piątek, 25 października 2013

Uprzejmie donoszę 52

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




                  Uprzejmie donoszę, że ledwo co wróciłem do Polski i już się muszę denerwować. Kątem oka dostrzegłem jakiegoś młodzieniaszka przemawiającego z trybuny sejmowej na temat ratowania sześciolatków przed szkołą w akcji pn. ratuj maluchy !!. Chyba jemu wydaje się się, że jak posiadł umiejętność robienia dzieci to jest ekspertem w tej materii. Puściłbym mimo uszu kolejną głupotę gdyby nie fakt że kilka dni temu byłem w szkole dla sześciolatków w Holandii do której uczęszcza moja wnuczka.
Problemów nie mają maluchy ale mają je dorośli. Jak słyszałem od tegoż przemawiającego uzasadnienia to nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Temu tematowi chce poświęcić osobną notkę więc tu nie będę się rozpisywał.
Inicjatorom akcji referendalnej można by zafundować wycieczkę po krajach zachodnich to być może przestalibyśmy być wylęgarnią niedokształconych debili.

Uprzejmie donoszę, że nagle wszyscy rozdziawili gęby na wieść, że pani Merkel mogła być podsłuchiwana przez amerykańskie służby specjalne. Jak dla mnie – zero zdziwień.
Czyżbyśmy już zapomnieli co Niemcy wyprawiali w XX wieku, czyżby słowo denazyfikacja straciło zupełnie swoje znaczenie, czyżbyśmy nie pamiętali o nałożonych ograniczeniach na cele wojskowe, czyżbyśmy nie wiedzieli że USA mają swoje bazy wojskowe na terenie Niemiec.
Do dziś działa Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu.
Demokracja demokracją, przyjaźń przyjaźnią ale warto jeszcze w czyjeś garnki zaglądać. Jak długo – rzecz do dyskusji.

                  
                    Uprzejmie donoszę, że każdy wyjazd do kraju tulipanów skutkuje nowymi spostrzeżeniami. Ostatnia moją ulubioną rozrywką jest obserwacja zachowań i wyglądu Holendrów i Holenderek.
Wystarczy promyk słońca aby wszystkie ławki zapełniały się szczególnie ludźmi starszymi wygrzewającymi swoje kości.

Wystarczy promyk słońca abym miał wyjątkową uciechę z mody damskiej panującej na ulicach. Jedna pani maszeruje w typowo zimowym futerku a druga z krótkim rękawem. Jedna w botkach po.... po.... /hura – znalazłem odpowiednie słowo !/ po pachy a druga w plastikowych klapakach które najczęściej są używane po wyjściu z basenu. Elegancie kiecki nawet z brokatem obok spodni od dresu a o łączniu kolorów lepiej nie wspominać – niejedna papuga by się schowała..
Jedno trzeba dopowiedzieć bardzo wyraźnie – niezależnie od rodzaju ubioru, wszystko czyściutkie, bez najmniejszej plamki a co ma być wyglancowane to takie jest.


                     Uprzejmie donoszę, że śmierdzę jak stary cap. Właściciele kotów wiedzą co się dzieje jak pokarmić kota tylko przez 2 dni rybą. Ja przez 6 dni pożarłem znaczną ilość serów w tym serów śmierdzących typu brie, camembert, pleśniowe itp. W Polsce prawie nie kupuję serów bo na drogie mnie nie stać a tańsze są tylko seropodobne.

Biedna jest moja małżonka, która nie znosi serów śmierdzących i nawet jak sobie pozwolę w Polsce na jakiś lepszy ser pleśniowy to jest przechowywany na blaszanym parapecie na zewnątrz okna.






28 komentarzy:

  1. Uprzejmie i bez inwektyw ( debile itp.)polecam wizytki w szkołach na polskiej prowincji. Cosik Pan oderwany od rzeczywistości wskutek częstych wyjazdów.
    Darek_lask

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Darek_lask,
      Polska to dosyć biedny i nadal bardzo opóźniony w rozwoju kraj. Gdyby wprowadzenie jakiejkolwiek reformy poprzedzano zapinaniem wszystkiego na ostatni guzik, to żadnej reformy nie można by wprowadzić. Gdyby państwo Elbanowscy oraz ci, których oni zmobilizowali wzięli się do pomocy zamiast przeszkadzać, to różne braki i usterki można by było stopniowo usunąć. Nawet w Rosji dzieci uczą się od 6-go roku życia, a tam z pewnością infrastruktura nie jest lepsza niż u nas. Wszystkie reformy na żywym ciele społeczeństwa (szkolna, służby zdrowia, administracyjna...) są trudne i dla niektórych bolesne, ale nigdy nie pokonamy naszego zacofania, jeśli będzie taki opór społeczny.

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Faktycznie, jak się porówna do niektórych polskich szkół to, co widziałeś w Holandii, to można się zdenerwować. Po zobaczeniau tej holenderskiej szkoły, chyba swojej wnuczki nie puściłbyś do szkoły, do której moja wnuczka chodziła na Mazowszu. Całe szczęście, że babcię miała bliziutko i nie musiała na świetlicy przebywać.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. A powiadają przecież Jeśli trzy osoby powiadają "żeś pijany" to idź spać i nie dyskutuj.
    A tu "Powiedziało"milion.Ze jest źle ze nie zgadzają się.ze "mizeria w szkole i w przedszkolu."
    MILION złożyło podpisy.Załóżmy ze pół miliona zmanipulowano lub nie wiedzą "co jest grane" to i tak pozostało zbyt dużo by...powiadać jest dobrze.
    Hańbą jest ze w "wolnej Polsce?" zlikwidowano w szkołach to co dorobiono się ........za PRL
    A to"przeglądy lekarskie" szczepienia, dentysta nawet z gabinetem,stała pielęgniarka w gabinecie lekarskim stołówki darmowe i świetlice.
    ci którzy znają oświatę niech dopiszą.
    U nas po staremu dalej nosi się ciężkie tornistry,dochodzi kilometrami do szkoły bo nie ma "na dowóz" a i z dożywianiem kłopoty bo brak pieniędzy na kucharki a "catering" z przetargu, oczywiście jest za drogi
    To co dziesiątki lat temu zrobiono w Twej Holandii u nas niemożliwe.
    U nas uczeń może być głodny zawszony z gruźlica i próchnica ale "duchowo rozwinięty"
    ROZPORZĄDZENIE MEN z dnia 14 kwietnia 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w publicznych przedszkolach i szkołach. (Dz. U. Nr 36, poz. 155)
    § 8. 1. Nauka religii w przedszkolach i szkołach publicznych wszystkich typów odbywa się w wymiarze dwóch zajęć przedszkolnych (właściwych dla danego poziomu nauczania) lub dwóch godzin lekcyjnych tygodniowo. Wymiar lekcji religii może być zmniejszony jedynie za zgodą biskupa diecezjalnego Kościoła Katolickiego albo władz zwierzchnich pozostałych kościołów i innych związków wyznaniowych.
    rozp. o ramowych statutach - zał nr 1
    Tylko w przedszkolu
    § 6. 2. Godzina zajęć w przedszkolu trwa 60 minut.
    A co zrobić z dzieckiem małym dzieckiem co go rodzice lub "innej wiary"
    A co to kogo obchodzi co "mały szatan "sam wyprawia.Niech siedzi w kacie albo szatni.
    Juz my go "nawrócimy na wiarę" jak mu dzieci zaczną wytykać od szatanów.A może jeszcze i "kocówę" by diabła przegonić.
    Ma byc "osobna notka" I dobrze tyle ze prośba .
    Przed napisaniem warto byłoby zapoznać się z warunkami jakim powinna WTEDY odpowiadać szkoła.
    Juz nie chodzi o sanitariaty dla maluchów czy oddzielenie od "starszej młodzieży szalejącej po korytarzach ale i o kadrę.
    Bo na zwiększenie kadry brak pieniędzy,a mimo to "kadra" musi uczestniczyć jak i wszyscy uczniowie w celebracjach kościelnych.Za Bóg zapłać oczywiście.
    Tylko proszę o nienazywanie mnie antyklerykałem.Ja tylko chce proporcji miedzy, tym co mam, a na co bezużytecznie wywalane są, publiczne pieniądze.Gdy każda złotówka powinna być 3 razy "obrócona w ręce"przed jej wydaniem.
    Choć w świetle faktów coraz częściej w głowie świta mi myśl"rodzice trzymajcie swe dzieci jak najdalej od kleru"
    Jeśli już, to pod waszym nadzorem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat jestem innej "wiary" (protestant)- ile było problemów z moimi dziećmi, teraz z wnukami jedynie my dziadkowie i rodzice wiemy....
      Najprostsza sprawa: religia na pierwszej , lub ostatniej lekcji....- nie do rozwiązania przez kilkanaście ostatnich lat ! Przecież to jest nasz problem, bo nas jest mniej i to nasza wina, że tak jest.W końcu córka zaczęła uczestniczyć w lekcjach religii kościoła katolickiego i tylko ona jako jedyna w całej klasie potrafiła cokolwiek powiedzieć o biblii, dyskutować na każdy temat najpierw z księdzem, potem z katechetką....Nie ma co pisać o innych tematach, pan Piotr raczej powinien napisać, co należy zrobić u nas w tym temacie, BO JAK JEST W PAŃSTWACH NORMALNYCH, TO MY WIEMY I NIKT NAM NIE MUSI MÓWIĆ JAK TAM JEST, NIE TRZEBA SIĘ SPECJALNIE "MĄDRZYĆ" - JEST ODWROTNIE, NIŻ U NAS, DLATEGO JEST NORMALNIE...U nas ciągle się dyskutuje, nic nie robi, tak jak niektórzy na blogach...Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Dla ułatwienia podaje
    http://m.e-prawnik.pl/artykuly/nik-ocenil-mozliwosci-szkol-do-nauczania-6-latkow.html
    Zwracam tylko uwagę na słowo "wszystkie"
    Bo co to znaczy ?? "wszystkie w Polsce" czy te "wszystkie" wybrane do kontroli i skontrolowane.
    Jesli tak, to jest jeszcze gorzej.
    A tak miedzy nami przypominam "przygotowaną"przecież "Gospodarkę odpadami" Miało być pięknie ! A wyszło?
    A to tylko śmieci?
    Tu jest Polska!!Tu jest Polska! "i nasza gospodarka" Niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz pisałem o Holenderskiej szkole chociaz szkoła nie jest wyrazem na miejscu. Nie chodzi o pieniądze ale o orgamizację nie tylko szkoły ale i rodziców. U nas np. nie do pomyślenia aby uczeń chodził do dwóch "szkół" jednocześnie co jednak odpowiada poziomowi tegoz ucznia. W klasie mojej wnuczki są i sześcio ale także pięciolatki i nawet jeden siedmiolatek.
      Mozliwości sa dostosowywane do zdolności malucha a wiek jest sprawa drugorzędna.
      "U nas po staremu dalej nosi się ciężkie tornistry /.../ - wiesz że w NL przymierzają się do tabletów zamiast książek ???........................ no ale to wszystko chcę zawrzec w notce.

      Usuń
  5. Tuzinkowa szkoła dla półtuzinkowatych..
    Weźmy statystyczną pociechę. Urodzony w chrześcijańskiej rodzinie, jako że rodzice chrzczeni, już jest predestynowany do życia duchowego. Więc z mlekiem matki wysysa paciorek i lęk boży. Stygmatyzowany wodą święconą powiększa grono dzieci bożych.
    W przedszkolu dopada go indoktrynacja. Nic szczególnego, tylko wpajanie łask płynących poprzez pełnomocników Boga (nakazują pisać z groźnej litery) na ziemi. I rzucanie na siatkę mentalną wizji piekła, gdyby zwątpił w nauczanie Kościoła katolickiego.
    Kiedy wstępuje w progi szkoły, urobiony już jest jak plastelina; ani zimny, ani gorący, tylko posłuszny woli nieba (z którą się ,,zawsze liczyć trzeba'').
    W tym młodym człowieku zabito już samodzielne myślenie. Ukształtowano w nim postawę klęczona pozbawiając wszelkich alternatyw dla bigoteryjnego życia. Jego umysł i ciało złożono w ofierze Bogu (groźna bukwa).
    Przejęty staraniem o zbawienie prochu nie wymyśli.
    Cóż można tej ,,tradycji'' przeciwstawić? Tylko oświecenie. Chociażby od chwili złapania przez szkraba równowagi na nocniku.
    Półtuzinkowcy do szkół!

    Dyl Sowizdrzał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ................i właśnie to oczym piszesz jest przerażajace. Szkoła ma rozwijać, uczyc myslenia i trzymać religię z daleka od szkoł. Wiara i nauka nie są sprzymierzeńcami.
      Pozdro

      Usuń
  6. No prosze - jak ja w Polsce to ty w Holandii. A co do szkolnictwa - mialam w Polsce szerokie spotkania towarzyskie wlasnie z nauczycielami . Ktos kiedys powiedzial ,ze najglupsi sa nauczyciele (przepraszam wszystkich nauczycieli,bo uwazam,ze mimo wszystko tak nie jest)ale cos w tym jest.Frida z Knurowa wiele nie zrobi bo zwyczajnie nie umie ,poniewaz jest nauczycielka.
    Nauczyciele zwyczajnie zapomnieli od czego sa.Juz nie mowiac o tym,ze wszelkie zmiany,wszelkie cos innegoo ,sprawdzonego gdzie indziej rozbija sie o niemoznosc i niechec samych nauczycieli.Korci mnie zeby napisac notke na temat mentalnosci nauczycieli bo ostatnio dosc od srodka spenetrowalam srodowisko....Boje sie bo sobie wrogow narobie, i byc moze blogowe nauczycielki tez sie obraza. W kazdym badz razie nauczyciele raczej samodzielnie myslacych ucziow tez za bardzo nie kochaja. Przeciez taki uczen zmusza,ze nauczyciel tez myslec musi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Renata Klosowska słusznie wskazała na niechęć, z jaką środowisko nauczycieli odnosi się do wszelkich zmiasn, nawet koniecznych. A poziom umysłowy znacznej części kadry nauczającej jest często zatrważający. Czytałam kiedyś wyniki badań czytelnictwa przeprowadzonych wśród osób zatrudnionych w oświacie i dowiedziałam się, że ulubioną lekturą wielu pedagogów płci żeńskiej jest "Życie na Gorąco".

      Usuń
  7. Matko moja! Tablet! Gdy ja czytam
    "Wszawica to choroba, która dotyka niemal wszystkie dzieci - niezależnie od tego, czy są zadbane, czy też pochodzą z rodzin patologicznych. Mimo to, choroba ta jest ciągle wstydliwym problemem w polskich szkołach i przedszkolach."
    To kto i po co zabrał szkół i przedszkoli higienistki szkolne?
    .Przynajmniej one wtedy wykryły i jakoś zaradziły Bo rodzicom się nie chce
    Po "parszywej komunie" zostały jeszcze wyposażenie i kuchnie szkolne" zostały sprzęty gabinetów lekarskich i dentystycznych
    O ile je nie "złomowano"
    "Parszywa komuna", zaraz po wojnie, pakowała w nas przymusowo/a to dranie/ konserwy z Unra, jakiś tam chleb,czarna a słodzona kawę i przymusowo nalewany na łyżkę /jedna i ta sama/ stołową z wielkiej butli...... tran.I to tak dzień w dzień jako"drugie śniadanie"
    I zlikwidowała radykalnie wszawice,świerzb,czyraczyce,itp i gruźlicę i inne choroby społeczne.
    Parszywa komuna, do szkoły przysyłała lekarzy,pielęgniarki okulistów i stomatologów itp by badali zapisywali ćwiczenia korekcyjne kręgosłupa czy postaw.Czy likwidowali panoszącą się wtedy jaglice.
    Parszywa komuna, przymusowo ,kilka razy do roku prowadziła szczepienia/pewno nam komunizm wszczepiano/
    Parszywa komuna, dbała o zdrowie swoich dzieci dziś w "wolnej Polsce" w d..ie sie ma ich zdrowie ważne jest duch i jej zbawienie, wieczne.
    Bo na tamto nie ma pieniędzy ,są za to pieniądze na pensje "ich zbawicieli i przewodników duchowych" co to wpierw jak sami mawiali Będziemy za darmo"
    Kto wiec był patriota, kto dbał "o żywą tkankę narodu ?"No kto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieśku - wbrew pozorom to oszczędnosć bo tablet kosztuje tyle lub nawet mniej niz wyprawka szkolna i do tego nie manic to co napisałes dalej. To kwestia zmiany mentalności i nauczenia.........nauczycieli.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. W pięknych czasach PRL, kiedy w szkołach roiło się od higienistek, dentystek etc. też nie zawsze i nie wszędzie udawało się RADYKALNIE ZLIKWIDOWAĆ WSZAWICĘ, nadal niestety (choć niewątpliwie rzadziej niż po wojnie) przynosiły ją do szkoły dzieci ze środowisk zaniedbanych i przywoziły z kolonii letnich. Od czasu do czasu przemykała się wiadomość o tym do gazet i kto je uważnie czytał, ten wiedział, najczęściej jednak nie dopuszczała jej do druku cenzura.
      W Polsce stosunek ludności do zasad higieny nigdy nie był zbyt rygorystyczny, nawet obecnie, kiedy dostęp do środków czystości jest taki łatwy, nie wszyscy się myją. Żeby się o tym przekonać, wystarczy wejść do tramwaju czy autobusu, szczególnie w lecie.
      O tym, że w PRL powojenna wszawica szkolna nie została do końca zlikwidowana wiem, niestety, z autopsji, bo w latach 60- ych przywoziła ją moja siostrzenica z kolonii (w koloniach tych uczestniczyły tylko dzieci pracowników instytucji naukowych!) i dlatego zainteresowałam się bliżej problemem jej występowania w naszym kraju. Podczas wojny i po wojnie występowała ona u nas i chyba wszędzie na skalę masową, ale do końca nigdy nie dało i nie da się jej wyeliminować, albowiem wesz (wszystkie jej trzy rodzaje) jest pasożytem niewybrednym, a na dodatek bardzo łatwo się przenosi (stąd tak często łapią ją ruchliwe dzieci). Najlepiej chroni dziecko przed wszawicą czysty, zadbany dom i troskliwi rodzice, dbający o jego higienę, ich nawet najlepsza higienistka szkolna nie zastąpi.

      Usuń
  8. W Polsce jest bardzo wiele szkół wyglądających podobnie jak te holenderskie a niektóre może nawet lepiej? Obrona sześciolatków przed "utrata dzieciństwa" jest bzdurna. Ciekawa jestem ile czasu poświęcają ci tak zażarcie protestujący rodzice, aby uczynić dzieciństwo swych pociech atrakcyjnym i kształcącym?
    Nie denerwuj się, Piotrze, zjedz na balkonie trochę serka na uspokojenie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rzecz tylko w samym wyglądzie i wyposażeniu szkół, a w zaniedbaniach organizacji pracy szkół. W biednym kraju na wygląd przymrużyć można oko. I w skromnej izdebce bez okna i ciepłej wody można się z powodzeniem uczyć. Powtarzam, rzecz w organizacji! Wiem, co mówię, bo mam wnuczkę i siostra ma wnuka i znamy sprawę z autopsji. Nic nie przypomina szkoły z rozsypywanych ulotek i reklam w telewizji, oraz tego co przedstawia Ministerstwo Edukacji. Wybałuszamy z siostrą na to oczy i uszy, jakby ministerstwo mówiło o czymś z kosmosu albo pokazywało film fabularny a nie rzeczywistość, jaką znamy.
      Bet, gdyby Piotr poszedł po moją wnuczkę (ona szczęściem ze świetlicy nie musiała korzystać), albo wnuka mojej siostry (świetlica!!!) by odebrać ze szkoły, odechciałoby mu się sera na balkonie i jeszcze bardziej zacząłby się znowu denerwować.
      Bet, pewnie, że są ładne szkoły - jeśli chodzi o ławeczki, komputery, place zabaw i papier w truskaweczki, ale czy byłaś w innych? Idź!

      Dam Ci też adres szkolnej świetlicy, w której przebywa wnuk mojej siostry. Ładnie tam, ale przyjrzyj się organizacji! Jeśli Ciebie wpuszczą, bo wprowadzono tam zakaz wchodzenia dla rodziców, chyba po to, żeby im serc nie porozrywało na sceny, jakie w świetlicy się dzieją. Wcześniej szło się po dziecko na świetlicę i siostra widziała.

      Owszem, są wyrywkowe/wycinkowe przepisy, a to o liczbie dzieci, a to o miejscach na podręczniki, a to o wodzie czy papierze, choć i te są ignorowane. Natomiast regulacje dotyczące nauki i opieki nad dziećmi są skromniejsze niż przepisy o hodowli zwierząt czy życia w zakładach penitencjarnych.

      I to stwierdził nawet NIK, a także eksperci PAN, więc nie jest wymysłem rodziców.

      Usuń
    2. A za rodziców i dziadkobabciów dzieci, o których mówię - zaręczam i zaspokoję Twoją ciekawość. Poświęcają dzieciom wszystko! Cały swój czas poza pracą, więc nawet nie otrzymasz odpowiedzi - ile godzin. Przyjmijmy, że od godziny 16-17 po południu do óśmej rano następnego dnia, a właściwie dłużej, bo synowa siostry pracuje na karcie nauczyciela, więc nie po 8 godzin codziennie.

      Usuń
    3. alElla26 października 2013 07:55
      I w skromnej izdebce bez okna i ciepłej wody można się z powodzeniem uczyć. Powtarzam, rzecz w organizacji! "
      W latach 40 tych moja Matka uczyła dzieci na wsi gdzie się ukrywała.To się nazywało wtedy "tajne nauczanie"
      Program był mały Ot nauczyć dzieci czytać,pisać i liczyć.
      "Klasa" siedziała na podłodze a na taboretach krzesłach przed nimi leżały nieheblowane deski na ktorych trzymały tabliczki do pisania na nich kreda.
      "Organizacja "była świetna,bo gdy przychodził ktoś podejrzany deski szły w kat a dzieci się bawiły.
      czy teraz dalej tak ma być.Czy to jest nauka przy użyciu "nowoczesnych środków"
      Dalej mamy realizować zalecenia Stelmachowskiego ,co to Min Oświaty był, który utrzymywał iż Polakowi wystarczy umieć czytać pisać i liczyć.
      Bo przecież "głupim narodem łatwo manipulować"
      Ile jest głupich to widać po "zwolennikach"Macierewicza.Którym dawno już /albo nigdy się tego nie uczyli/ wyparowały z głowy
      podstawy i prawa fizyki czy chemii.
      Setkę lat temu powiedziano
      "Takie będą Rzeczypospolite jakie młodzieży chowanie" No i co?
      Dalej wywalamy pieniądze w błoto,rozdajemy ziemie majątki za bezdurno,ogrzewamy i oświetlamy.za darmo podłączając do miejskich czy gminnych sieci./a złapani za rękę mówimy to nie ja to poprzednik/
      Na szkoły mówimy"Brak pieniędzy"
      To jest"Hańba narodowa" i zdania nie zmienię.

      Usuń
    4. Rzecz także w tym, żeby dotarło, do kogo trzeba, a nie dociera. Jak zaczęto dyskutować o złej organizacji pracy świetlicy w szkole, o której wspomniałam, to zamknięto ją przed rodzicami, by nie "podglądali".

      Usuń
  9. Bet25 października 2013 21:44
    A sa, sa.
    Tyle ze 'zapomniałaś" napisać, iż to nie "szkoły publiczne" a elitarne i prywatne, w ktorych czesne kosztuje krocie a "program nauczania"wykracza daleko ponad programy nauczania szkól publicznych.Czesne w nich średnia krajowa lub więcej.Tam nauczyciel i w takiej klasie ma dodatkowo"asystenta do pomocy" albo dwóch.W "publicznej" juz nie, bo "koszta"
    Dla reszty powracają czasy "Janka Muzykanta" Czy "W piwnicznej izbie"
    "O take Polskie walczyliśmy" jak mawia pewien Noblista.
    Mam nadzieje ze tam nie nauczasz, bo nauczyciel traktowany jest tam jak śmieć i boi się wprost nie tylko skarcić ale i" zwrócić uwagę"uczniowi,bo ten ze skarga na niego"poleci 'do rodziców.A rodzic ,ja place i wymagam .A moj "jasio" jest grzeczny i wspaniały.
    Znam to, znam, z autopsji gdy banda gówniarzy podczas obiadu "w lokalu" /tak oni maja cało dzienne wyżywienie, a jedli bo wracali z nauki jazdy konnej /postanowiła sobie "dla jaj" dokuczyć tam siedzącym,obrzucając jedzących kulkami papieru.
    Zwróciłem uwagę"pani" ta tylko spuściła głowę w milczeniu.Gdy mi taki "elitarny" mimo przestrogi, wrzucił kulkę na talerz z zupa, dostał w łeb cala jego zawartością, a następnie postąpiłem, z nim tak jak Kmicic z Kuklinowskim pod Częstochową.
    Na sali zapanowała cisza "pani" dalej nie reagowała. A wszyscy w milczeniu "litewski chłodnik jedli"
    Acha, młodzieży się nie bije, ja nim tylko otwarłem drzw,i co to akurat były, wahadłowe.
    Do mnie "jaśniepaństwo" nie miało większych uwag, widocznie uznając iż metoda przekonywania i nauczania "iż posiłki je się spokojnie i w milczeniu" przypadła im do gustu.
    Czyli "klasie" chłopa było trzeba a moze i "pani od "tez.Nie wiem czy bo głowę cały czas trzymała spuszczona.Nie zauważała no i "nie była wdzięczna"
    Czy taka szkolę masz na myśli z takimi "bachorami?"
    Bo one wyglądają szczególnie z daleka...wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieśku, wsrętne "sceny stołówkowe" widziałam w stołówce szkoły publicznej, w której się stołowałam. Kucharki nakazywały mi siadać przy stoliku nauczycielskim, to grzecznie się dostosowałam. Na zachowanie uczniów, którego nie opiszę, bo sie wstydzę, nauczyciele nie reagowali, tylko niżej nad zupą pochylili głowy i udawali, że poza jedzeniem nic nie widzą i nie słyszą. Nie wytrzymałam i powiedziałam
      "państwo nie widzicie i nie słyszycie, co się dzieje?" Wtedy jedna pani mi wyjaśniła, że nie chcą się narażać zwracaniem uwagi, by uczeń nie oskarżył o naruszenie czegoś tam ucznia. Czasami zwraca sie uwagę uczniom, powiedziała, ale prosząc o przyjście do gabinetu i do protokołu, który uczeń podpisuje, że nie ma żalu o zwrócenie mu uwagi. To chore przecież! Obiady przestałam tam jeść, bo bym się wrzodów nabawiła.

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakrzyczeli mnie, zagadali....Uciekam gdzie pieprz rośnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hi, hi... Nie uciekaj, stawiaj czoła, o! Opowiedz o szkole, do której jakiś Twój pierwszoklasista chodzi, którą Ty dobrze znasz. Może nam humory poprawi, że jednak i u nas bywa dobrze. To by był budujący przykład i Piotr spokojnie jadłby ser. ;)

      Usuń
    2. Całe zawodowe życie pracuję na wsi i realia wiejskiej szkoły są mi znane. Może mam wyjątkowe szczęście, że trafiam na placówki dobre. Niczym nie różniące się od szkół miejskich. Nie znam ani jednej szkoły prywatnej więc moje dobre zdanie o szkołach dotyczy szkół oświaty publicznej. Ale cóż, nie będę się spierać skoro Komentatorium na odmienne doświadczenia.
      Nie znane mi są także zachowania młodzieży opisywane przez alEllę oraz Wieśka.
      Piotr niech zajada w spokoju.

      Usuń
    3. Całe szczęście, że są takie przykłady. Ale... ale... czy to przypadkiem nie placówki mają szczęście do takich, jak Ty ludzi i dlatego są dobre?
      To i ja idę coś zjeść :)))

      Usuń
    4. No to mi posłodziłaś na koniec:)))

      Usuń
  12. Aby nasza wiedza była pełna należy chyba uzupełnić ja o
    http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,12497582,Ile_to_kosztuje_i_dlaczego_tak_drogo__Czesne_w_szkole.html
    lub to
    http://www.fakt.pl/Szok-Publiczna-szkola-drozsza-niz-prywatna-,artykuly,83166,1.html
    Pamiętając jednak iż opłata ta "to tylko za jedne dziecko"Jak kto ma trojaczki? katastrofa /moze sa jakies ulgi czy zwolniena?Tego juz nie wiem
    Powyższe traktuje i podsyłam jako "materiał" do obiecanego felietonu.A co niech i ja "mam wkład"

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>