej ojczyźnie - chyba rachunki wyrównane !!.









poniedziałek, 24 czerwca 2013

Naród wspaniały tylko.......

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



Być może mam dziś zły dzień, być może wstałem lewą nogą, być może cos we mnie wzbierało i czas to wyrzucić z siebie.
Chodzi za mną nastepująca sentencja:

                   NARÓD WSPANIAŁY, TYLKO LUDZIE K...Y !!.
Wygłoszona przez klasyka miłowanego przez wielu, /przeze mnie raczej mniej/ który wszedł na stałe do historii wolnej Polski.

Coraz bardziej jestem przekonany że dziś jesteśmy na drugim etapie tej sentencji.
Najpierw sobie uchwalamy konstytucję aby ją natychmiast kwestionować. Ustalony ład konstytucyjny próbujemy naginać do własnych potrzeb \* patrz sentencja.
Mamy system partyjny ale większość jest przeciw tymże partiom politycznym i tzw. partyjniactwu\*patrz sentencja.
Mamy wyborczy system przedstawicielski ale każdy domorosły polityk domaga sie w setkach spraw referendum co przeczy systemowi przedstawicielskiemu i jest szantażem wobec wybranych demokratycznie organów \*patrz sentencja.
Banda kilkudziesięciu łajdaków z Jarosławem Kaczyńskim /zawsze dziewica/ na czele zaczyna przekonywać naród jak jest źle wbrew wszystkim statystykom, badaniom czy opiniom \*patrz sentencja.
Wataha kilkudziesięciu pseudo-dziennikarzy pod płaszczykiem demokracji skutecznie zamula rzeczywistość i urządza sobie łapanki na poszczególne partie czy polityków bawiąc sie w wyszukiwanie haków\*patrz sentencja.
Podobna dziennikarska hołota wraz z politykami broni demokracji a do dyspozycji mają swoje dalekie od demokratycznych reguł stacje TV, radiowe i gazety \*patrz sentencja.
Wielkie się podniosło larum na zatrudnianie znajomych, tych do których maja zaufanie lub rodzin w swoich Biurach Poselskich...............a co może maja zatrudniać polityków opozycji ?\*patrz sentencja.
Wielkie oburzenie na poczynione zakupy ubrań, wydawanie na rauty, ochronę itp. A guzik to kogo obchodzi, niech sobie wydają jak chcą i ile chcą /Są pretensje do PO że ma dużo pieniędzy – widocznie nie wydaje na idiotyzmy/\*patrz sentencja.
Chcecie wywalić Hannę Gronkiewicz-Waltz ?. To wywalcie a będzie to dowód, że lepiej nic nie robić jak śp. Lech Kaczyński \*patrz sentencja.
Niektórzy zniknęli /do czasu/ a powinni odpowiadać za swoja przestępczą działalność i dawno winni być w pierdlach za kłamstwa Smoleńskie lub jak pyszałek Ziobro za pozbawienie życia wielu osób, które nie doczekały przeszczepów \*patrz sentencja.
Inni zniknęli wystawiając rachunek krzywd za swoje cierpienia w opozycji m. in. Wielki Obrońca Kiboli Zbigniew Romaszewski\*patrz sentencja.
Inni sukcesywnie zajmują sie opluwaniem tych Polaków, którzy są znani w świecie np. JPII, Lech Wałesa itd.\*patrz sentencja.

            Ta krótka i wybiórcza wyliczanka ma być tylko podparciem tezy, że idziemy na dno. Najwięksi polityczni bandyci ubrani w polityczne glany będą rozliczali Okrągły stół, wejście do Unii, reformę emerytalną, reformę służby zdrowia, budowę autostrad itd., itd., itd.
Ludzie nie mają opamiętania i słuchają naszego, rodzimego Fuhrera /zawsze dziewica/. Na nic roczniki statystyczne, wyliczenia EUROSTAT, Forbs czy inne niezależne badania. Coraz większa ilość tzw. Polaków dostaje politycznej sraczki na głos Prezesa.
Nie ma więc zdziwień ,że propaganda homoseksualna kwitnie, Niemcy o Polsce wymyślają bzdety , aby usprawiedliwić zbrodnie swoich antenatów, żydzi co rusz domagają się odszkodowań a we Francji już muzułmanie leją po pysku katolików za jedzenie bułki z szynką tu szczegóły .
a Panprezes będzie przekopywał Mierzeję Wiślaną i to tylko po to aby zdobyć stanowisko Prezydenta Elbląga. Przekopie Wam oj – przekopie, \*patrz sentencja
/Dla tych co głosowali na PIS – Morski Port Elbląg !!/

W sumie biednawa ta Polska. Ledwo się odbiliśmy od dna i nie zagraża nam wróg zewnętrzny to przyplątał się ten gorszy, zacietrzewiony, zdradliwy i łajdacki od środka i pożera nas jak rak. Czy możemy utrzymać niepodległość mając wsród wpływowych polityków takich pajaców jak Pawłowicz, Kłopotek, Niesiołowski, Palikot lub innych mentalnych gówniarzy.........a lista byłaby przepotężna. Czy jesteśmy w stanie powstrzymać rodzący się polski faszyzm ?.







niedziela, 23 czerwca 2013

Morski Port Elbląg

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Mieszanie w głowach


    Z okazji wyborów prezydenta Elbląga w mieście tym pojawiły się tabuny aparatu partyjnego PiS-u. W kampanii na rzecz swego kandydata nie pomijają oni żadnych bzdur, by wykazać jaka to Platforma jest beee.


    Sięgnięto więc po niezbyt świeży pomysł przekopania Mierzei Wiślanej jako przykład szkodliwego działania PO skierowanego przeciw Elblągowi. Mówią więc tak – „Jak rządziliśmy, przygotowaliśmy projekt przekopu Mierzei, który uczyniłby z Elbląga prawdziwy port morski. Niestety. Do władzu doszła PO i projekt ten wyrzuciła na śmietnik. Jednak dzisiaj obiecujemy wam, że jak prezydentem Elbląga zostanie kandydat PiS-u to port ten szybko powstanie”.

    Większego, bezczelniejszego kłamstwa, składanego ludziom którzy naprawdę mają kłopoty z pracą – jako żywo nie słyszałem. Cynizm tych słów jest „porażający”.

    Po pierwsze – prezydent miasta nie jest w stanie sam tego portu wybudować bez pomocy finansowej państwa. A przecież „zły Tusk” pieniędzy nie da.
    Po drugie – Elbląg należy do województwa Warmińsko-Mazurskiego a Mierzeja Wiślana do województwa Pomorskiego. W tym ostatnim też rządzą ludzie „złego Tuska”.
    Po trzecie i najważniejsze – pomysł jest idiotyczny, co postaram się udowodnić.

    Wszystkim zwolennikom przekopu Mierzei proponuję zapoznać się z historią portu we Władysławowie. Ten wybudowany w 1938 r. port, od początku istnienia miał kłopoty z wejściem do niego. Na południowym Bałtyku bowiem istnieje prąd morski płynący z zachodu na wschód. Ten prąd jest „odpowiedzialny” za powstanie półwyspu Helskiego i Mierzei Wiślanej. Więc zaraz po oddaniu do użytku portu władysławowskiego zaczął zamulać, wręcz zasypywać tor wodny. Dlatego w latach 1986-1996 wybudowano wielki falochron północny.



    Na zdjęciu doskonale widać szerokie plaże po zachodniej stronie portu powstałe w wyniku zatrzymania transportu piasku przez prąd (plaże po wschodniej stronie portu powstały przez sztuczne przerzucanie części zatrzymywanego piasku z jego zachodniej strony. Widać więc wyraźnie, że nawet przerzucony piasek nie jest w całości transportowany przez prąd w kierunku Półwyspu Helskiego)*. Tor wodny został uratowany – ale na skutki uboczne nie trzeba było długo czekać. Przed budową portu, a szczególnie przed wybudowaniem falochronu piasek ten był naturalnym budulcem dla półwyspu Helskiego. Uzupełniał on ubytki powstałe na skutek sztormu. Gdy zabrakło tego budulca mieliśmy kilkakrotnie przypadki, że sztorm z półwyspu robił wyspę. Teraz wydaje się olbrzymie pieniądze na sztuczne przenoszenia piasku zatrzymanego przez falochron na wschód od Władysławowa.

    Obawiam się, że po przekopaniu Mierzei też trzeba będzie wybudować odpowiednio duży falochron, by chronić tor wodny do Elbląga. Tylko, że w takim wypadku, „najpiękniejsza plaża w Europie” w Krynicy Morskiej może stać się wspomnieniem.

    Są i jeszcze inne zagrożenia, ale nie jestem w tych sprawach zbyt „oblatany” więc je tylko wyliczę.
- Nie wiem jaki wpływ na ekosystem zalewu Wiślanego będzie miał wlew dużej ilości wody o znacznie większym zasoleniu.
- Nie wiem jaki wpływ na faunę Mierzei, będzie miało praktyczne odcięcie jej od lądu stałego.

    Zagorzali zwolennicy teraz zakrzykną, że owszem, to mogą być pewne problemy, ale korzyści z nawiązką pokryją straty. Czyżby?

    Jeden z pisowskich aktywistów wmawiał Elblążanom, że port ich może być portem przeładunkowym wielkich ilości towarów płynących do Kaliningradu. Spójrzmy na mapkę i porównajmy długość trasy dla statków wpływających na Bałtyk celem dostarczenia towarów do Kaliningradu. Dodajmy do tego jeszcze czas i koszty przeładunku. Nie wiem czy znajdzie się jakiś pisowiec, który udowodni, że to się armatorom i odbiorcom towaru będzie opłacało.



    Owszem istnienie portu w Elblągu ma swoje ekonomiczne uzasadnienie. W roku 2011 w porcie tym przeładowano 113 500 ton towarów. W roku 2012 168 500 ton. Ograniczeniem tego stanu rzeczy był brak możliwości dokonania odprawy fitosanitarnej w Elblągu. Jednak już dzisiaj wiadomo, że taka możliwość będzie lada dzień (pomimo "złego Tuska". A może właśnie dzięki niemu). W tym przypadku szacuje się, że port w Elblągu przeładuje w tym roku ~300 000 ton.

    Pikanterii temu dodaje fakt, że w okresie zimowym z powodu zamarzania Zalewu Wiślanego transport barkami do Kaliningradu musi być wstrzymany. A właśnie na transporcie towarów barkami do Kaliningradu pisowcy opierają swoje obiecanki-cacanki.

    Jeżeli ktoś chciałby naprawdę rozbudowy portu powinien się martwić raczej o połączenia drogowe Elbląga z Europą. Ja na powyższej mapce zaznaczyłem alternatywną trasę włączającą Elbląg w sieć autostrad. Może i tańsze byłoby wykorzystanie zmodernizowanej drogi S7 i Obwodnicy południowej Gdańska. Ale jeżeli przewoźnik samochodowy autostradą dotarłby już pod Gdańsk, nie wiem czy w planowaniu transportu nie wybrałby właśnie Gdańska lub Gdyni.

    Z powyższego wynika, że powtarzany jak mantra pomysł z przekopaniem Mierzei to pisowskie gruszki na wierzbie. Powtarzane one dzisiaj są jedynie dlatego, że można udowodnić iż rząd Tuska odrzucił ten idiotyczny pomysł. Gdyby nie to – Elbląg byłby dzisiaj drugim Hamburgiem.

    Na dalsze komentowanie tego pomysłu po prostu brak mi słów. Nie mieści mi się w głowie, by można być tak cynicznym i dla własnych politycznych celów tak mamić Bogu ducha winnych ludzi. A jednak są tacy, dla których cel – pognębienie Tuska jako osobistego wroga – uświęca środki – mamienie i okłamywanie niewinnych ludzi.

* - tekst w nawiasie dopisałem 23.06,2013 o godz. 11:45

piątek, 21 czerwca 2013

Okiem emeryta (49)









Odcinek 49 - czyli czy partie są nam potrzebne?


    Chociaż i ja czasami ulegam populistycznym hasłom, jednak uważam, że partie polityczne w systemie demokratycznym są potrzebne. Podkreślam to akurat teraz, gdy przy pomocy Dudów Kukiza tak wiele się teraz mówi o referendach.


    W codziennym rządzeniu referenda są zmorą demokracji. Same nie są w stanie reagować na bieżące potrzeby, ale za to doskonale potrafią rozwiązania tych potrzeb (lepsze lub gorsze) torpedować. Demokracja bezpośrednia (a referenda nawiązują do tej formy) sprawdzała się tylko – i to też w sposób mało doskonały – w starożytności. Największe miasto-państwo Grecji – Ateny liczyły ok. 120 tys. mieszkańców. Jednak prawo stanowienia miało ok. 40 tys. W Sparcie takie prawo miało kilkanaście tys. Sami Ateńczycy mieli chyba świadomość niedoskonałości Zgromadzenia Ludowego, skoro powołali do bieżącego rządzenia Radę Pięciuset. Przy dzisiejszej liczebności naszego państwa, nie wyobrażam sobie działania „Zgromadzenia Ludowego” nawet pod postacią referendum. Referendum ma sens przy podejmowaniu fundamentalnych decyzji takich jak uchwalenie Konstytucji, przystąpienie czy wystąpienie z Unii Europejskiej itp.

    I tu pojawia się miejsce i potrzeba na istnienie partii politycznych. Organizacje te, grupujące ludzi aktywnych, posiadających zbliżony ogląd świata są w stanie opracować jakiś program. Społeczeństwo w wyborach powszechnych określa do którego z prezentowanych przez różne partie programów jest mu bliżej. Już widzę jak Piotr zaczyna się złośliwie uśmiechać. Że to niby argument przeciwko JOW-om. Wcale nie, ale to już inna bajka.

    Wracając do „ad remu” – można przyjąć dosyć niepewną tezę, że partie polityczne spełniają ważną społeczną rolę. A więc i nie powinno budzić sprzeciwu finansowanie tych partii z budżetu państwa, czyli z naszych kieszeni. Niestety w tym miejscu zaczynają się schody.

    Pierwsza wątpliwość – czy znajdzie się ktoś, kto bez zająknienia powie, że wszystkie istniejące partie polityczne ten interes społeczny spełniają, albo przynajmniej mają na względzie? No dobrze, dajmy partiom szansę – czy jest jakaś partia spełniająca to kryterium?

    Druga wątpliwość - gdyby jakimś cudem większość odpowiedziała pozytywnie na oba powyższe pytania – to czy ….. pytania jak wyżej, tylko spełnianie interesu publicznego, uzupełnijmy wydawaniem społecznych pieniędzy wyłącznie na ten cel.

    Założę się o każde pieniądze, że na wszystkie pytania, prawie wszyscy Polacy odpowiedzą negatywnie. Dlatego uważam, że pomimo dostrzegania przydatności partii, mam wątpliwości do ich finansowania. Moim zdaniem finansowanie powinno się odbywać na zasadzie dotacji celowych. Można jeszcze zastanowić się nad zwrotem kosztów kampanii wyborczej. Jednak w tym wypadku tylko do jakiejś ściśle określonej kwoty, jednakowej dla wszystkich partii, rewaloryzowanej wskaźnikiem inflacji.

    Dotacje celowe też powinny być dokładnie opisane. Jeżeli partia chce dokonać jakiejś analizy (np. struktury bezrobocia), musi zlecić to określonym podmiotom gospodarczym czy uczelniom i przedstawić fakturę, będącą podstawą do zwrotu kosztów. Koszty te powinny też być kontrolowane przez biegłych na podstawie średnich rynkowych kosztów takich usług.

    Przeciwnicy ograniczenia finansowania budżetowego przytaczają argument, że spowoduje to zabetonowanie sceny politycznej, bo małe, nowo powstałe partie polityczne będą miały maksymalnie utrudniony dostęp do parlamentu. Przyznaję – mają sporo racji. Jednak nie należy z tego powodu radykalnie odrzucać pomysłu oderwania partii od budżetowego cycka. Są inne sposoby, by każdemu dać szansę na zaistnienie i rozwój. Co bowiem dzisiaj ogranicza dostęp nowych ugrupowań do sejmu? Jest to wymóg uzyskania w skali kraju wyniku powyżej 5%. Praktycznie dla nowych partii jest to niemożliwe. Ale w skali województwa, to już wydaje się osiągalne. A już w skali powiatów i gmin staje się realne.

    W tym miejscu muszę przypomnieć, że w temacie funkcjonowania naszego parlamentaryzmu jest wiele pomysłów. Jednym z popularniejszych jest likwidacja Senatu. Ale też łagodniejsza forma tego postulatu – czyli przekształcenie Senatu w Izbę Samorządową – też ma swoich zwolenników. I w ten sposób dochodzę do sedna mojej teorii. Otóż małe, nowe partie bez państwowych (czyli naszych) dotacji mogą zaistnieć bez problemu w radzie miasta czy gminy. Jeżeli przetrwają kadencję z dobrą oceną wyborców, nie powinny mieć kłopotów w dostaniu się do sejmiku wojewódzkiego. A stamtąd otwarta droga do Izby Samorządowej – czyli możliwość zaistnienie w parlamencie w skali krajowej.

    A wszystko to bez wydawania naszych pieniędzy (wyjątek wspomniane wyżej dotacje celowe i zwrot kosztów kampanii wyborczej).

    W marnowaniu społecznych pieniędzy niemały udział mają też biura poselskie. Najczęściej spełniają one rolę synekur dla „krewnych i znajomych królika”. A powinny być „kuźnią kadr” dla partii politycznej. Ludzie którzy chcą się zawodowo zająć polityką, tam powinni zdobywać ostrogi. JAKO WOLONTARIUSZE! Jeżeli wyborcy z danego terenu byliby z nich zadowoleni, wolontariusze ci mogliby z powodzeniem startować w lokalnych wyborach. I drogą wyżej opisaną dla nowych partii politycznych – dostając się do Izby Samorządowej stanowiliby zaplecze swej partii.

    I w ten sposób byłaby szansa na ustrzeżenie się przed takimi miernotami w polityce jak Richard Henry Czarnecki. Bo po pierwsze - nie wiem, czy byłby zainteresowani przez 4 lata udzielać się społecznie całkiem za darmo. Po drugie – nawet gdyby wytrzymał, to szans w lokalnych wyborach nie miałby żadnych. Bowiem 80% „klientów„ jego biura wychodziłaby z niego z poczuciem zamętu i chaosu. Bo według moich ocen, tylko około 20% Polaków jest w stanie zrozumieć mniej-więcej co on mówi.







Ponieważ wyszedł mi felieton nieco przydługawy oraz w nawiązaniu do ostatniego akapitu, tym razem najkrótsza w świecie bajka o złotej rybce:

Głuchoniemy rybak złapał złotą rybkę..............?




czwartek, 20 czerwca 2013

Jak psieje Lis !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



            Nie mam ostatnio szczęścia do idoli np. pozytywnie oceniłem nominację na stanowisko ministra sprawiedliwości imiennika Panprezesa /zawsze dziewica/, wysoko oceniałem pewnego prawie premiera z Krakowa ale tylko do czasu „Niemcy mnie biją”, dawno w przedbiegach odpadli dawni dziennikarze opozycyjni a tych do których mam przekonanie do dziś wystarczy mi palców jednej ręki. Polityków jeszcze kilku bym znalazł i to niemal wyłącznie w partii rządzącej.
Do grona zpsiałych dziennikarzy dołączył Tomasz Lis.
Nie mam zamiaru polemizować o stronie merytorycznej ostatniej publikacji w „Newsweeku” ale o stronie formalnej i powinności dziennikarskiej, której z pewnością nie jest wybiórcze traktowanie tematu a potraktowanie publikacji w krytyce jednej partii politycznej nie wspominając nic o pozostałych jest dziennikarskim naduzyciem. Dziennikarz, który przedstawia jakiś problem winien przynajmniej stwarzać wrażenie neutralności politycznej.

                                                                                                                 Za tę okładkę Pan Lis
                                                                                                                 otrzymał nominację do
                                                                                                                 Hieny Roku !!!!!

Oczywistym jest że dotyczy to dziennikarza który także ma swój poważny program w telewizji publicznej /z TVP2 powinien taki dziennikarz dostać kopa/.
Zauważyłem, że coraz bliżej Tomaszowi Lisowi do Moniki Olejnik. Polega to na tym, że przystępując do zadawania pytań ma już przygotowana tezę a zestaw pytań służy jej potwierdzeniu. Niewielu polityków potrafi sie temu oprzeć i daje sie zapędzić do narożnika.
Myślę sobie, że pan Lis to po prostu kanalia, która ukrywała swoje ambicje a dziś wyczuł, że może nadejść polityczna zmiana i przydałoby się mieć jakieś zabezpieczenie na przyszłość. Spoglada z troską na wywazelinowany tyłek Jarosława Kaczyńskiego i oczekuje momentu najlepszego wślizgnięcia się do środka. Pierwszy krok został zrobiony. Pan Tomasz musi jednak pamiętać, że chodź miejsca tam sporo to kilku już tam jest i ani Skowroński ani Wildstein itp. nie dadzą się wygryźć Proszę pamiętać Szanowny Panie Redaktorze, historia wykazała że powrót stamtąd jest najczęściej bardzo śmierdliwy, bolesny i ostateczny.

Cytat z Tomasza Lisa - „Opluwacze Polski są konsekwentni. Radość jest dla nich nie do przyjęcia. Entuzjazm jest zdradą. Sama beztroska jest podejrzana”.
.......no właśnie !!!


środa, 19 czerwca 2013

6-latki do szkół !!!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



Drogi Andrzeju !!.
Z satysfakcją przeczytałem Twoją notkę tym bardziej ,iż rzadko zdarza sie abym zgadzał sie z Tobą do końca. Tym razem zgadzam sie w zupełności. Notka Andrzeja
Tytułem uzupełnienia chcę napisać kilka uwag związanych z obserwacja systemu szkolnego w Holandii. System ten obserwuję na podstawie rosnącej wnuczki która w tym roku skończy 6 lat.
Moim skromnym zdaniem wsród wielu rzeczy odziedziczyliśmy system szkolnictwa z czasów dawno minionych i pociąg oświaty dawno odjechał a my zostaliśmy w miejscu. Władze Polskiej Rzeczpospolitej, czasami jak na ironię zwanej także Ludowej miały w ręku wszystko i wszystko musiało być jej podporządkowane czyli karne i zdyscyplinowane. Temu służył bezzasadny podział młodych ludzi wsród których ważny był status w tych grupach – ja jestem starszak i dlatego jestem lepszy od malucha. Ja jestem w klasie drugiej a więc pierwszak jest czymś gorszym itd., itd. Oczywiście do tego wymyślono ostre kryteria; lata życia 2-4 żłobek, 4-7 przedszkole, 7-14 szkoła podstawowa itd.
W czasie pobytów w Holandii przecierałem oczy ze zdumienia jak wraz ze „starzeniem” się mojej wnuczki obserwowałem tamtejszy system edukacji. Od startu dziecka w tzw. żłobku, poprzez tzw. przedszkole i chyba do około 10 roku życia dzieci są wychowywane, kształcone w grupach w których kryterium wiekowe nie jest rzeczą pierwszorzędną. Każda grupa składa się z dzieci o podobnym poziomie a poziom ten nie jest określany stopniami szkolnymi. Okresowo rodzice spotykają sie z wychowawcą, nauczycielem i rozmawiają o stopniu rozwoju dziecka.
Moja wnuczka chodziła do klasy w której są dzieci w przedziale 5-7 lat. Nauczycielka, psycholog i rodzice wspólnie ustalili, że dla niej pozytywniejsze będzie pozostawienie jej na 1 rok w tym samym przedziale wiekowym co oczywiście spowoduje zmianę częściową jej kolegów i koleżanek.
Takie postępowanie jest uzasadnione i stosowane w Holandii w stosunku do dzieci od najmłodszych lat a ma na celu jak najlepsze przygotowanie do wytężonej nauki w starszym wieku.
W Polsce każda matka uważa, że jej dziecko jest tym jedynym i genialnym na którym nauczycielka się nie poznała. Pozostawienie dziecka na następny rok w tej samej klasie powoduje u wszystkich stres a samo dziecko odczuwa to jako krzywdę. Warczeniem reaguję na propozycję pójścia z dzieckiem do psychologa a pani psycholog po 5 minutowej rozmowie ma zadecydować o dalszej edukacji. Chodzi chyba o przeświadczenie, że coś się robi.
Dopóki nie zmieni się organizacja systemu nauczania i wychowania będziemy pozostawali z tyłu.
Szerzej i szczegółowiej pisałem o tym w kwietniu br a fragment notki przypominam niżej:


Uprzejmie donoszę, że po raz pierwszy byłem w klasie szkolnej naszej wnuczki. Właściwie słowa klasa i szkoła należy opatrzyć cudzysłowem gdyż jest to instytucja kształcąca dzieci w sposób odmienny od naszego zrozumienia.
Klasa jest pomieszczeniem wielofunkcyjnym. Centrum zajmuje stolik nauczyciela a wokoło, w pół kręgu są opisane imieniem krzesełka dla dzieci. W czterech kątach znajdują się wydzielone miejsca o różnych funkcjach dydaktycznych; kącik gospodarczy /mini-pralka, lodówka, kuchenka, łóżko, szafa itp./, kącik manualny /klocki lego, składanki, puzle,/, kacik plastyczny /malowanie, farbki, plastelina/ i kącik natura /zwierzątka, albumy przyrodnicze, doniczki z jakąś trawką/. Uczeń wchodząc do klasy spotyka w wejściu komputer na którym oznacza w jakim kółku zainteresowania chce dziś uczestniczyć.
Dzieci rozpoczynając dzień siadają na swoich krzesełkach w kręgu i opowiadają o zdarzeniach dnia poprzedniego, śpiewają piosenki itp. po czym rozchodzą się do swoich kółek zainteresowań. W miedzyczasie jest zarządzana ogólna zabawa na przyszkolnym placu zabaw, przerwa na II śniadanie lub wycieczka na miasto. Przed zakończeniem dnia dzieci znów siadają w półkolu na swoich krzesełkach i opowiadają co dzisiaj robiły, co sie udało a co nie.
Chętnie poobserwowałbym takie zajęcia ale niestety wyproszono nas i zdążyliśmy tylko pstryknąć zdjęcie.
Osobiście jestem pod wrażeniem.
Odpryskiem działań dydaktycznych jest dopingowanie dzieci od najmłodszych lat do uczestnictwa w życiu społeczności lokalnej. Dzieci otrzymały pod swoja opiekę .........ławki miejskie. Każda klasa ma swoja ławkę i mogła ją wymalować w dowolny sposób i dlatego  nie dało się uniknąć prezentacji ławki, którą opiekuje się grupa naszej Alicji. Te małe szkuty są dumne ze swojej pracy i zwracają głośno uwagę jeżeli dorosły na tej ławce zachowuje się tak, że mógł by np. zniszczyć lakier.
Osobiście jestem pod cholernym wrażeniem.



poniedziałek, 17 czerwca 2013

POETA CZY NIEBEZPIECZNY WARIAT?

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Czym podnieca się sekta smoleńska!


    Temat troszkę stracił na świeżości. Tym bardziej że już tydzień temu Eliza poświęciła mu swój wpis Co POTEM panie Rymkiewicz, co POTEM?!!. Muszę przyznać się, że zaraz po wywiadzie jakiego Lichockiej udzielił Rymkiewicz, nosiłem się z zamiarem jego skomentowania. Ale im dalej zagłębiałem się w ten wywiad, tym bardziej doznawałem jakiejś dziwnej reakcji mego rozumu. Nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się tu i teraz.


    Że człowiek na starość może pleść różne bzdury – medycyna zna takie przypadki. Ale, że kobieta jeszcze nie stara, nazywająca siebie dziennikarką może te bzdury traktować niemal jak ewangelię – nie może mi się pomieścić w głowie.



    Już na początku omawiania książki Rymkiewicza pod jak najbardziej „słusznym” tytułem: „Reytan. Upadek Polski” – Lichocka trafia w samo serce prawdziwych polaków.
Wstrząsająca jest scena, gdy zdrajca sprzed blisko dwustu pięćdziesięciu lat, Adam Poniński, zmierza do Pałacu Namiestnikowskiego na Krakowskim Przedmieściu. Idzie, stukając kosturem o chodnik. Mija Krzyż i to, co było wokół niego – znicze, kwiaty, fotografie.
Oczywiście Rymkiewicz w wywiadzie ciągnie dalej ten wątek:
Polakom, właśnie teraz, potrzebna była książka o zdradzie, życzyli sobie takiej książki, która ustanowiłaby analogię między dwoma epokami ich historii – tą, w której żyjemy, i tamtą osiemnastowieczną. To były dwie epoki, w których zdrada rządziła historią Polaków.
    Tu muszę zaprotestować – ja sobie nie życzyłem takiej książki. Nie chcę się również czepiać drobiazgów, są bowiem ważniejsze sprawy, ale poeta powinien znać wagę słów. „To były dwie epoki” – Wiem kiedy skończyła się ta 18-wieczna. Ale kiedy wg Rymkiewicza nastąpił kres tej w której żyjemy? Jestem na tyle dorosłym, by pamiętać epokę stalinizmu. Pamiętam, że wtedy też budowano nastrój zagrożenia. Byle wypadek przy pracy mógł być potraktowany jako sabotaż. W koło roiło się od „zdrajców, wrogów ludu, agentów imperializmu i rewizjonistów”. Już Lenin powiedział, że rewolucja by trwać potrzebuje wroga. Więc serwowano ciemnym masom wroga pod postacią kułaków, prywaciarzy, bikiniarzy itp. Jakoś dziwnie mi Rymkiewicz konweniuje z tamtą retoryką.

    Rymkiewicz zresztą nie ukrywa swych „rewolucyjnych” myśli. O okresie „karnawału Solidarności” mówi tak:
Rewolucja! Toż to śmiechu warte. Cóż to za rewolucja, która nie gilotynuje władców, nie demoluje doszczętnie starego porządku i nie wyrzuca tego porządku na śmietnik.
I snuje dalej ten swój sen niebezpiecznego wariata:
Ten wielki i dumny Reytanowski krzyk – że nie będziemy niewolnikami dwóch mocarstw, że się na to nie godzimy – ten wielki krzyk nawet z jakimś małym rozlewem krwi połączony, no trudno – mógłby sprawić, że Polska przebudziłaby te wszystkie małe narody, które żyją wokół nas i które chcą wydobyć się spod władzy rosyjskiej albo spod władzy niemieckiej.
A dalej już tylko „sen wariata”:
Wtedy uruchomimy wszystkie polskie siły – wszystko, co zorganizowaliśmy na ziemi i pod ziemią – i wybijemy się na niepodległość. I wtedy będziemy mieć niepodległą Polskę – dobrą matkę wszystkich małych sfederowanych narodów – od morza do morza.

    Lichocka zauważa, że aby to osiągnąć trzeba wygrać wybory. Ale i w tej „oczywistej” sprawie, Rymkiewicz ma też swoją teorię:
Tak właśnie teraz się uważa. Jarosław Kaczyński wygra wybory i to doprowadzi nas do odzyskania niepodległości. Ale to jest naiwne złudzenie (…) Bo nie bierze się przy tym pod uwagę skutków, jakie będą miały wybory, które Jarosław Kaczyński i jego partia wygrają. Ja bardzo mu tego życzę, żeby wygrał – byleby tylko nie wygrał za wysoko. Mam nadzieję, że wygra  ostrożnie, skromnie, z rozwagą – uzyska trzydzieści kilka do czterdziestu procent i nie będzie rządził.”

    Nie wątpię, że Jarosław Kaczyński jako wybitny polityk i strateg, jest w stanie tak poprowadzić kampanię wyborczą i poprzez „strażników wyborczych” tak kontrolować wybory, że „ostrożnie, skromnie, z rozwagą – uzyska trzydzieści kilka do czterdziestu procent i nie będzie rządził.”

    Następne słowa to już czysta groteska i pure nonsense:
Ale jeśli w wyborach partia Jarosława Kaczyńskiego uzyska 51 procent głosów – o to już będzie niedobrze. Zacznie się wściekła nagonka tutejszych wewnętrznych Moskali … Będą demoliberalne manifestacje i awantury, będą wrzaski gwałconych przez faszystów feministek, potem ktoś podpali jakąś synagogę, ktoś wysadzi w powietrze jakiś tutejszy sowiecki pomnik i, wreszcie, w imię obrony demokracji oraz w imię walki z polskim terroryzmem zostaną wezwane siły porządkowe, rosyjskie i niemieckie… A jeśli PiS uzyska 75 procent – to wtedy trochę poczekają, trochę się przyjrzą, a potem spróbują zabić Jarosława Kaczyńskiego.
Tego to nawet Mrożek by nie wymyślił.

    A Lichocka słucha bełkotu starego człowieka w natchnieniu jak prawdy objawionej. I taką „prawdą” potem karmi moherowy „lud smoleński”.

    I to wszystko może byłoby tak śmieszne jak występ Abelarda Gizy gdyby nie to, że parę milionów Polaków łyka to jak gąsior kluski. I żadnym pocieszeniem nie jest to, że ludzie ci samodzielnie myśleć nie potrafią, że trzeba ich karmić taką właśnie papką by ich ruszyć. Ale to oni są bardziej od reszty zdyscyplinowani i chodzą do urn. I może się zdarzyć, wśród ludzi na pozór myślących, takie właśnie opowieści wzbudzą wstręt do polityki i wyborów. Że inni jeszcze, niezadowoleni ze swojej sytuacji życiowej (a kto jest zadowolony?) w akcie protestu odda głosy nieważne. I w takiej sytuacji PiS „ostrożnie, skromnie, z rozwagą – uzyska trzydzieści kilka do czterdziestu procent” i zechce rządzić, wbrew „ostrzeżeniom” Rymkiewicza.

    Dlatego nie możemy milczeć. Dlatego też chociaż z opóźnieniem – musiałem ten wpis na tym blogu zamieścić.




sobota, 15 czerwca 2013

Ślazak-Volksdeutsch !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta


    Historyków i histeryków proszę aby znaleźli sobie inne zajęcie gdyż będą to moje osobiste wspomnienia jakie przechowałem w pamięci a poziom cholesterolu pozwala jeszcze co nieco przelać na papier.
Jak to na Śląsku przed i po II Wojnie Światowej bywało i jak bywało w rodzinach śląskich nic nie było normalne z wszystkimi tego następstwami. Moja Babcia i jej rodzina przybyła z głębi Niemiec na Górny Śląsk dopiero ok. 1880 roku osiedlając się w Gliwicach a mój Dziadek /autochton od zawsze/ już tam na Nią czekał. Spłodzili czworo dzieci polsko-niemieckich. Najstarszy wujek i ciotka urodzili się w niemieckich Gliwicach a młodsza dwójka z moją mamą i drugim wujkiem w polskich Katowicach do których cała rodzina się przeniosła w roku 1920. Jeżeli dobrze pamiętam z opowiadań rodzinnych to Babcia i dwoje jej starszych dzieci było narodowości niemieckiej a Dziadek i młodsza dwójka narodowości polskiej.



    W tym stanie rzeczy we wrześniu 1939 roku Niemcy wcielili do III Rzeszy spory kawał Górnego Śląska w tym Katowice. Nikt nikogo o nic nie pytał a 4 września 1939 roku wszyscy obudzili się w Niemczech i w domniemaniu jako Niemcy. Ślązaków, czyli domniemanie niemieckości podzielono na na 4 grupy narodowościowe, tzw. Volks-listy / DVL/z których na pierwszej byli etniczni Niemcy tylko nie mieszkający na jej terenie i „hailować” umieli a czwarta to był autochton który nie był Niemcem a jego pochodzenie było jakieś tam polsko-niemieckie lub pochodził z Niemiec ale wymagał nauki celem przypisania go do rasy wyższej. 


    Cała rodzina jako nieuki otrzymała IV kategorię. Babcia jako Niemka z pochodzenia mogła otrzymać wyższą grupę /co wiązało się z lepszymi kartkami żywnościowymi/ ale ktoś podkablował ,że w roku 1920/21 /??/ gotowała dla powstańców jeszcze w Gliwicach i tamże poznała młodego człowieka Jerzego Ziętka, późniejszego generała „Starego Jorga” i Wojewodę Katowickiego.
    Muszę dwa słowa napisać na temat gen Ziętka. Wszyscy zgodnie twierdzą, że był to człowiek o fenomenalnej pamięci do nazwisk i sytuacji. Osobiście jestem zrozpaczony bo Babcia mi powiedziała że jako „bajtel” poznałem osobiście Generała a ja............................ zupełnie nic nie pamiętam.
    Trochę więcej na ten temat napisałem kiedyś tam na blogu / gen Jerzy Ziętek.

    Do końca 1939 roku trwało przydzielanie rodzaju grupy na volks-listach. Zdanie decydujące miał tzw. Hausmaeister czyli dozorca, gospodarz domu. Łatwo było wtedy kogoś zadenuncjować co powodowało deportację do Generalnej Guberni. Tenże Haumeister musiał być „richtig” Niemcem i był przydzielany z urzędu, otrzymywał mieszkanie w kamienicy i mundur NSDAP jako wyróżnik dla cywila. Nasza kamienica miała szczęście, że trafił się jej bardzo porządny Niemiec. Przez całą wojnę bronił mieszkańców przed urzędami, policją i gestapo /po to aby w pierwszym dniu wyzwolenia zostać rozstrzelanym przez zwycięska armię/.
Sytuacja urzędników niemieckich przydzielających dla mojej rodziny odpowiednią grupę nie była do pozazdroszczenia. Jako żywo, sytuacja przypomina Franka Dolasa z II części filmu „jak rozpętałem II Wojnę Światowa” w której podaje swoje dane niemieckiemu oficerowi. Babcia – Niemra 100 %, Dziadek - Polak 100%, dwoje dzieci urodzone w Niemczech a dwoje w Polsce................... . Porąbane dokładnie. Zdecydowali - wszyscy IV grupa i spadać !!!.
Niemcy oczywiście stosowali bonusy i za przykładne „heilowanie” przydzielano wyższa grupę co skutkowało np. 10 dkg masła więcej czy o 1 kg mąki.

    W 1941 roku zaszczytu podwyższenia grupy dostąpił mój najstarszy wujek Gerhardt. Otrzymał 2 listy – w pierwszym powiadamiano o podwyższeniu grupy a w drugim wezwanie do stawienia się przed komisja wojskową........ taka ówczesna kumulacja !!. A co to to a co to to a co to to tak gna !! - to mój wujek volksdeutsch /z III grupą/ na front wschodni........... . Okazało się później, że nie można było do wojska powoływać elementu niepewnego z IV grupy narodowościowej.
Rok później już się nie certolili i do wojska wzięli młodszego wujka Ericha /z IV grupą narodowościową/.... A co to to a co to to........, ale tym razem na południe do Włoch.
W tym stanie rodzina przetrwała do końca wojny.
Był w rodzinie jednak jeden który nigdy nie był Volks-Deutschem.
Ten ktoś urodził się w marcu 1944 roku i bez żadnych ceregieli został obywatelem III Rzeszy i zaliczony do narodowości niemieckiej. Po parunastu miesiącach również bezceremonialnie został obywatelem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej co trwa do dziś /dziś już bez „Ludowej”/.

    Powyższy tekst sporządziłem na podstawie zapamiętanych opowiadań rodzinnych / nie tylko przy herbacie / a ich prawdziwości sam nie mogę być do końca pewien. Z pewnością było bardziej straszno niż śmieszno ale nie lubię epatować bądź użalać się nad sobą czy swoją Historią. Fakt bycia Volks-deutschami każdy członek mojej rodziny musiał „odpokutować” ale to już temat na inne opowiadanie, które się nigdy nie ukaże.



Wikipedia
Volksdeutsche – określenie stosowane do 1945 roku wobec osób pochodzenia niemieckiego, zamieszkujących poza granicami Niemiec według stanu granic na koniec 1937 roku, którzy nie posiadali niemieckiego ani austriackiego obywatelstwa

Encyklopedia Powszechna
Volksdeutsche, określenie obywateli państw okupowanych przez Niemcy 1939-1945, nie będących obywatelami niemieckimi ani austriackimi czy szwajcarskimi, których wpisano na niemiecką listę narodową (Deutsche Volksliste) na podstawie kryteriów rasowych, narodowych lub językowych.



czwartek, 13 czerwca 2013

PiS na Jasnej Górze

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Kongres katolików polskich.


    Jeżeli do tej pory uchował się jeszcze ktoś wątpiący w polityczne zaangażowanie Kościoła, teraz już chyba nie będzie miał żadnych wątpliwości. Może się co najwyżej zastanawiać, czy Kościół dla swych politycznych celów postanowił wykorzystać Kaczyńskiego i PiS, czy odwrotnie – to PiS postanowił wykorzystać łasych na władzę cywilną hierarchów kościoła do swych celów.



    Parlamentarny Zespół ds. Przeciwdziałania Ateizacji Polski, Tygodnik Katolicki „Niedziela” oraz Akcja Katolicka Archidiecezji Częstochowskiej organizują w niedziele 16 czerwca na Jasnej Górze Ogólnopolski „Kongres Katolików – Stop Ateizacji”.

    Wspomniany zespól składa się wyłącznie z parlamentarzystów PiS-u, gościem specjalnym będzie oczywiście Jarosław Kaczyński. Ale spójrzmy na program Kongresu:


11.00-11.10 Otwarcie Kongresu – Przywitanie Gości.
11.10-11.25 Odczytanie Słowa wstępnego śp. ks. kard. Stanisława Nagy’ego przygotowane na kongres
11.25-11.35 – (1)Ateizacja Polski celowym i zaplanowanym działaniem.Andrzej Jaworski(1) – przew. Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji.
11.35-11.55 – (2)Polsko, co się z tobą stało? – ks. inf. Ireneusz Skubiś
12.55-12.30 – (3)Polityka państwa polskiego wobec Kościoła. – Premier Jarosław Kaczyński(2) – Prezes PiS
12.30-12.55 – (4)Związek katolicyzmu i patriotyzmu u Jana Pawła II i Prymasa Stefana Wyszyńskiego. – prof. Andrzej Nowak(3) - Sieci, Polityce, członek Honorowego Komitetu Poparcia J. Kaczyńskiego w 2010 r.
12.55-13.05 – (5)Postawa katolika wobec ateisty. – ks. dr Jarosław Grabowski
13.05-13.15 – (6)Katolik nie może być obojętny. Prawne aspekty obrony wiary. – Mecenas Bartosz Kownacki(4) – v. przew. Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji.
13.15-13.25 – (7)Rola katechezy w wychowaniu. – poseł Jadwiga Wiśniewska(5)
13.25-13.35 – (8)Ateistyczna wizja człowieka. – dr Artur Dąbrowski, prezes Akcji Katolickiej arch. Częstochowskiej
13.35-13.55 – (9)Potrzeba działania wspólnego: ruchy katolickie jako podstawa społeczeństwa obywatelskiego. – prof. Piotr Gliński(6) – premier techniczny
13.55-14.05 – (10)W służbie Bogu i człowiekowi. Misja katolickich organizacji pozarządowych. – poseł Małgorzata Sadurska(7), v. przew. Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Ateizacji.
14.05-15.30 - Przerwa obiadowa
15.30-15.50 – (11)Odpowiedzialność świeckich za media. – red. Jacek Karnowski(8) – Sieci, wPolityce
15.50-16.00 – (12)Stop eugenice – walka o życie obowiązkiem katolików. – poseł Jan Dziedziczak(9), przew. Parlamentarnego Zespołu Obrony Życia
16.00-16.10 – (13)Ruchy katolickie wiele charyzmatów – jeden cel.Robert Telus(10), przew. Parlamentarnego Zespołu Członków i Sympatyków Ruchu Światło Życie, Akcji Katolickiej i Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.
16.10-16.25 – (14)Walka z wiarą i tradycją w Unii Europejskiej. – europoseł Tomasz Poręba(11).
16.25-16.45 – (15)Przywrócić Europie ducha – nasze zadania w polityce europejskiej. – prof. Krzysztof Szczerski(12)
16.45-17.20 - Dyskusja. Powołanie Instytutu ds. Przeciwdziałania Ateizacji. Przyjęcie uchwał.
17.30 - Uroczysta Msza Święta w Kaplicy Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Ks. abp Wacław Depo.
19.00 - Zakończenie Kongresu.


    Proszę zwrócić uwagę, że na 15 przewidzianych referatów 9 wygłoszonych będzie przez parlamentarzystów PiS-u, 3 przez ludzi mocno związanych z tą partią. Czy więc „zagrożenia w stosunku do kościoła i wiary” są zagrożeniami rzeczywistymi, czy „faktem medialnym” stworzonym na potrzeby PiS-u? Zresztą główny organizator poseł PiS Andrzej Jaworski zaznacza że od dłuższego czasu narasta niechęć do Kościoła Katolickiego. Poseł dodaje również, że proces ten jest celowy. Mówi: – Zauważamy narastającą akcje przeciwko Kościołowi katolickiemu, biskupom i kapłanom. Według nas ta akcja ma doprowadzić do tego, aby polskie państwo stawało się coraz bardziej ateistyczne.

    Panie pośle, ma pan rację. Niechęć do kościoła narasta. Czy jednak zastanowił się pan dlaczego? Czy to nie przypadkiem z powodu pana działalności? Oczywiście, pan będzie przekonany, że to spisek. Bo takie widzenie świata jest w PiS-e katechizmem. Jednak dobrze by było, by podał pan przykłady działania przeciwko biskupom i kapłanom. Ja niestety potwierdzam, że takie przypadki się zdarzają. Podam dwa najlepiej znane – ks. Boniecki i ks. Lemański.

    Panie pośle – ma pan moje poparcie w sprawie akcji, która „ma doprowadzić do tego, aby polskie państwo stawało się coraz bardziej ateistyczne”. Jestem przeciwnikiem tego, by państwo preferowało jakikolwiek światopogląd. Państwo powinno być neutralne światopoglądowo. Stanowczo więc razem z panem protestuję przeciwko ateizacji jak i przeciwko podporządkowania państwa jakiejkolwiek religii.

    Nie wiem tylko dlaczego taki protest organizuje pan na Jasnej Górze!!!

    Ale dosyć żartów. Przejdę do krótkiego przeglądu tematów referatów, nie ruszając tych przygotowanych przez duchownych („wściekły atak na kościół”) i działaczy stowarzyszeń katolickich (ich święte prawo).

Ad. (1) – patrz wyżej
Ad. (3) – jak znam Kaczyńskiego przedstawi obraz „kompromitacji” rządu i jego agenturalnej działalności.
Ad. (4) – Tu nie mam się do czego przyczepić. Obaj wielcy Polacy, najwyżsi hierarchowie kościelni bez wątpienia byli katolikami i patriotami. Oby tylko z tego referent nie wyciągnął wniosku, że patriotą może być tylko katolik.
Ad. (6) – „Prawne aspekty obrony wiary”. Toż to jakieś kuriozum! W którym miejscu Biblii, czy w jakiej Ewangelii jest choćby słowo o związku wiary z prawem państwowym? Zgodziłbym się, gdyby chodziło o swobodę wyznawania jakiejkolwiek wiary. Ale prawna obrona wiary? Powrót św. Inkwizycji?!!!!!
Ad. (7) – Nie umiem i nie lubię komentować wypowiedzi pani poseł.
Ad. (9) – Premier techniczny jak zwykle podszedł zbyt technicznie. Nie mam nic przeciwko ruchom katolickim. Ale znam państwa, gdzie one są marginesem, a społeczeństwo obywatelskie jest o wiele lepiej zorganizowane. Mam nadzieję, że z podobną bystrością umysłu nie dane będzie panu profesorowi organizowanie państwa.
Ad. (10) – Chętnie bym posłuchał. Tytuł mi się podoba.
Ad. (11) – Tego referatu akurat nie jestem ciekaw. Wiem co Karnowscy, Sakiewicze i inni mają mi do powiedzenia. Wiem, że są ludzie, którzy im wierzą – ja nie.
Ad. (12) – może gdyby nie Dziedziczak? Temat ważny. Mogą występować różne punty widzenia. Ścierać się różne światopoglądy. Ale czy można „ścierać się” z Dziedziczakiem?
Ad. (13) – Zbyt skromną wiedzą dysponuję w tym temacie, bym odważył się zabierać głos.
Ad. (14) – No cóż, do tej pory nazwisko Poręba kojarzyło mi się tylko ze „Zjednoczeniem Patriotycznym – Grunwald”. Jednak coś w tym nazwisku musi być.
Ad. (15) – Też mi nie wadzi. Chciałbym tylko wiedzieć o jakiego ducha chodzi. Przyznam, że spodziewałem się z dużej litery i z dodatkiem „Św.”. Ale w programie jest „czysty, goły” i bez św. – duch. A możliwości jest wiele. Choćby zaczynając od czasów tworzenia się różnych państwowości w Europie – czyli czasów pogańskich, kończąc na ideologiach faszyzmu i komunizmu. Przyznacie więc, że moje oczekiwania są zasadne.

    Do tej pory, chociaż wszystkie pretensje kościoła znajdywały poparcie w PiS-ie jednak zauważałem, że płyną jakby odrębnym korytem. Może równolegle, ale odrębnie. Pomimo to wielu ludzi zgłaszało swe obawy przed budową państwa wyznaniowego. Teraz te dwa nurty PiS postanowił puścić jednym korytem. Zmienia się też retoryka. O ile do tej pory w sprawie religii na świadectwie maturalnym słychać było, że w państwie demokratycznym obywatele mają do tego prawo – to teraz, brak zgody państwa, na nowe bezpodstawne roszczenie kościoła główny organizator kongresu – Jaworski – nazywa atakiem na kościół i biskupów. Do tej pory słowo „atak” było używane przy ujawnianiu przestępstw pospolitych prze kapłanów.

    Nie chcę straszyć, ale Taliban puka już do drzwi. A najsmutniejsze jest to, że stracić mogą wszyscy – w tym katolicy chyba najbardziej.