czwartek, 17 stycznia 2013

Straszne słowo...

Tu wpisz tytuł strony
refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Relatywizm


    Nie będzie to rozprawka o nurcie filozoficznym. Będą to raczej rozważania o obecności relatywizmu w życiu społecznym.


    Na początek trochę teorii: relatywizm, to stanowisko w filozofii, wg którego w poznaniu oraz systemach wartości dominuje względność. Pojawił się on już w starożytnej Grecji, a jego przyczyną był kryzys poznawczy, rezultat rozbieżności stanowisk w sporze o niezawodne źródło wiedzy prawdziwej. Zdaniem relatywistów za jego słusznością przemawia wiele argumentów. Miedzy nimi taki, że istnieje oczywista zależność zdań od wypowiadających je osób i ich światopoglądów, a także zależność tych osób od towarzyszących im okoliczności zewnętrznych. Oczywiście wielokrotnie polemizowano z takim poglądem i wykazywano jego wewnętrzne sprzeczności, podkreślając między innymi, że z tego, co się faktycznie głosi o prawdzie i co (jakie sądy) uznaje się za sądy prawdziwe, nic wiążącego dla prawdy i prawdziwości nie wynika.

    Tyle teorii. A w praktyce, tej codziennej nadal obowiązuje zasada – moja prawda jest „najmojsza”. Ktoś sobie wymyślił „wzorzec prawdziwego Polaka” i wszelkie odrębne o nim opinie traktuje jako z gruntu fałszywe. A przecież prawda nie zależy od dostępnych narzędzi do jej badania. Nie zależy od kryteriów jakie sobie narzucimy. Zmieniać się mogą metody poznawcze. One też mogą zmieniać „oblicze” prawdy – czyli tą jej część, którą udało nam się opisać. Ale zauważmy – opisać właśnie przy pomocy narzędzi-pojęć użytych do jej badania.

    Kilka przykładów, które te filozoficzne zawiłości uczynią prostszymi.

    W dyskusji o fotoradarach, opozycja i większość mediów z sadystycznym zadowoleniem powoływała się na słowa Donalda Tuska wypowiedziane w kampanii wyborczej 2005. Szczególnie jedno zdanie (cytuję z pamięci) – „tylko facet bez prawa jazdy mógł wpaść na pomysł by stawiać fotoradary…” – pomijając dalszy jego ciąg – „…zamiast budowania dróg”.

    Zarzut pod adresem Tuska jak najbardziej słuszny – jednak tylko dla zwolenników dyscyplinowania kierowców. Byłem kiedyś zwolennikiem stawiania fotoradarów, Tusk ten zamiar strasznie skrytykował – a dzisiaj sam ma zamiar je stawiać! Czyli wyszło na moje! To jest logiczne. Natomiast jeżeli dzisiejsi przeciwnicy stawiania radarów przytaczają fakt, że kiedyś sami chcieli to robić – to jakoś brak w tym logiki.

    Ale tylko pozornie! Zaprzęgając relatywizm można udowodnić, że jak my stawiać chcemy, to oczywistą oczywistością jest, że jest to słuszne. Bowiem tylko my jesteśmy depozytariuszami „prawdy”. I wszystko co robimy, robimy ze słusznych pozycji. Natomiast te same czynności robione przez innych – zgodnie z naszą definicją, ludzi podejrzanych – muszą być złe.

    Drugi przykład znajdziecie w moim felietonie pt. „Niekoniecznie uprzejmie donoszę, że....” Poruszana tam sprawa reklam w internetowym wydaniu „Gazety Polskiej” jest równie ciekawa. Pamiętamy przecież głosy oburzenia środowisk prawicowych na billboardy które eksponowały kobiece wdzięki. Oburzenie to brało się jednak chyba z powodu, że zyski z tych reklam płynęły do kas samorządowych, w większości niezależnych od PiS-u. Jeżeli za te same obrazki producent bielizny płaci jak najbardziej prawym i sprawiedliwym, to o zgorszeniu już mowy być nie może.

     Prosiłbym jednak czytelników, by za bardzo się nie przywiązywali do przywołanych przeze mnie fotoradarów. Nie jest istotne, czy rzecz dotyczy właśnie ich, czy jakiejkolwiek innej sprawy. Ponadto jest całkowitym przypadkiem i zbiegiem okoliczności, że kilka moich argumentów oparłem na „filozofii” pisowskiej. Niestety – relatywizm mocno osadzony jest w całej klasie politycznej. Chociaż muszę przyznać – złoty medal należy się bezapelacyjnie właśnie PiS-owi.

    Ale co najgorsze – nie jest to wyłącznie „choroba zawodowa” polityków. Dotyka ona wszystkie kręgi społeczne. Może „prosty lud” nie domyśla się nawet, że działa zgodnie z jakimś nurtem filozoficznym, ale prawo „Pawlaka (Sami swoi) – Kalego” znają wszyscy.

    P.S.
Dzisiaj bez obrazków – temat jest bowiem trudny i nie chciałem rozpraszać czytelników.




10 komentarzy:

  1. Ważne jest jednak, kto i co mówi. W przypadku bowiem niezależnego obywatela, faktycznie można mówić o relatywizmie. Jednak w przypadku polityka to cynizm, bo tenże jest absolutnie świadomy działania tego mechanizmu w sposobie myślenia, a raczej mówienia o tym, co myśli. I to właśnie cynizm, a nie relatywizm, jest relatywnie :) większą przeszkodą w porozumiewaniu się. Weźmy przykład prof. Niesiołowskiego. To nie jest notoryczny furiat przecież. Natomiast bardzo źle psychicznie znosi sytuacje, kiedy wie, że druga strona przytacza obłudne argumenty i że jest w pełni tego świadoma. U mnie zresztą też takie sytuacje wywołują skłonność jazdy po bandzie, choć w sumie spokojny i lubiący pokój (i spokój) człowiek jestem, dlatego go rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację co do cynizmy. Jednak nie oznacza to że się różnimy w ocenie. Cynizm przecież to nieślubne dziecko relatywizmu.

      Usuń
  2. Z relatywizmem tak jakoś dziwnie jest, że usilnie wypatrując go u innych, nie zauważa się go u siebie. Bo my przecież zawsze jesteśmy prawi, moralni i całkowicie pozbawieni cynizmu. Prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @anonimowy
      "...Bo my przecież zawsze jesteśmy prawi, moralni i całkowicie pozbawieni cynizmu. Prawda?"

      Nieprawda. Przecież napisałem wyraźnie:

      ...Ponadto jest całkowitym przypadkiem i zbiegiem okoliczności, że kilka moich argumentów oparłem na „filozofii” pisowskiej. Niestety – relatywizm mocno osadzony jest w całej klasie politycznej...

      Gdybyś mi zarzucił brak obiektywizmu - zgodziłbym się bez zbędnych ceregieli. Bowiem człowiek mający zdecydowanie określone poglądy nie może być w pełni obiektywny. Zawsze będzie świat oglądał przez pryzmat tych poglądów.
      Nie ma to jednak nic wspólnego z relatywizmem.

      Usuń
  3. Leszku - jeżeli oczekujesz jakies srednio madrego komentarzach to sie zawiedziesz. Od 24 h. jestem przeziębiony, zasmarkany i spocony i jest to stan daleki od filozoficznego spojrzenia na relatywizm.
    Stać mnie jednak na tyle aby stanąc po stronie anonimowego i przyznac mu rację, którąś Ty Leszku krytykujesz. Czy na prawdę nie czujesz sie prawym, moralnym i pozbawionym cynizmu ?. Czujesz sie - czujesz i to jest napędem każdego z nas do działania. Nie wiem czy kto kolwiek byłby w stabnie cos stworzyć że jest amoralnym cynikiem. Powiem więcej każdy z nas czuje sie ciut lepszym od drugiego, ciut madrzejszym, ciut bardziej prawym, ciut bardziej moralnym itd.Jakie byłoby dołujące nasze zycie gdybysmy o sobie mieli nędzne zdanie ?. Nic tylko sie obiesić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze - dokładnie tak samo myślę jak Ty. Jednak to wszystko co opisujesz to naturalny dla każdego subiektywizm. Nie ma to nic wspólnego z relatywizmem.
      Relatywizmem byłaby sytuacja, w której bym dopuszczał np. kłamstwo w celu pochwalenia Twoich poczynań, a potępiał kłamstwo Ciebie deprecjonujące.

      Usuń
    2. P.S.
      Ponadto drogi Piotrze, odpowiadając Anonimowi nie odnosiłem się do treści mojej notki ale do sarkazmu zawartego w jego komentarzu.

      Usuń
  4. Klik dobry:)
    Podobnie jest z atakiem na sędziego Tuleyę. Jak kiedyś podawano życiorys ojca braci Kaczyńskich, to PIS oburzał się. A jak teraz atakują człowieka przy pomocy jego matki - to oczywiście jest OK.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sakiewicz mówił to samo - tylko odwrotnie.
      "Jak kiedyś grzebano w życiorysie rodziny Kaczyńskich - to było dobrze. Jak teraz mu sprawdzamy rodzinę sędziego - to nagle jest wrzask."

      Zapomniał dodać tylko, że grzebanie w życiorysach Kaczyńskich, było odpowiedzią na "działalność" lustracyjną Macierewicza, Rydzyka i spółki. I do dzisiaj im to zamiłowanie pozostało.

      Usuń
  5. Prawda stara jak świat: "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>