sobota, 21 grudnia 2013

Okiem emeryta (60)









Odcinek 60 - czyli o narzekaczach


    Często moje "jeżenie się" i dosyć agresywne komentarze odbierane są jako zaślepienie i bezgraniczna "miłość" do PO. Nic bardziej mylnego. Po prostu jestem uczulony na malkontentów - i to tylko tyle.


    Znam wielu ludzi od których od dziesięcioleci nie usłyszałem pozytywnej lub choćby neutralnej oceny przynajmniej fragmentu działalności rządowej. Oni zawsze, od urodzenia mieli wszystkim wszystko za złe. Ba niektórzy nawet wyznawali filozofię, według której świat istnieje tyko po to - by im osobiście robić na złość, czy pod górkę. Byli święcie przekonani, że gdyby w jakimś momencie życia, spotkało ich coś dobrego - istnienie świata straciłoby sens i nastąpił by jego koniec. Więc w trosce o własne życie, jak i życie wszystkich ludzi - jak jacyś mesjasze - narzekali nawet gdy wygrali 100.000 zł w totka.
    - Tak, a inni to wygrywali miliony, a ja tylko głupie sto tysięcy!!

    No tak, ale ci przynajmniej w tego totka zagrali. Zdecydowana większość nawet nie próbowała wysłać kuponu.

    I tak właśnie widzę większość "krytyków" politycznych. Niestety - również na tym blogu. A jestem ciekaw, co każdy z nich osobiście zrobił, by zmienić wkurzającą go rzeczywistość? Oczywiście poza oddaniem głosy w wyborach na przeciwników dotychczas rządzących.

    W komentarzach, gdy próbuję ten temat poruszyć, często słyszę - a co my maluczcy możemy zrobić? Jesteśmy tylko "mięsem armatnim"!

    Otóż możemy i to całkiem niemało. Oczywiście w skali pojedynczego osobnika - to może naprawdę wyglądać jak kropla. Ale jeżeli będzie nas dużo, jeżeli każdy kilka takich kropli utoczy - wyjdzie z tego spora rzeczka, która w "sprzyjających" warunkach może" urządzić niezłą powódź!

    Mój kolega, przyjaciel i wspólnik - Piotr ma na swoim koncie kilka listów do najwyższych organów państwa. Kto jeszcze może się pochwalić czymś podobnym? Tylko nie mówcie, że pisał i nic! Jeżeli tak, to tylko dlatego, że pisał sam. Nikt nie poszedł jego śladem. Adresat zamiast worka listów, dostał jeden, który może nawet przypadkiem wpadł do kosza i nikt go nie zauważył. A z tego worka, gdyby nawet dziesięć się gdzieś zapodziało - niemożliwe jest by pozostałych nikt nie zauważył.

    No tak, ale nie każdy lubi pisać. Tylko jak to jest, aby wylać swoje niezadowolenie z jakiejś partii, gotowy jest napisać dziesiątki komentarzy na wielu blogach. A przecież przy tej samej klawiaturze, mniejszym nakładem pracy mógłby napisać do konkretnego urzędu pisemko wskazujące na jakieś idiotyzmy, utrudniające nam życie.

    Teraz zadam pytanie - ilu z Was przynajmniej raz aktywnie odwiedziło tą, lub podobną stronę?



    Dla zaciekawionych podaję adres: Mam Zdanie

    Właściwie to pytanie powinienem zadać "tłumom" zawodowych uczestników wszelakich protestów. Od związkowych, poprzez partyjne do "społecznych". Z tego bowiem zacnego grona padają zarzuty o ignorancji rządu i braku konsultacji. Tylko nie chcę słyszeć, że zebrano przecież milion podpisów - a referendum i tak się nie odbyło. Otóż ten milion nie został zignorowany. Zgodnie z obowiązującym prawem bardzo szybko od momentu zebrania podpisów - odbyła się debata poselska. I to Sejm Rzeczypospolitej postanowił, że nie będzie referendum. Pewnie też teraz padnie zarzut, że w sejmie partia rządząca ma większość - i może robić co chce! No tak, na tym polega demokracja. Jeżeli ktoś ma inne zdanie, niech przedstawi wniosek o zmianę konstytucji, by rządy powierzać tej partii, która przegrała w wyborach. Tylko tu jest problem. Czy to ma być druga, trzecia czy ostatnia w rankingu? Myślę, że ten problem rozwiązałby aneks do Konstytucji mówiący - pod warunkiem, że będzie to PiS.

    No tak - wena (a może to nerwy) poniosła mnie tak, że poprzedni akapit zakończyłem już pointą, która miała się znaleźć jakieś dwa, trzy akapity niżej. Tym samym postawiłem już kropkę pod tym felietonem.






    Teraz trochę świątecznie:

    Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej corocznej podroży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...

Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć...
Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja.
Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały Bóg jeden wie dokąd.
Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej ... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła.
Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, ze elfy wypiły cały alkohol i nic nie było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni.
Poszedł wiec po szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona... I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi...
Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał: -Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień? Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie mam ją wstawić?

I stąd właśnie wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki...





35 komentarzy:

  1. Drogi Leszku, masz całkowitą rację. Lawina zawsze zaczyna się od jednego kamyczka. Wszystkiego najlepszego Ci życzę z wiarą, że jeśli tylko chcemy, możemy WSZYSTKO :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzyciel ;-)
    A to Ty nie wiesz, że urzędnicy rządowi i posłowie mają zablokowany dostęp do strony "Mam zdanie"?
    A tak poważnie, ja w to po prostu nie wierzę. Jest też strona, duża, "petycje", gdzie pod niektórymi zebranych jest naprawdę sporo podpisów. I są kapitalnie opisane, uzasadnione. Ot, namiastka dla "ludu", że wypowiedział swoje zdanie. I... tylko tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andy - może masz rację. Strona, którą przedstawiłem jest tylko przykładem.
      Czy ona lub inne jest skuteczna? To może wiedzieć na pewno ten, kto z niej skorzystał osobiście. Nie na zasadzie - a, słyszałem, że to nic nie da!
      I ci, którzy z takich możliwości skorzystali i zostali zignorowani - maja prawo do narzekania na dialog z rządzącymi. Jeżeli się zawiedli, powinni spróbować jakiejś innej drogi. Jakieś organizacje społeczne, obywatelskie, fora internetowe - ale nie służące do narzekania, tylko do działania. A to się może i nawet musi udać. Patrz casus ACTA.
      Jednak mam wątpliwości, czy byliby chętni do skorzystania z takiej możliwości. Bo czum innym jest zorganizowanie grupy protestujących, a czym innego grupy dyskutujących nad znalezieniem sposobu poprawy rzeczywistości.
      Manifestacje, transparenty, pochodnie, płonące opony, antyrządowe okrzyki - to taka fajna zabawa! A myślenie co zrobić, jak ten nasz świat urządzić - to takie nudne. Od tego przecież mamy rząd!
      A skąd go mamy - ano wybraliśmy! A jakimi kryteriami sie kierowaliśmy przy wyborze - a co to są kryteria?
      I tak to się kręci.

      Usuń
    2. Leszek,
      to o czym piszesz brzmi logicznie. Ale czy nie robią tego (zgłaszanie nowych propozycji, pomysłów...) inne partie? Platforma słynie z tego, ze niemal każdy pomysł, propozycja innej partii, czasem naprawdę bardzo sensowna, ląduje albo w koszu, albo w zamrażarce sejmowej, albo w koszu po przepadnięciu w pierwszym czytaniu. Najgorsze jest to, że one nie znikają dlatego, ze są głupie, ale dlatego, ze zgłosiła je opozycja. Nie potrafię teraz przypomnieć sobie na gorąco żadnego przykładu, bo się spieszę, ale wielokrotnie Palikot i Miller (ich ludzie) opowiadali o projektach, które przepadły, choć jak o nich opowiadali, to często uważałem, że są kapitalne. Jeśli nie doskonałe, to warte popracowania. PO traktuje się jako monopolista na wszelkie mądrości i rozwiązania. Przykład - ustawa o związkach partnerskich. Dawno gotowe projekty SLD i Palikota przetrzymywali tak długo, aż napisali własną. Inne potopili, a ichnią utopił Gowin. I tak to jest z inicjatywami i pomysłami w obliczu władającej Platformy. Nigdy tak nie było, nie jestem do końca pewien, ale nawet za PiS-u też nie. Nigdy nie było takiej buty, "nieomylności" i "odrzucania wszystkiego, co nie pochodzi ode mnie".
      Aż się dziwię, ze to napisałem, ale tak myślę.

      Usuń
    3. Andy - to co piszesz, też brzmi logicznie.
      I o to mi chodzi, by zamiast alogicznego narzekania, pojawiła się logiczna krytyka.
      Co do "dobrych" pomysłów - do tej pory to co wybory to nowa władza. Jeżeli ich pomysły są dobre, to dlaczego jest tak źle?
      Nie sądzisz chyba, że do tej pory było w Polsce dobrze, może nawet bardzo dobrze - i przyszła Platforma i wszystko rozpieprzyła, Np. służbę zdrowia. Czym różni się dzisiejszy system ochrony zdrowia od tego sprzed 6 lat?
      Zgadzam się, że PO niewiele zrobiło by tą chorą sytuację naprawić. Ale to nie PO wymyśliło ten chory system. Powstawał on za rządów dzisiejszych najzagorzalszych krytykantów. Również przy współudziale PO.
      A kiedy powstawał obecny system ubezpieczenia emerytalnego? Pytam kiedy, nie kto go tworzył. Można przyjąć, że tworzyli go ci sami ludzie, którzy go dzisiaj próbują reformować. Ale po drodze nikt nie reagował na to, że OFE niczego emerytom nie gwarantują. Istniał zły system. Ale dopóki koniunktura światowa była dobra, dopóki nasza gospodarka się rozwijała - nikt nawet nie próbował dokładnie przeanalizować tego systemu.
      Dopiero kryzys gospodarczy i wynikający z niego gwałtowny brak pieniędzy uwidocznił wszystkie jego braki. I według narzekaczy to oczywiście wina PO. Wszyscy inni mają czyste nieskalane żadną robotą ręce.
      I można by tak jeszcze długo. I wcale nie jest to "miłość" do rządu. Jest to tylko logiczna analiza i ocena sytuacji.

      Usuń
    4. Oj leszku, Leszku, Leszku...,
      uciekasz od sedna.
      Miler, czy Palikot, albo inny jakś tam nie uchyla się od odpowiedzialności za służbę zdrowia (akurat nie o to mi chodzi), albo OFE. Idzie o to, że PO też to tworzyła, a teraz naprawia. Więc np. SLD też ją tworzyła i też chce naprawiać, ale PO nie daje na to szans, bo tylko ona ma monopol na tworzenie i naprawianie, nawet własnych bubli. Dlaczego nie pochylić się nad jakimś pomysłem, czy To SLD, czy Palikota, czy nawet PiS-u (to ostatnie jest głupie, ale i na pustyni można znaleźć kroplę wody, jeśli zamiast od razu sypnąć pisakiem, najpierw na wszelki wypadek się przyjrzeć.
      W tej kadencji zakopuje się wszystkie pomysły i propozycje konkurencji, w poprzedniej, przyglądało się jej PO a potem tworzyło "własny projekt" na każdy możliwy temat. Jak SLD o zielonej trawie, to zamrażarka, a po jakimś czasie projekt PO o zielonej trawie, jak Palikot o czarnym węglu, to zamrażarka, a potem PO wyskakiwało z projektem o "swoim" czarnym węglu, itd., itd., itd. O to mi idzie, o rozumne traktowanie projektów i pomysłów, jako przeciwwagę dla monopolu, tymczasem PO monopolistą chce być i jest, bez gadania.
      Jestem pewien, ze jak SLD, bo oni najwięcej gadają w tym temacie, wystąpi z jakimś pomysłem reformy słuzby zdrowia, to kładę każde pieniądze, że nie ujrzy on światła dziennego, dopóki PO nie przygotuje swojego projektu reformy służy zdrowia. TEGO JESTEM PEWIEN. I oczywiście będzie głosowanie i projekt SLD przepadnie w pierwszym czytaniu, a projekt PO pójdzie do komisji, gdzie będzie gnił dwa lata. SLD to tylko dla przykładu, nie jestem żaden Milerolubny, ale tak to dokładnie działa od sześciu lat. Poprzypominaj sobie skąd brało się większość projektów ustaw PO. Z "przerobienia", czyli stworzenia kontry dla pomysłów opozycji. Poza reformą wieku emerytalnego i OFE PO "samodzielnie" bardzo niewiele wymyśliła. Wszystko było "reakcją na akcje opozycji".

      Usuń
    5. Andy, nie uciekam. Nie neguję tego co piszesz. Jednak pisząc o narzekaczach nie miałem Ciebie na myśli.
      Jak myślisz - ilu z nich byłoby w stanie powiedzieć, że PiS, SLD czy jakaś inna partia będąca teraz w opozycji też dołożyła swoją cegiełkę do panującego bałaganu?
      A pochylanie się nad każdym dobrym pomysłem niezależnie skąd pochodzi - jest też moim marzeniem. Ale jakoś wśród naszych polityków i partii nie widzę nikogo, którego by nie rozbolał kręgosłup od takiego pochylania.
      Odszczekam to co napisałem, jeżeli pokażesz mi przykład, że za rządów np. SLD właśnie tak pochylano się nad projektami np. PiS-u. Albo jakiś inny zestaw par.
      Ale na koniec dodam jeszcze - to są Andy konkretne i logiczne zarzuty. To nie jest narzekanie. To jest wskazanie na praprzyczynę naszych wszystkich bolączek.

      Usuń
  3. A z czego się tu cieszyć? Jak już nawet ponarzekać se nie można. :)))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Popieram Twoje, Leszku zdanie na temat uciążliwych narzekaczy. Też mnie to wkurza i często zadaję pytanie : "co zrobiłeś sam aby było lepiej"? Przecież opryskliwi urzędnicy, bezduszni lekarze itp są z naszego ludu! To jedni z nas - narzekaczy. Gdyby każdy choć trochę poprawił jakość swojej pracy nie trzeba by tworzyć stosów paragrafów i poprawek do ustaw.
    Może właśnie tego życzmy sobie i innym w ramach świątecznej fali życzeń?
    Posyłam serdeczności dla obu Panów - Gospodarzy tego Bloga, z okazji Świąt i na każdy dzień Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia. Jak na razie się spełniają. Doświadczam na naszym blogu zdecydowanie więcej serdeczności, niż wrogości, czy nieprzychylnych ocen.

      Usuń
  5. "Nihil novi sub sole" jak mawiali "staroświeccy"
    Dawno, dawno, temu takich "narzekaczy " nazywano śledziennikami"
    Słynne słowa Marszałka Piłsudskiego, którego smuciło, że" Polacy nie witają odrodzonej Polski dźwięcznym śmiechem odrodzenia, lecz kwasem śledzienników." można i dziś usłyszeć z oryginalnego nagrania głosu Józefa Piłsudskiego, dokonanego dokładnie 5 września 1924 roku.
    Czyli to już było.Taka nasza "karma" Czy "taka gmina" jak śpiewano w kabarecie" Dudek"
    Jedyne lekarstwo na takich, to uśmiech lub "śmiech perlisty" czasami ironia Czy pomaga? Raz tak, raz nie.
    Spokojnych i zdrowych Świąt życzę!! Bez wizyt "śledzienników" a jak już, to takowych trzymać za drzwiami i "na mrozie" by choć co do jednego mieli prawo narzekać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś zadałem sobie proste pytanie: "Na kim mi bardziej zależy, na swoim życiu, moich bliskich i znajomych, czy na dobrej opinii o rządzie?". Okazało się że te dwie sprawy trudno związać, chyba że ktoś z rodziny jest w rządzie. Kiedy proszącego o pieniądze oszusta nazwiesz oszustem to nikt nie wyrazi sprzeciwu, kiedy nazwiesz oszustem realnie głodnego to pojawi się sprzeciw. Tak się złożyło, że każdy kto stwierdził istnienie jakiegokolwiek głodu stał się Waszym wrogiem drodzy prorządowcy. Nazwaliście ich malkontentami, roszczeniowcami, pisowcami, wichrzycielami, kłamcami, manipulatorami i ludźmi prowadzącymi Polskę do zguby. Na pocieszenie mówiliście o wzroście gospodarczym, lotniskach i autostradach. Gdy była mowa o przekrętach, broniliście PO tak jak kościół broni pedofilów. Tak zaawansowana ignorancja i zaślepienie odbiły się wyraźnie na sondażach. Powodzenia więc w tej ciekawej miłości do rządu, z chodzeniem po trupach włącznie.

    Pozdrawiam
    Gal NiecałkiemAnonim


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Galu. Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, to członkowie PiS-u i ich sympatycy są i będą pisowcami.
      Oczywiście, nie działa to tak, że "z automatu" są oni zaraz kłamcami, wichrzycielami czy malkontentami. Ale też nie oznacza, że również "z automatu" są od tych wad wolni. Tak ja to widzę. Natomiast z ich punktu widzenia ja z automatu nie jestem prawdziwym Polakiem i nie jestem w ogóle patriotą.
      Zarzucasz mi "miłość do rządu". Jednak daleko mi jeszcze do całowania rąk Tuskowi, jak to się dzieje w przypadku Kaczyńskiego. To dopiero jest "miłość"! JAROSŁAW POLSKĘ ZBAW!!!

      Usuń
  7. Warto przesłuchać ostatnią rozmowę St. Bratkowskiego z cyklu "Z boku", dostępną na "Studiu Opinii" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Tetryk56 Warto posłuchać i poczytać, masz rację. Jest to budujące i dostrzegane, także przeze mnie. Ale Bratkowski też pisze tu: http://studioopinii.pl/stefan-bratkowski-kiedy-niczego-nie-mozna/ : -"Zmiany w Polsce przebiegać mogły lepiej, gdybyśmy nie mieli tylu niedasiów i nieumiejców, którzy współczują skrzywdzonemu ludowi, zamiast pomóc mu się zorganizować, by umiejętnie dbał o swoje interesy". A o czym ja, do cholery, ciągle mówię, u siebie i wszędzie? Tylko, że niektórzy dostrzegają "niedasiów i nieumiejców", tylko i przede wszystkim, "na dole", jako narzekaczy. Chyba potrzeba nam jeszcze trochę czasu, na zmiany w naszej świadomości. I na dole, i na górze.

      Usuń
  8. Z narzekaczami i narzekaniem mam od zawsze kłopot. Sam narzekam i jestem narzekaczem a nie powinienem. Dokonałem wyboru w demokratycznych wyborach i co sobie wybrałem to mam a jak sobie wybrałem to jestem przeciwnikiem referendów jako odwracania wyników wyborów.
    Moje narzekanie jest z poziomu wesołego emeryta, nie zawsze zdrowego i nie zawsze z dostateczną a ilością grosiwa. Poziom ten jest z wysokości IX p. miasta Opola, mojej dzielnicy, miasta oraz odwiedzanych miejsc na swojej drodze życia. W ten, moj lokalny ogląd wtrytniaja sie róznej maści media, róznej maści partie których zadaniem jest zrobienie nam wodę z mózgu.
    Trafnie diagnozuje BET: Przecież opryskliwi urzędnicy, bezduszni lekarze itp są z naszego ludu! To jedni z nas - narzekaczy /.../,
    Byc może taki portal jaki przedstawił Leszek jest jakimś lekarstwem tylko czy skutecznym ?.
    Pozdrawiam
    ps.
    To temat rzeka..................

    OdpowiedzUsuń
  9. A teraz trochę oderwijmy się od polityki, wszak Święta za pasem.
    Zawsze byłem ciekawy regionalnych tradycji.
    Na przykład u mnie w domu, w bydgoskim, dzieci w Wigilię otrzymywały prezenty od Gwiazdora. Wiem, że inni otrzymywali od Mikołaja (w jakich regionach?), innym jeszcze prezenty przynosił Aniołek.
    Tak samo z choinką. W naszym domu na jej szczycie zawsze był "czubek" - czyli baaardzo spiiiiczasta bombka "odwrócona do góry nogami". Gdzie indziej Gwiazda (może Betlejemska?) a jeszcze indziej wspomniany w dowcipie Aniołek.
    Ciekaw jestem Waszych opowiastek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Górnym Śląsku prezenty pod choinke przynosiło Dzieciątko. Na choince zawsze był szpic, czyli jak mówisz czubek. Była to specjalna bombka najbardziej pieczołowicie przechowywana.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. To miałeś Piotrze dobrze. Bo nie wyobrażam sobie, by Dzieciątko przychodziło z rózgą czy pasem, by również rozliczyć wszystkie grzeszki. Oczywiście, nie pamiętam, by któreś dziecko dostało rózgą. Jednak by nie czuły się zbyt bezkarne, Gwiazdor używał sobie na dorosłych. Często bywało, że kamienicy jeden z sąsiadów specjalizował się w tej profesji. Obchodził więc wszystkie pozostałe mieszkania, wymieniając tylko zawartość worka. Oczywiście, za trudy roznoszenia prezentów należała mu się nagroda. Więc nie jednego kielicha wychylił, tak że u ostatnich gości bywał baardzo rozochocony. I czasami zdarzało mu się zbytnio wczuć w wymierzanie "sprawiedliwości" dorosłym. Po pierwszych uderzeniach pasa. zazwyczaj salwowali się ucieczką. Dzieciarnia po pierwszych chwilach grozy miała niezły ubaw - my prezenty, a rózni wujkowie baty!!!

      Usuń
    3. To dziwne, bo ja jestem Wilniakiem i tez jest szpic (ja teraz mam gwiazdę, ale tradycyjnie powinien być "szpic"), a prezenty też przynosiło dzieciątko. Co do dzieciątka jestem pewien tradycji wileńskiej, ale szpica niewiem - albo z Wileńszczyzny, albo moi rodzice "ześląszczeli" ? ;-) tego nie wiem.
      O Mikołaju na Święta Bożego Narodzenia nie mówiło się nigdy, wyłącznie dzieciątko. Mikołaj był 6. grudnia.
      Inna rzecz, że na Wileńszczyźnie sporo było "zapożyczeń" pruskich, czyli niemieckich. Wystarczy dać przykład imion: mój ojciec był Edmund, jego brat Alfred, a mój kuzyn Zygmunt i nie było w tym nic niezwykłego, przeciwnie. Pełno było też Jadwig, np.

      Usuń
    4. U mnie, w dzieciństwie był zawsze taki czubek, szpic (połowa drogi W-wa, Lublin). Teraz, trochę dalej (niewiele) na północ, bywa różnie. Raczej gwiazda (zależało to od wysokości świerczka - sufit). Prezenty przynosił i przynosi, Mikołaj, czasem z dołączoną rózeczką, jako ostrzeżenie.:) 6. grudnia wcześniej nie znałem. Chyba? Tak, z Bydgoszczy (bywałem tam, jako maluch b. często) pamiętam Gwiazdora.
      Napisałeś: - "Doświadczam na naszym blogu zdecydowanie więcej serdeczności, niż wrogości, czy nieprzychylnych ocen". Pomimo Waszych ocen i odczuć (może?), ja deklaruję się w grupie, "więcej serdeczności", pomimo częstego braku odpowiedzi i tego, że nie jestem (daleko mi) Andy. :) Pozdrawiam.

      Usuń
    5. Św. Mikołaj na Górnym Śląsku działał 6 grudnia i prezenty były raczej symboliczne, najczęściej słodycze. Miał także i "działał" rózgą najczęściej w stosunku do dorosłych i smagał po nogach.
      Andy - nie wiedziałem, że jestes przedstawicielem Polski Obojga Narodów. Mógłbyś, zamiast sie denerwować "bieżączką" napisał o sobie i rodzinie. Najczęściej sa to ciekawe i pouczające historie.
      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Klik dobry

      Na dyskusję o narzekaczach nie zdążyłem z powodu działań pozytywistycznych (o których napiszę w P.S.) więc chociaż o tradycjach świątecznych coś napiszę :)
      Ponieważ pochodzę z rodziny o korzeniach mieszanych (podlasko/wileńsko/lubelsko/jakichśtam) więc u nas na choince była, w zależności od roku albo gwiazda albo szpic a czasami pojawiał się aniołek. Rodzina nigdy nie robiła z tego powodu szczególnego nabożeństwa, więc jak nam się szpic potłukł (zdarzyło się to parę razy) to wieszało się gwiazdę albo aniołka...

      Co do przychodzącego Mikołaja lub Gwiazdora, to kluczowe, jak sądzę, miały granice zaborów i ograniczona migracja ludności. Innymi słowy u nas, w Gdańsku przychodził Mikołaj, natomiast w Tczewie chodził "Gwiazdor". Pamiętam, jak moje dzieci, po powrocie z przedszkola (mieszkaliśmy wtedy w Tczewie) prowadziły z nami dysputę świąteczno/religijną, że na Wigilię przychodzi Gwiazdor a my nie mamy racji opowiadając o jakimś Mikołaju :)

      Odnośnie przynoszenia rózeg i smagania nimi niegrzecznych dzieci, to zawsze kończyło się na zapowiedziach, nigdy nie spełnionych. Dlatego bardzo szybko uznałem, że jest to tylko "bajka", bo Mikołaj daje prezenty a nie środki do uskuteczniania przemocy w rodzinie :)

      Krzysztof z Gdańska

      P.S. W ostatnich dniach udało nam się wydać (wreszcie) kolejny numer naszej bezpłatnej gazety osiedlowej. Rzutem na taśmę dostarczyliśmy pierwsze egzemplarze na wigilię osiedlową a następnie roznieśliśmy cały nakład po domach. Dzięki temu zostanie mi "tylko" dostarczenie jednego egzemplarza do cenzury (czyli sponsora) i sprawę bieżącego numeru gazety osiedlowej będę mógł uznać za ZAMKNIĘTĄ.. Tak wygląda mój, prywatny sposób na "narzekaczy".
      Leszku, jeśli będziesz kiedyś na Młyniskach (tylko nie pytaj gdzie to jest :)) to zapraszam do Rady Osiedla po numer naszej gazetki (inne osoby z Gdańska też są zaproszone). Najlepiej we wtorki od 17 do 18, bo wtedy są dyżury R.O. Adres można znaleźć na oficjalnej stronie Miasta Gdańska :)

      Pozdrawiam Świątecznie

      Usuń
    7. Gratuluję. Mniema, e nalezych do tych którym jeszcze cos sie chce. Myslę, że propozycja nie będzie wbrew Leszkowi, /bo mamy pewne cechy wspólne/ jak zaproponuję: Napisz cos o takie gazetce, lub daj do nich link a z przyjemnościa zamieścimy Twój reportaż na naszej stronach.
      Nie wiem czy sam nie powininienes załozyć bloga lub dołączyć do nas jako autor - rozwaz i daj znac.
      Leszku przepraszam że piszę to bez konsultacji z Toba ale znam Twoje poglądy.
      Pozdrawiam

      Usuń
    8. Przepraszam, ale dzis mi slepia łzawia wyjątkowo obficie i na każdy wyraz muszę "świdrzyć" a i tak do końca mi nie wychodzi...........

      Usuń
    9. Piotrze!

      Z Radą Osiedla oraz gazetką osiedlową to wyszło jakby "samo przez się". Kiedy wprowadziłem się na teren mojej, obecnej, dzielnicy (która ma w mieście, całkiem bezpodstawnie, złą sławę) stwierdziłem, że jeśli sprawię, że mieszkańcom będzie się żyło lepiej, to mnie również w tej dzielnicy będzie się żyło lepiej a przy okazji (wartość dodana) obiegowa opinia o mojej "małej ojczyźnie" będzie się poprawiać. Stąd utworzenie (wraz z grupą 15 osób) Rady Osiedla. A ponieważ dobrym sposobem do integracji mieszkańców jest wspólna gazetka osiedlowa, więc (korzystając ze swojego, wcześniejszego, doświadczenia zawodowego) zacząłem wydawać gazetę. Początkowo chałupniczo, potem coraz bardziej profesjonalnie. I jakoś to się kręci od 8 lat...
      Jak z tego wynika: wszystko, co robiłem na rzecz osiedla/miasta/, robię DLA SIEBIE. Zmieniając swoje otoczenie doprowadzam to tego, że to MNIE się lepiej żyje w tym otoczeniu. Proste? Proste!

      Co do linka i naszej gazetki w sieci, to jestem niestety "mało komputerowy" i dlatego bez pomocy fachowców "ani rusz". A fachowcy się spóźniają. Dlatego naszego nowego numeru gazety jeszcze w sieci nie ma :(((. W razie czego (za kilka dni) zapraszam na stronę www.mlyniska.gda.pl

      Pozdrawiam

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    10. PS Nie "zacząłem" a "zaczęliśmy" wydawać gazetkę osiedlową ponieważ w proces przygotowania gazety jest zaangażowanych więcej osób, którym też się należą podziękowania.

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    11. Ot, ja - przepraszam za to faux pas.
      Ale jak zauważyłeś, wszystkie komentarze pisałem po godz. 20:00, hurtowo. Po prostu jestem w ciągu dnia zajęty, a właściwie to zajęły mnie wnuki.
      Więc pierwszy komentarz pod wypowiedzią Andy'ego umieściłem o 20:09. Zaraz potem o 20:10 pod Twoją. Z pośpiechu pomyliłem nicki!
      Jeszcze raz przepraszam.

      Usuń
    12. Krzysztofie - nie omieszkam po Świętach (a może dopiero po Nowym Roku - jakie te wnuki potrafią być absorbujące!) Przyjrzeć się tej stronie i może trafię już na wydanie internetowe Waszej Gazetki.
      Nie, nie pytam, gdzie to jest. To powinien wiedzieć nie tylko Gdańszczanin. Ale masz rację z tą sławą. Jest przereklamowana.
      Ja parę lat (wtedy jeszcze nie śnił się nikomu stadion) pracowałem w Letniewie ( wiem, że prawidłowa nazwa to Letnica). Jako kierownik, miałem klucze od firmy (firma handlowa, znajdowały się tam nie tylko biura ale też i magazyn) a mój domowy telefon był podany do firmy ochroniarskiej, policji i straży pożarnej. Dwa razy w tygodniu w środku nocy musiałem tam jechać, bo było włamanie i trwała normalna bitwa między ochroniarzami i miejscową "elitą".
      To dopiero była dzielnica!!!!
      P.S.
      Opowieść o tamtej atmosferze byłaby na pewno wspaniałym scenariuszem na film kryminalny.

      Usuń
  10. Drogi Leszku, masz rację że trzeba przynajmniej próbować działać. Niestety przekonałam sie, że z reguły takie działania skazane są na porażkę. Apel w obronie Ks. Lemańskiego podpisało kilkanaście tysięcy osób i jak wiesz bezskutecznie. Drugi przykład - wraz ze sporą grupą znajomych wysłaliśmy (każdy osobno) do wielu miejsc (w tym do Prokuratury Generalnej) zawiadomienie w sprawie obrażania prezydenta i premiera. I co? - "Odmówiono wszczęcia postępowania" - taką odpowiedź dostał każdy z nas z PG. A art. 135 KK wyraźnie mówi "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3."
    A co Świąt - pochodzę z Wrocławia i tam prezenty przynosił Aniołek, teraz mieszkam na Śląsku a tu przynosi Dzieciątko.
    Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  11. Niechaj Boże Narodzenie
    stępi wszelkich bólów cienie,
    niech usunie wszystkie troski,
    a otworzy szczęścia grody,
    niechaj przy najlepszym zdrowiu
    życie szczęściem opromienia,
    niesie miłość w Nowym Roku
    - to są szczere me życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JaGa - niech tak będzie !
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. JaGo - dzięki za odwiedziny. Chętnie też odpowiedziałbym Ci jakimś zgrabnym wierszykiem - ale wszystkie pomysły zostały zużyte na wymyślanie zabaw dla wnuków i na to, by po tych zabawach dało się jeszcze jakoś żyć.
      Nie mniej dziękuję i pozdrawiam.
      Pozdrawiam!!

      Piotrze radzę Ci zainteresować się JaGą. Twoja osobowość, a raczej podniebienie i żołądek będą z tego bardzo zadowolone.
      Jak już zaczepiłem Cię pod komentarzem JaGi, to pozwolę sobie tylko na małe przytaknięcie - tak, znasz mnie dobrze i nie musisz konsultować niczego.

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>