niedziela, 6 stycznia 2013

Być Ślązakiem - Ojciec

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




WIĘZY KRWI.
Mój niemiecki ojciec Franciszek-Alojzy dla Czechów - Frantisek-Alojs, dla Niemców – Franz-Alois, urodził się 7 maja 1907 roku w grodzie założonym przez Golęszyców Opawie, dla Czechów Opava, dla Niemców Troppau a dla ślązaków Tropawa. Ojciec też Alojzy był Niemcem a matka z domu Till-Vrabec /vrabec w j. czeskim to wróbel/. Matka mojego ojca pochodziła prawdopodobnie z Buchelsdorfu koło Grunberg czyli z Buchałowa koło Zielonej Góry.
Prawdopodobnie bo jestem więc po mieczu wyrobem niemiecko-czeskim i prawdopodobnie potomkiem Niemca Sudeckiego tym bardziej, że stolicą Kraju Sudeckiego /niem. Sudetenland, czes. Sudetsko/ była Opawa.
Tenże facet spiknął się z moją przyszłą matką która z ojca była ślązaczką o ciągotach polskich a z matki niemrą pełna gębą.
W marcu 1943 roku pobrali się i po kwartalnym wysiłku rozpoczęło się nowe, poczęte życie w postaci mojej szacownej, jak sie dziś okazuje, osoby. Na moje wyczucie i pamięć nikt z tego mariażu nie był specjalnie zadowolonym a gdy o tym mówiono to zmieniano język na niemiecki co mnie cholernie denerwowało – przy dziecku po niemiecku ??.
30 marca 1944 roku wylazłem na ten świat jako obywatel III Rzeszy i po prawidłowym odwaleniu „Sieg heil !” rozejrzałem się w koło i nie zobaczyłem swojego ojca – Mami, wo ist main Fater ?.
ŻYCIE PISZE SCENARIUSZ.
Życie ojca w Katowicach i po ślubie z moją matką nie układało się chyba źle. Z zawodu był fryzjerem i udało mu się zdobyć lokal na zakład fryzjerski w centrum Katowic przy Blucherplatz /dziś Pl. Karola Miarki/. Pomimo wielu zdjęć tego placu z tamtego okresu nie odnalazłem miejsca zakładu fryzjerskiego mojego ojca.

Załączona pocztówka i widokiem tego placu pokazuje pierzeję południową a nie północną przy którym był zakład fryzjerski. Jednak na tym placu przeżyłem swoje pierwsze wielkie szczęście /kilkadziesiąt lat później/. Na parterze jednego z tym wąskich domów był sklep z wózkami dziecięcymi i w nim moja Mama kupiła mi pierwszą, porządną, na stalowej ramie i z gumowymi, dużymi kołami hulajnogę.
Jesienią 1943 roku „bajka” się skończyła. Facet z wąsikiem upomniał sie o mojego ojca, który w wieku lat 37 został ubrany w mundur feldgrau., do ręki dostał gewerę i pojechał na front wschodni.
Chyba jeszcze przed moim narodzeniem nadeszła wiadomość, że został
ciężko ranny i wylądował w szpitalu wojskowym, który w niedługim czasie został ewakuowany do Wrocławia /Festung Breslau/ a po zbliżaniu się frontu w głąb Niemiec w okolice Stuttgartu.
Ponoć jeszcze w 1945 jakaś wiadomość przeniknęła do Matki, że dalej jest w szpitalu i będzie wymagał długiej rehabilitacji. Ranny został w wyniku wybuchu granatu który naszpikował jego ciało jak śrut zająca.
Żelazna kurtyna opadła !!.
Około roku 1960 mama wystąpiła o rozwód z powodu niemożności ustalenia ani miejsca pobytu ani stwierdzenia, że żyje. Mama rozwód otrzymała i pozostaliśmy z jednym adresem w Niemczech z którego nadchodziły zwroty.
Około 1970 roku pisałem do Czerwonego Krzyża o pomoc w odnalezieniu mojego ojca. Otrzymałem wiadomość iż w dokumentach Czerwonego Krzyża nie został odnotowany.
NOWE OTWARCIE.

Ku przypomnieniu tamtych lat
Po roku 1980 w luźnej rozmowie z moim kolegą, prawnikiem opowiedziałem fragmenty mojego życiorysu dot. mojego ojca. On, jako prawnik znający i prowadzący szereg spraw polsko-niemieckich uświadomił mi, że w Niemczech nikt nie ginie i każdego można odnaleźć tylko trzeba wiedzieć jak. Zasada „Ordunung muss sein” /porządek musi być/ i każdy obywatel RFN jest śledzony w ewidencji meldunkowej do grobowej deski. Machnąłem więc niezbyt długie pisemko do ichniego urzędu meldunkowego /Stadtsmeldamt/ do miejscowości z której listy wracały – adresat nieznany.
Ku mojemu zaskoczeniu po 3 miesiącach otrzymałem urzędową odpowiedź, że mój ojciec wyzionął ducha w 1957 roku. Powodem były odłamki w jego ciele i któryś dotarł do serca kończąc jego żywot. Reszta wiadomości powaliła mnie z nóg jak Tyson Gołotę a brzmiała ona mniej więcej tak: jeżeli chce pan uzyskać więcej informacji to proszę skontaktować się z jego żoną zamieszkałą tam a tam przy takiej i takiej strasse pod nr itp.......... .
Wyobraźnia oszalała a oczy widziały w sklepach musztardę ,ocet i wszystko na kartki i pytania – pisać czy nie, jeżeli tak czy odpisze czy nie, może mam przyrodnie rodzeństwo, może przestraszą sie piszącego nędznego dziada z Polski ?.
Raz się żyje – napisałem i posłałem zdjęcie ojca..............
GRUNT TO RODZINKA.
Upłynęło raptem ok. miesiąca i otrzymałem list formatu b-5 z którego środka wypadły zdjęcia oraz sążnisty elaborat pisany ręką drugiej żony mojego ojca.
Jak się cieszymy, jacy my happy i w ogóle, ileśmy sie naszukali ciebie, ile lat, ile wysiłków.... co moja mama skwitowała – sralis mazgalis !!! - co oznacza to samo co głupie gadanie, pieprzenie ponieważ moja rodzina w Katowicach nie zmieniła ani swojego adresu od 1920 roku do 1998 ani nazwiska. Podejrzewam, że szukano tak aby nie znaleźć ale daleki byłem od jakichkolwiek
pretensji do kogokolwiek. Druga żona ojca napisała, że była pielęgniarką i poznała mojego ojca w szpitalu we Wrocławiu i razem z nim ewakuowana znalazła się w Niemczech. Z tego małżeństwa narodziło sie dwóch chłopców i jedna dziewczyna czyli ja z rozwydrzonego jedynaka przeistoczyłem sie na najstarszego brata w rodzinie. Otrzymałem zdjęcia ze ślubów braci oraz siostry a ich status na 1983roku był następujący: Jeden brat był właścicielem restauracji, drugi pracował w fabryce Mercedesa a siostra wyszła za mąż a mąż jej prowadził własny warsztat mechaniki pojazdowej.
..........napisz co ci potrzeba, będziemy wysyłali i .......wysyłali. Od 1983 do ok. 1989 otrzymaliśmy kilkanaście paczek z art. spożywczymi, czasami cennymi jak np. kawa oraz nie czekoladopodobne wyroby. Moje panie były bardziej zadowolone bo były też ciuszki damskie a po operacji tarczycy przysłano żonie specjalny krem ułatwiający gojenie blizny po operacji.
Były serdeczne listy zapraszające do odwiedzin których entuzjazm wraz z latami sie zmniejszał.
Napisałem wprost co mają zrobić i do którego konsulatu sie udać co podpisać aby mi wysłać formalne zaproszenie. Ten list był finałem naszych kontaktów. Podejrzewam, że dochodziły do nich sygnały z Polski o poluzowaniach w polityce wizowej, że przewiduje się wydanie paszportów obywatelom polskim i będą je mogli mieć w domu /jak to dziś brzmi egzotycznie !!/ a miłość do mnie była wielka jak odległość z Opola do Stuttgartu.

WIĘZY KRWI 2
Ja Piotr /czes. Petr, niem. Peter a po śląsku „wołali mnie” Pyjter abo Pietrzik/ mam w sobie niezłą mieszankę krwi. Do moich genów żona dołożyła swoje ze wschodu i nasze dziecię pojechało w świat – konkretnie do Holandii w której następne geny dołożył jej mąż, Holender i wyszło jak na zdjęciach.
Ciekawe czy jak dorośnie spróbuje doszukać się swoich antenatów a jeżeli tak i znajdzie to jaka będzie zaskoczona wynikami.
Moje pochodzenie powoduje jedna niezaprzeczalna zaletę – nie mam żadnych oporów w pisaniu o sprawach w których inni chcą czy musza opowiadać się po czyjejś stronie – ja nie muszę.
EPILOG
Tenże kolega który namówił mnie do odnalezienia i poznania historii mojego ojca podał przypuszczalny powód urwania sie kontaktów. Wg. jego znajomości realiów w Niemczech to po śmierci ojca rodzina mogła otrzymać niemałe odszkodowanie gdyż przyczyną śmierci były rany odniesione w czasie wojny. Mógłbym pojechać do rodziny mojego ojca i przykładem klasyka Cymańskiego zakrzyknąć – hola, hola !! - jamci pierworodny, jamci !. ?????!!!!!!..............i dziś mógłbym jeździć mercedesem i wynająć człowieczka do pisania bloga i nie samemu zasuwać.






    


22 komentarze:

  1. Puenta boska! Przedni humor. Miłej niedzieli Piotrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. ............a kto to ta Puenta - znam ją ?.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, Piotrze... strasznie ciekawy masz życiorys. Oby ta piękna panienka, gdy dorośnie, zechciała poznać historię swojego dziadka. To jest materiał na scenariusz filmowy. A twoje domysły na zakończenie są bardzo prawdopodobne. Tym bardziej, że nigdy nie doszło do zaproszenia Ciebie TAM. A to przecież nasuwało się samo z siebie: poznać osobiście przyrodnie rodzeństwo. Niestety, ta nacja tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wiem, czy "wynajęcie człowieczka" zaowocowałoby czymkolwiek. Mógłbym "człowiecza" nie polubić, nie zaprosić na bloga. Oczywiście "człowieczek" mógłby założyć w Twoim imieniu osobnego bloga.
    Ale to już by nie było to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Klik dobry:)

    A może jednak tak tego nie zostawiać? Dla zasady, jeśli nie dla korzyści?

    Panienka w Holandii to bogactwo nad bogactwami i cudo nad cudami. Niech się mercedesy schowają i idą w kit, o!

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluje! to podoba mi się znaczniej,niż strzały ze szmajsera,jeśli uraziłem to przepraszam.
    Cieszę się bardzo,że ktoś ma podobne doświadczenia i wiedzę,chce to opisać,by nie uległo zapomnieniu,bez względu na to czy najbliżsi są za takimi opisami tamtej rzeczywistości.
    Dla mnie jest to imperatyw seniora Rodu,w imię historii i godności następnych pokoleń.
    PS. Po ukończeniu pierwszej części moich " wyskrobków" obiecuje przesłać jeden egzemplarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @kaperze - nie uraziłeś z bardzo prostego względu - w niektórych miejscach mamy skóre jak na pięcie a po drugie - historię rodzinna jaką się ma taką się ma i mozna ja wybielać, poprawiać ale wtedy czytający to wyczywają i taki wpis olewają. Mój tekst nie jest poprawiony ale jest wyprany z rzeczy dramatycznych które przeszła moja rodzina i ja. Kto ma wyobraźnię to ma ale pisanie o tym byłoby jakimś samobiczowaniem, domaganiem się współczucia i byłoby nudne jak flaki z olejem.
      Czekam na Twoje "wyskrobki"
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. "Nihil novi sub sole"W kraju położonym na przecięciu dróg wojny i szlaków handlowych takie małżeństwa i koligacje to zwyczajność.Dzis gdy nauka poszła dalej można powiedzieć "dziś prawdziwych Polaków już nie ma" zostaliśmy dość równomiernie wymieszani z innymi nacjami. Mamy zarówno geny litewskie, ruskie, germańskie, żydowskie, jak i węgierskie, nordyckie czy nawet ormiańskie
    Myślę, że dziedziczymy w tym "Rzeczpospolitą Obojga Narodów", w której oprócz Polaków i Litwinów mieszkali Rusini, Kozacy, Niemcy, Żydzi, a nawet Tatarzy, Szkoci i Holendrzy.ect.ect
    Dziś potomkowie ich wszystkich są w większości Polakami. Czy nimi pozostaną? To już pytanie o poczucie tożsamości narodowej i jej przemiany w zjednoczonej Europie
    No i dobrze no i fajnie.Tyle ze wytłumacz to tym wszystkim co złym wzrokiem spoglądają "na inność" /bo miał dziadka w Wehrmachcie/co im to pod gorę było do szkoły,lub wagarowali "w te lekcje"
    Dzis oni krzyczą tu jest Polska Bij Żyda sami mając we własnej krwi domieszkę krwi żydów aszkenazyjskich,czy "naparzając" się pod stadionem z tymi q...Rosjanami.
    Orka na ugorze.
    /Dobrze ze im nie przeszkadza "ekumeniczna kuchnia" ruskie pierogi,barszcz ukraiński czy golonka po bawarsku,a karp po żydowsku, jedzony w czas Wigilii, tez ością im nie staje, w gardle/.
    I to w kraju gdzie"katolicka większość" w każdą niedziele przekazuje sobie "znak pokoju" Zrozumiesz coś z tego?
    I pozdrawia ten, co to jego przodkowie, aż z Hiszpanii przywędrowali nad Bałtyk, by Polskim królom budować potęgę morska, w postaci okrętów wojennych i na nich "kaprować" w czasach panowania Zygmunta Augusta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ......racja nic nowego.., ale teraz przynajmniej nikt mnie nie zapyta - co, wam się polska ludowa nie podoba /nazwa z małej litery nieprzypadkowa/. Racja też że wszyscy jestesmy "mieszańcami" a krzycza najgłosniej ci, którzy staraja się to ukryć a i Ciebie nuikt nie nazwie szpiegiem z krainy deszczowców - pozdrawiam - carramba !!

      Usuń
  8. Ostatnio dowiedziono, że każdy z nas ma parę procent genów Neandertalczyka - po cóż tu się o sąsiedzkie koligacje spierać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A przepraszam, a ja nie mam tych wszystkich domieszek - jako Kneź mam czysta krew kneziową! O!!! :D

      Usuń
    2. Krew moze i masz knieziową ale zatruta jadem zawiści i wredoty

      Usuń
    3. Wreszcie ktoś docenił! :D
      Kieca ci się zdarła, ale Spoko! :D

      Usuń
  9. Ważne i doniosłe są lat przeszłych kroki,
    jak i w urzeczywistnieniu losu wyroki.
    w tej mieszanej historii Twojej rodziny
    najważniejsze są tu Twego życia godziny.
    Po co Ci na haźlu w klopie złote sedesy,
    i mercedesowej fury pełną gębą frazesy.
    Co tam renty i franz-odszkodowania.
    Jest ważniejszy powód do wiwatowania.
    Tym powodem jesteś sam TY
    oraz drogi, po których wydarzenia szły.
    Geny genami,ważne to, że jesteś z nami.
    W priorytecie to, co w głowie masz,
    i co jako specjał w blogu na tacy nam dasz.
    Lepiej TY Pyjter na blogu zasuwaj
    i swą życiową wiedzą historię odtruwaj!

    Pozdrawiam miło Piotrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za doskonała grafomania, ale widocznie "musi, inaczej się udusi".

      Usuń
    2. PO owocach psych-kastrata widać,
      gdy "intencją" zacznie w słowie migać.
      Wartość swą w deklinacji odmienia,
      może i mając w sobie herbowego korzenia.
      Lecz jak widać - same próchno,
      bo w kontekście - ubożuchno!
      Anonimem jak laską się podpiera
      przaśny jad sobą rozpościera.

      Ha. Nie wiedziałam Miły Piotrze i Leszku, że tak skromną swoją osobą włożę kij w nowe mrowisko. Nie mniej ślę pozdrowienia w przyjacielskim zrozumieniu, a nawet ślę buziaki dla Panów**.

      Usuń
  10. Skąd się biorą krytycy?
    Chciał zostać reżyserem. Nie wyszło - został więc krytykiem.
    Chciał zostać poetą. Ale nikt nie chciał tego czytać - więc został krytykiem.

    Anonimie - to nie salon literacki. Tu ważniejsze jest to o czym się pisze.
    Ludzie czytają - jak do nich nie dociera treść, krytykują formę.

    Ale zaglądaj tu częściej, może się podciągniesz.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uprzejmie dziękuję za sarkazm pod moim adresem, ale z całym szacunkiem - jak ktoś wystawia na widok publiczny swoje koszmarne rymy częstochowskie, to musi się liczyć także z oceną.
      W sumie nikogo nie zaskoczyłeś swoją obroną tej "poetki", jesteście przewidywalni jak pory roku.

      Usuń
    2. @Anonimowy

      Oczywiście, nadal nic nie rozumiesz. Nie bronię "poetki" - jak napisałeś, lecz zwróciłem ci uwagę, że zamiast komentować merytoryczną treść komentarza, podjąłeś się roli "krytyka". A przecież wyjaśniłem Ci, że to miejsce, to nie salon literacki.

      Również dziękuję Ci za naszą ocenę. Jak wiadomo - przewidywalność jest cechą ludzi zrównoważonych i myślących. Pozostali przytulają się do Sakiewicza, Kaczyńskiego i jego ferajny.

      Usuń
    3. Leszku to nie zaden "anonimowy" tylko Knieź, znany jako obsrywacz blogowy. Oni juz tak maja - jak się z nimi nie zgadzasz albo nie reanimujesz ich blogow to probują obesrac Twoj czy innego blogera. Tylko ze tutaj trafila kosa na kamień, Ty zawsze byłeś neutralny, nie jak np.blogier X, ktorego szanowałem, niestety już nie mogę go szanować, bo pod presja Kniaziowej krytyki szybko kasuje wpisy.

      pozdro

      Usuń
  11. cóż - zawsze łatwiej zburzyć i zniszczyć niż zbudować lub stworzyć , spieranie się, zwłaszcza polityczne to zupełnie cośą innego niż obśmiewanie, pozostaje pytanie po co ?
    odpowiem - "musi, bo się udusi"
    ------------------
    Piotrze przejmująca historia Twojego Ojca a właściwie to bardziej Twoja historia. Pozdrawiam Pyjterze Pietrziku trojga imion . Które najładniejez ? nie wiem, wszystkie. Ale los wiedział co robi i dzięki temy z największą przyjenością czytam Ciebie - nie jakiś tam substytut ... o !

    OdpowiedzUsuń
  12. Piotrze - wspomnienia!"przy dziecku po niemiecku" ileż buntu w mojej małej niegdyś osóbce wzbudzało! I znowu: dzięki :)

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>