piątek, 31 sierpnia 2012

Okiem emeryta (18)














Odcinek 18 - czyli refleksyjnie


    Niezależnie od tego, co na temat pracy napisałem w poprzednich odcinkach, dzień wczorajszy upewnił mnie, że jednak praca ma sens i przynosi pewne korzyści.

    Nie chodzi mi tu sens typu - robienie krzesła ma sens, bo w wyniku tej pracy powstaje krzesło, czyli przedmiot użytkowy. Takiego sensu nigdy nie negowałem. Sam jestem jeszcze w trakcie renowacji ogrodzenia i pomimo, że odczuwam ból w nogach i plecach - jestem zadowolony z wykonanej pracy. Zabezpieczyłem elementy stalowe na kolejne parę lat - a to ma sens.

    Ale w trakcie tej pracy, zauważyłem inne jeszcze jej pożytki. Otóż wczoraj po południu, w trakcie przerw na kawę (i niestety papierosa) wgapiałem się w telewizor. Trwała akurat sejmowa dyskusja (?) na temat (mówiąc skrótowo) Amber Gold. Ponieważ zawsze byłem nałogowcem (papierosy) więc dosyć dawno uzależniłem się od polityki. Nie tak bardzo jak od innych używek, ale wystarczająco by zacząć pisać bloga. Pomimo wielu niezbyt przyjemnych doświadczeń, nie udało mi się uwolnić od tego uzależnienia. Stąd ta masochistyczna skłonność do psucia chwili relaksu przy kawie - oglądaniem cyrku na Wiejskiej.

    Przepracowałem przy płocie wystąpienia rządowe i klubowe. Przerwę zrobiłem sobie, gdy do głosu dorwało się "pospolite ruszenie". Pierwsze co zauważyłem, to następująca prawidłowość:
- jakiś poseł: "mam pytanie do premiera - co zamierza zrobić, by podobne afery nie mogły wydarzyć się w przyszłości" (to wersja soft)
- kolejny poseł: "mam pytanie do premiera - co zamierza zrobić, by podobne afery nie mogły wydarzyć się w przyszłości"
- kolejny poseł: "mam pytanie do premiera - co zamierza zrobić, by podobne afery nie mogły wydarzyć się w przyszłości"
.
.
.
- kolejny poseł: "mam pytanie do premiera - co zamierza zrobić, by podobne afery nie mogły wydarzyć się w przyszłości" 

    I tak w kółko. Były też przerywniki. "co rząd zamierza zrobić z łamaniem prawa pod Jasną Górą, gdzie pomimo zakazu handluje się w święta państwowe?", lub "dlaczego nierzetelne media zamieszczają reklamy Amber Gold a jednocześnie rząd szykanuje jedyną rzetelną tv, czyli TRWAM?"

   Może i było coś jeszcze. Na szczęście nie miałem czasu - farba "stygła". Jedno przebijało z wypowiedzi które obejrzałem - każdy z "mówców" miał sprawę do załatwienia. Jeden chciał dołożyć klerowi, drugi bronić rydzyka, a każdy chciał się pokazać. Miał przygotowane pytanie i nie ważne było, że takie samo pytanie zadało już dwudziestu "mówców" przed nim. On też MUSI mieć swoje pięć minut. Tym bardziej, że "obrady" sejmu lecą w kilku stacjach TV.

    Pewnie z tego powodu wymyślono, że musi być oprócz marszałka, kilku wicemarszałków. Gdyby jeden musiał być cały czas na sali i wysłuchiwać tego wszystkiego - skończyło by się na zwolnieniu lekarskim, jeżeli nie na leczeniu na oddziale zamkniętym. Mnie przed pomieszaniem zmysłów ratowała praca.

    I to jest ten sens pracy, który wczoraj odkryłem. Ktoś mógłby powiedzieć - to nie oglądaj. Skutek taki sam jakby powiedział nałogowemu palaczowi - kaszlesz? możesz nie palić.

    Swoją drogą jestem bardzo ciekaw, czy znalazłaby się w Polsce chociaż jedna osoba, która wysłuchałaby to w całości? Na sali sejmowej było mimo wszystko paru posłów. Ale raczej oddawali się bezpiecznym zajęciom (np. czytaniem gazety) w oczekiwaniu na swoją kolej. Następnie wychodzili. Na ich miejsce przychodzili ci, którzy mieli dalsze numery na liście zapisanych  do głosu. Poza tym im za to płacimy. Prawda, że nie dobrowolnie, ale skoro wybraliśmy taki model państwa.......!!

    Jeszcze rok, no może dwa lata takich przedstawień na Wiejskiej, a ja - leń dyplomowany - założę jakąś organizację domagającą się przymusowej pracy fizycznej dla każdego w wymiarze minimum 4 godzin dziennie!!!




środa, 29 sierpnia 2012

W góry, w góry miły bracie...

autor


Dla mieszkańców Katowic i okolic najbliższą krainą wypoczynku był i jest Beskid Śląski ze Szczyrkiem, Ustroniem i Wisłą na czele. Cel wycieczek, wczasów kolonii i sanatoriów i oddechów czystym powietrzem.
Od lat jestem zakochany w Wiśle i nie zmieniło tego, że opuściłem Katowice i teraz mam równie blisko kilometrarzem do Kotliny Kłodzkiej.
W tym roku znów zawitamy z żoną do tej ślicznej i sympatycznej miejscowości. Wspomnienia są przesympatyczne. Pierwszą wizytę odbyłem z matką około roku 1955 w Wiśle-Głębcach. Najpierw długa droga ciuchcią do Bielska lub Goleszowa i po przesiadce i prawie całodniowej podróży byliśmy na miejscu. Od stacji kolejowej drapaliśmy się w górę dobre paręset metrów aby zziajani stanąć u wrót zgrzebnej chałupki państwa Pilchów. Nazwiskiem można się nie sugerować gdyż tam co drugi nazywał sie Pilch. Pamiętam doskonałą zabawę w rzucanie kamieni w dół pracowicie wyorywanych i składanych na stokach oraz ucieczkę mojej matki przed drałującą do niej krową która zachwyciła się jej dużymi, kolorowymi kwiatami na  sukni. Mama więcej nie ubrała tej sukni a ja już nie turlałem kamieni bo milicja się zainteresowała anonimowym dowcipnisiem. 200 metrów wyżej był już tylko szlak turystyczny z Kubalonki na Soszów i to był właściwie mój trakt spacerowy.
Późniejsze wizyty /ok. 10-12/ odbywały sie już w miejscach bardziej cywilizowanych i ugruntowały moja miłość do tamtych stron. Już czuję smak kwaśnicy w Koniakowie pod Ochodzitą czy żuru w chlebie na Równicy. Pewna wycieczka z Ustronia-Polany na Czantorię i na szczyt na czeskie piwo, czy ze Szczyrku na Skrzyczne – najwyższy punkt Beskidu Śląskiego. Salmopol, Cieszyn, Żywiec, Bielsko, Brenna – czy obskoczymy to w 10 dni. Może nie bedzie pogody to Żywiec – muzeum piwa, Pszczyna – prześliczny Pałac......czy damy radę ?.
Zanosi sie nieźle. Kwatera taka jaka ma być. Z e-maila wynika że właścicielka sympatyczna, niezły pokój i w znośnej cenie.
tu nasza kwatera
/ ze wzgledu na ciepełko - landszafcik naszej przyszłej bazy wypadowej zimą /.
Jak komuś życie doskwiera a w porfelu jeszcze cos zostało – tylko Wisła.
Zapraszamy – wiemy gdzie są świetne lody oraz oryginalne oscypki i chłodna okowita /smalec i ogórcy zabieramy z Opola/.







poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Macierewicz zazdrości Dornowi

autor



    "Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 r." (jest to jego pełna nazwa) podobno zakończył pracę. Piszę podobno, bowiem został opublikowany raport z jego działalności. Tytuł tego raportu brzmi: "28 miesięcy po Smoleńsku". Znając stan psychiczny jego autora gotów jestem założyć się o każde pieniądze, że będą jeszcze kolejne raporty. Wiem nawet jakie będą nosiły tytuły. "32 miesiące po Smoleńsku", "36 miesięcy po Smoleńsku", "40 miesięcy po Smoleńsku", itd. Zawartość oczywiście będzie taka sama. Za każdym razem opatrzona przedmową (również taką samą) - "Kolejne rewelacje w sprawie zamachu na poległego śmiercią męczeńską, prezydenta tysiąclecia - śp. Lecha Kaczyńskiego".

    Wybaczcie, że zajmuję was takimi dywagacjami, a nie analizą wspomnianego raportu. Chciałbym analizą - ale nie mogę. Nie mam dostępu do raportu. Ściślej mówiąc, nie mam pieniędzy na dostęp. Bowiem raport ten jest dostępny tylko w formie książkowej i trzeba go sobie kupić za 65 zł. Nie mam wolnych 65 zł. A nawet gdybym miał, znalazłbym dla nich lepsze zastosowanie niż zasilanie pisowskiej kasy.

    Swoją drogą jest to dosyć dziwne. "Zespół Macierewicza" jest zespołem sejmowym. Czyli koszty jego działalności pokrywa parlament - czyli podatnik. Teraz następuje clou - chcesz się dowiedzieć co za twoje pieniądze wyrabiało paru oszołomów? Wydaj jeszcze parę własnych groszy. I nie trafią te grosze do budżetu sejmu, czy państwa. Trafią do wydawcy.

    Dlaczego dochodzi do tej kuriozalnej sytuacji? Jak mówi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało. Tego nie rozumiem. Raport ma podobno ok. 100 stron i ileś zdjęć. Podejrzewam, że przeciętny blog, ma większą pojemność. Nie słyszałem, by jakiemuś blogerowi zabrakło miejsca, a nie umieszcza bloga na własnym serwerze. A nawet gdyby w pisie nikt nie znał się na internecie - to dlaczego nie korzystają z serwerów sejmowych? Biuro Obsługi Posłów twierdzi, że nikt z zespołu Macierewicza nie zwracał się z prośbą albo pytaniem o to.

    Wytłumaczenie może być jedno. Macierewicz musiał dowiedzieć się od Dorna, że na pisaniu bajek można nieźle zarobić. Pozazdrościł mu więc i sławy bajkopisarza (niesłusznie, bajki Macierewicza są bardziej znane od bajek Dorna) i dochodów (może słusznie - nie wiem).

    Ja jednak wyrosłem już ze świata baśni. A dla wnuków, mam bajki lepsze.

Raport, liczący ok. 100 stron wraz z dwoma
jak mówi Onetowi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało.
jak mówi Onetowi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało.
jak mówi Onetowi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało.
jak mówi Onetowi Bartłomiej Misiewicz, asystent Antoniego Macierewicza, zespół nie korzysta z serwerów Sejmu, tylko z uprzejmości klubu PiS. A na serwerach PiS miejsca jest za mało.


niedziela, 26 sierpnia 2012

Uprzejmie donoszę !! /12/

autor



Uprzejmie donoszę, że w dniu 24.08.br TVN24 ok. godz. 8.1o pokazała kontrolę trzeźwości kierowców w Łomiankach pod Warszawą a prowadzoną przez naszych dzielnych funkcjonariuszy ruchu drogowego. Kilkunastu funkcjonariuszy wyłapywało z jadących dwupasmowa jezdnią przypadkowych kierowców do badania trzeźwości. Który samochód został skierowany na pobocze do badania zależało od „widzimisię” funkcjonariusza. Proporcja pomiędzy jadącymi prawy pasem a pasem bliżej osi była jak 5:1 czyli pasem bliżej osi jezdni łatwo było sie prześlizgnąć. W taki sposó wyłapywano mniej więcej co 8-10 pojazd.
W rozmowie z reporterką TVN24, bardzo zadowolony z siebie mł. asp Konkolewski perorował na temat cudownej i skutecznej kontroli.
Ciekawe, czy któryś z kierowców zapytał dlaczego jego zatrzymano a jego poprzednikowi oraz jadącemu za nim dano spokój. Jest także inna sprawa; taki np. poseł-agent Tomek może łatwo podkablować kogoś kto właśnie sobie jedzie i może być.................. przy dzisiejszych środkach łączności nic trudnego.
W porządnych krajach robi się także kontrole a wygląda to to tak: przy parkingu, zatoczce, szerokim poboczu stoi armia funkcjonariuszy. W pewnym momencie droga zostaje zamknięta i na miejsce kontroli zostaje skierowanych 15-20 pojazdów „jak leci”, po kolei od kupki złomu przez mercedesa przez busa do TIR-a. Góra 3 minuty i wszyscy są sprawdzeni a przy wyjeździe powrotnym na drogę stoi funkcjonariusz i pilnuje aby nic sie nie wydarzyło. Tam nie ma przypadkowości.



Uprzejmie donoszę, że jestem załamany z powodu prof. Szaflika. Znany nie tylko w Polsce specjalista chorób oczu okazał się zwykłym oszustem, który nas wszystkich rąbał np. na podatkach. Nie dopełniłem formalności – mówi !!. Nie rejestrowano pacjentów, którym robiono przeszczepy, czyli nie uwidaczniano ich w zyskach, czyli nie płacono od tego podatków. O źródle pozyskiwania rogówek do przeszczepu wolę nie dochodzić a o jakości tych rogówek..................... . Jeżeli to kogoś interesuje to niech sobie sam poszuka bo ja się obawiam że wg własnej wiedzy zacząłbym pisać obraźliwie.
W tym wszystkim jest jedna dobra strona – za odwagę uchylam kapelusza przed min. Arłukowiczem.
Ciekawostka – prof. Szaflik broni sie na łamach „Naszego Dziennika” a więc należy się spodziewać obrońców w zwartym ordynku.



Uprzejmie donoszę, że „poległ” były, największy Prawy i Sprawiedliwy czyli Zbigniew Ziobro. Wyrokiem sądu ma przeprosić Grzegorza Schetynę i w płacić 20.000 zł na konto fundacji „Akogo”.
Skazany użył pod adresem Grzegorza Schetyny słów obraźliwych.
Bez zdziwienia należy przyjąć że słów tych użył na antenie Radia Maryja.

 


Uprzejmie donoszę, że nie dajemy się wyłupać z łupek czyli z gazu łupkowego. Pomimo przeciwników własnych krajowych, naszych dostawców gazu zza wschodniej granicy i tych którzy gazu nie mają w ogóle np. Francja, szumu anpolskiego w Brukseli – prace posuwają się do przodu.
Według analiz Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS), niemal trzech na czterech ankietowanych (73 proc.) opowiada się za wydobyciem gazu łupkowego w Polsce. Przeciwnego zdania jest 4 proc. respondentów, a prawie jedna czwarta (23 proc.) nie ma zdania. Znacznie mniejszy entuzjazm wzbudza eksploatacja złóż w pobliżu miejsca zamieszkiwania badanych” - całość artykułu http://gazlupkowy.pb.pl/2627841,52374,nie-takie-lupki-straszne-jak-je-maluja
Dziś wypracowuje sie własne polskie metody wydobycia gdyż okazało sie że złoża amerykańskie pod kątem geologicznym są tak różne od polskich, że nie można się na nich wzorować.
Nawet nie zauważyłem od kiedy ten temat stał sie moim hobby. Może dlatego, że narzekaczy jest od groma choć to dla Polski duża szansa a dla jak uwierający odcisk. Przykład: od lat Francuzi namawiają Polskę aby ewentualna elektrownię atomową budować wg. ich projektu. Gaz łupkowy czyni ich starania bezprzedmiotowymi. Rosjanie dali by wiele temu kto udowodni jacy głupi są Polacy grzebiący sie w gazie łupkowym a i Angela- nasza przyjaciółka nie była by do końca zadowolona gdyby w sprawie bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski najlepsze karty w ręku miałby Kowalski znad Wisły.





piątek, 24 sierpnia 2012

Okiem emeryta (17)












Odcinek 17 - czyli pracowicie


    W poprzednim odcinku zastanawiałem się nad dylematem - czy praca to zdrowie? Ponieważ nikt mi nie chciał pomóc w rozwiązaniu tego dylematu, postanowiłem sam to sprawdzić. Sprawdzić, jak to mówią, organoleptycznie.


    Trochę przesadziłem z tym "postanowiłem". Jak to często w życiu bywa, różne okoliczności "postanowiły" za mnie. Mianowicie, kiedyś wracając z zakupami długo szukałem klucza w kieszeni (ręką obciążoną siatką), potem męczyłem się z trafieniem do zamka itd. Spowodowało to, że przed furtką stałem jakieś dwie, trzy minuty. Wystarczająco długo by zauważyć fatalny stan furtki. Prosiła się, ba - błagała, o odmalowanie. Konstrukcja metalowa, więc stanowiła wspaniałą pożywkę dla rdzy.

   Tu też jak zwykle przesadzam. Rdza jeszcze nie zdążyła się dostatecznie rozmnożyć, ale jej zarodki były już wyraźnie widoczne. Więc wiertarka ze szczotką do ręki......, na końcu pędzel...... - i tak wyglądała moja praca "naukowa".

    Do jakich wniosków ona mnie doprowadziła? Nieciekawych. Znałem odpowiedź już dawno - można powiedzieć, że od urodzenia.
Praca to absolutnie coś przeciwstawnego do zdrowia!!!
Wiem, wiem. Pewnie czytaliście lektury o tym, że praca uszlachetnia, że odczuwa się dumę i zadowolenie z dobrze wykonanej pracy itp. Dzisiaj tymi tekstami zwodzi nas "Praktiker" lub inna "Castorama".

    Ale żeby nie demoralizować młodzieży - powiem, że to wszystko prawda. Tylko co to ma wspólnego ze zdrowiem? No może trochę ze zdrowiem psychicznym. Tylko, że w młodości uczono mnie iż "w zdrowym ciele, zdrowy duch". Więc mamy paradoks: praca może i uzdrawia "ducha", ale jednocześnie męczy ciało. Wychodzi więc, że zdrowy duch mieści się tylko w sponiewieranym ciele!!!! A w zdrowym ciele "gnuśny duch"!!

    Wyszło więc na to, że moja "praca naukowa" zaprowadziła mnie na manowce. Jedyny pożytek jaki z niej pozostał, to ogrodzenie, które wygląda "jak nowe". Ale żaden szanujący się badacz, nawet w obliczu o wiele większych niepowodzeń nie poddaje się bez walki. Postanowiłem więc zweryfikować problem - czy praca to zdrowie - korzystając z doświadczeń innych.

    Zauważyłem, że wkraczam na dosyć grząski grunt. Mogę zostać posądzony o to, że jestem piewcą lenistwa, gnuśności, nic nie robienia i inne grzechy główne. Przypomnę więc, że w poprzednim odcinku zahaczyłem o temat pracy przy okazji dywagacji o sporcie wyczynowym. Tak więc słowo praca, którego nadużywam niemiłosiernie, dotyczy wysiłku fizycznego. Szukanie więc odpowiedzi na moje pytanie u osób zawodowo "wysilających się fizycznie" nie ma sensu. Będą oni mało obiektywni.



    Znalazłem takiego człowieka. Człowieka z międzynarodowym autorytetem. Noblistę - sir Winstona Churchilla. Przeżył on ponad 90 lat w dobrej kondycji - przynajmniej tej "duchowej". Zapytany kilka lat przed śmiercią o receptę na długowieczność - i to z taką kondycją - odpowiedział, że są trzy warunki:

1. codziennie szklanka whisky
2. codziennie trzy cygara
3. i broń Boże - żadnego sportu.

    I to by było na tyle.




czwartek, 23 sierpnia 2012

Uprzejmie donoszę /11/

autor




Uprzejmie donoszę że u Kory Jackowskiej w mieszkaniu znaleziono 2,83 g marihuany.
Za posiadanie narkotyków grozi do 3 lat więzienia.
Skandal, hańba !!!!! okrzyknęli dziennikarskie mendy szczególnie z TVN. Cos jakby im się zapomniało że na adres psa Kory szła paczuszka z 60 g marihuany która przejęły władze celne.

Zbadać psa czy nie jest narkomanem.
Tak dobrze żarło – zostało niewiele a świeża dostawa się skiepściła i nie doszła.

Uprzejmie donoszę, że jak się jest synem znanego dziennikarza sportowego, jeżeli nawet spowodowało się śmierć drugiej osoby – nic to – jak mówił Mały Rycerz, można dalej szaleć. Prokuratura ochroni, tatuś załatwi, policja co nieco zmieni ogląd sprawy ale Pan Zientarski-junior nie jest gotowy stanąć przed sądem bo choreńki !!.
...........jeszcze trochę a okaże się że Zientarskiego tam w ogóle nie było. Ciekawa jest tez wysokość mandatu dla „sprawcy” wypadku – 220 zł. !?.
Czy to nie jest czystej wody łajdactwo ??






Uprzejmie donoszę, że „Nasz Dziennik” doniósł, że już jest o wymiarach 50 X 40 metrów o właściwej wysokości. Miejsce; baza lotnicza w Mińsku Mazowieckim. Budowla stalowa pokryta polietylenem. Koszt 6 mln. zł ale to nie wszystko bo jeszcze koszt klimatyzacji i utrzymania i to wszystko dla kilkunastu ton złomu.
Kto do dziś nie zrozumiał przyczyny katastrofy to jest zbyt ograniczony aby zrozumieć cokolwiek w przyszłości. Czy dożyję kiedyś czasów w których obywatele będą także decydowali na co wydawać pieniądze ?.

Uprzejmie donoszę, że RSW Prasa – Książka – Ruch /firma państwowa/ z lwa prasowego zamienił się w ratlerka. Posiadając imponujący budynek wpuścił na swoje pokoje Instytut Pamięci Narodowej /firma państwowa/. Po kilku latach RSW /firma państwowa/ postanowiła sprzedać obiekt. IPN /firma państwowa/ zwróciła sie do ministra finansów /firma państwowa/ o sfinansowanie zakupu czyli firma państwowa kupuje firmę państwową czyli następuje przekładanie pieniędzy z kieszeni do kieszeni. Minister Finansów to olał w wyniku czego budynek kupił nabywca prywatny. Nabywca prywatny postanowił dać kopniaka ze swojej własności firmie państwowej o nazwie IPN.
Czy ktoś coś rozumie z tego ??. Przecież rzekoma sprzedaż obiektu państwowego w której jest instytucja państwowa polegała by na przeksięgowaniu i przeniesieniu prawa własności z jednej państwowej instytucji na drugą państwowa instytucję.
Jest inna możliwość, bo nie od dziś są pomysły rozwiązaniu IPN-u i przeniesienie jego zasobów do Archiwum Państwowego.
Jeżeli tak jest to powiedzcie to głośno !!!


SZUKAM PRACY
Szukam pracy jako sprzątacz w pomieszczeniach firmy Amber-Gold.
Wynagrodzenie nieistotne.
                                                          Piotr Opolski.


DOWCIP DNIA
Prawo i Sprawiedliwość ma zamiar powołać zespół parlamentarny w obronie demokracji.

Napatrzcie się bo ponoć idą chude dni:





"Dziadkowie z Wehrmachtu" (1)

autor



    Kilkanaście lat temu postanowiłem pokazać mojej rodzince miejsce już wówczas "legendarne", na którym sam odcisnąłem jakieś tam piętno. Chodziło o były teren budowy elektrowni jądrowej w Żarnowcu. Firma w której ongiś pracowałem miała tam swoje poletko do obrobienia. Pracowało tam kilkadziesiąt naszych pracowników. Ja, jako pracownik pionu technicznego jeździłem tam kilka razy na inspekcje, inwentaryzacje itp. Jak się ta sztandarowa budowa komunizmu skończyła - wszyscy wiemy. Nie o tym jednak będzie mowa.

    Wracając z tego pola "wstydu", zahaczyłem o mało mi znaną (jeszcze wtedy) miejscowość Krokowa. Był czas na obiad. Na przeciwko restauracji (?) stał kościółek. Widać, że odrestaurowany, niemłody, ale urodą nie powalający. Lubię zwiedzać obiekty mało znane, więc postanowiłem po obiedzie wejść do niego.
 

    Nie dotarłem tam, bowiem wcześniej była stara brama i aleja lipowa która prowadziła do pałacu. Po lewej stronie piękny ogród, po prawej równie piękny pałac.


    Nigdy bym siebie o to nie podejrzewał - ale zakochałem się w tym miejscu. Przez wiele lat zaglądałem tu regularnie. Podczas pierwszej wizyty, miejsce to nie wyglądało tak jak na zdjęciach powyżej. Trwała odbudowa pałacu. Przez lata urzędował tu dyrektor miejscowego PGR. Park wyglądał gorzej niż mój ogródek. Akurat podczas pierwszej bytności odtwarzano na pół zasypaną i zamienioną w bagnisko fosę.

    W następnym roku fosa była już fosą. Kończono umacnianie faszyną jej skarp oraz małej wysepki, po prawej stronie białego drewnianego mostu. Jakież było moje zdziwienie, gdy po wyjściu z terenu pałacu zauważyłem łabędzią rodzinę idącą "gęsiego" przez wieś. Łabędzica prowadziła chyba czworo "łabądków" i nic sobie nie robiła z ruchu samochodowego, na dosyć ruchliwej ulicy. Miejscowi, zaraz dodali, że obserwują tą łabędzią rodzinę już od paru dni. Maszeruje ona bowiem znad jez. Żarnowieckiego. W linii prostej to ponad siedem kilometrów! Na piechotę, na małych ptasich łapkach! A "łabądki" jeszcze nie opierzone! Doszedłszy do pałacu, łabędzica "wzięła w posiadanie" ową wysepkę w fosie. Tak więc robotnikom kończącym pracę przybyło towarzystwo. Zdaje się, że łabędzica pierwsza skończyła budować gniazdo.

Może to te łabędzie?
    Skąd więc w tej idylli znalazł się taki tytuł? Jest rok 2005. Trwa kampania wyborcza na prezydenta RP. Wtedy też w chamski sposób Jacek Kurski postanawia przechylić jej szale na stronę swego szefa - L. Kaczyńskiego. Pamiętamy te gorące dyskusje, ba - pyskówki - wywołane przez pisowskiego bullteriera. I wówczas w "Dzienniku Bałtyckim" ukazuje się cykl publikacji Barbary Szczepuły dotyczący losów Kaszubów w okresie II wojny. Są wśród nich również dziedzice Krokowej.

    Historia, którą chcę opowiedzieć zaczyna się wraz z urodzeniem się w roku 1873 hrabiego Döringa von Krockow, który zostaje ostatnim właścicielem zamku i majątku w Krokowej – w sierpniu 1945 roku będzie musiał opuścić swoje strony rodzinne, by nigdy do nich nie powrócić.

    Natomiast historia tej posiadłości jest dużo starsza. Początek ma w 1288 roku. Wtedy to książę gdańsko-pomorski Mściwój II potwierdza Gniewomirowi Crockau własność Jeldzina, Wysokiej, Krokowej, Minkowic, Glinek. Krótki bieg przez wieki znajdziecie tutaj.

c.d.n.



Wszyscy kochają Hofmana!


Źródło informacji:

INTERIA.PL 
"DZIKI KRAJ"


cytuję:

Koledzy o Hofmanie: Upudrowany, laluś, pozer

Adam Hofman chyba nie cieszy się zbyt dużym szacunkiem wśród swoich kolegów po fachu.
Adam Hofman /Grzegorz Jakubowski /PAP
Adam Hofman   /Grzegorz Jakubowski /PAP


Skąd takie wnioski?

Dziennikarze "Newsweeka" zapytali polityków prawicy, co sądzą o rzeczniku PiS.

A ci odpowiedzieli wyjątkowo szczerze, mówiąc, że to "pozer, laluś, aparatczyk upudrowany".

   Upudrowany? Ale jak ładnie! I jak tu go nie kochać!?


wtorek, 21 sierpnia 2012

Uprzejmie donoszę !!/10/

autor


    Uprzejmie donoszę, że jestem za powołaniem komisji śledczej, która przeanalizowała by rynek wszystkich parabanków i innych instytucji finansowych /SKOK, Provident itp./ oraz powstających jak grzyby po deszczu oferty typu „emerytura za mieszkanie”. Kroi się następne złodziejstwo którego oczywiście nie domyśla sie nikt:
    Oto lista tych którzy nic o tym kompletnie nie wiedzą,
Prezes rady Ministrów – Donald Tusk,
Prokurator Generalny - Andrzej Seremet,
Minister Sprawiedliwości - Jarosław Gowin
Minister Finansów - Vincent Rostowski,
Rzecznik Praw Obywatelskich – Irena Lipowicz
    Sprawa jest o tyle poważniejsza, że starszym ludziom do tyłków próbują się dorwać Banki. 

    Fundusz Hipoteczny DOM przedstawia:
Banki i ubezpieczyciele nie mają specjalnej oferty dla osób powyżej 65. roku życia. My uznaliśmy, że jest to nisza, w której warto działać - mówi Robert Majkowski, prezes Funduszu i dołącza tabelkę:


Wiek
Wartość mieszkania
200 000 zł
400 000 zł
1 000 000 zł
2 000 000 zł
K
M
K
M
K
M
K
M
65 lat
264,41 zł
338,29 zł
528,82 zł
676,59 zł
1322,05 zł
1691,47 zł
2644,10 zł
3382,95 zł
75 lat
434,03 zł
533,05 zł
868,06 zł
1066,10 zł
2170,14 zł
2665,25 zł
4340,28 zł
5330,49 zł
85 lat
822,37 zł
924,21 zł
1644,74 zł
1848,43 zł
4111,84 zł
4621,07 zł
8223,68 zł
9242,14 zł


Policzyłem sobie – mam mieszkanie o wart. 200.000.-
Dostawałbym 338,29 m-c tj. 4059.48 zł/rok
Mam lat 68 i gdybym sobie zażartował i pożył do np. 90 lat to otrzymałbym kwotę z Funduszu w wys. 89308,56ł. Czyli 44,65% /gdybym dociągnął do 100 lat to procent by wyniósł 64,95% wartości mieszkania/ - NIEZŁY BIZNES !!!!!!!

    Wybrane komentarze z internetu:
/.../ żarty Obejrzałem te propozycje. To jakiś żart aby za mieszkanie warte 200tys dawać 250 zł dodatku! Po 10ciu latach to...30 tys bez odsetek. Z odsetkami to 35 tys zł.
/.../ Kolejna zgoda na legalne złodziejstwo.
/.../"Według szacunków porównywarki finansowej Comperia.pl 65-latek korzystający z odwróconej hipoteki będzie mógł liczyć na nieco wyższe profity niż w przypadku renty hipotecznej. Posiadacz mieszkania wartego 300 tys. zł może teraz dostać rentę hipoteczną w wysokości około 500 zł miesięcznie. Świadczenie z odwróconej hipoteki może być o 100 zł wyższe." Wyobrażacie sobie ? to jawne żerowanie na staruszkach , jakaś masakra .
Ja osobiście jestem zbulwersowany propozycją banków , jawne żerowanie na nieszczęściu i braku środków do życia starszych ludzi .

    Uprzejmie donoszę, że nie jestem zdziwiony potężna ochroną Jarkacza – każdy dyktator ją ma. Na razie jeszcze go nie stać na pociąg czy samochód pancerny ale kto wie.


Zamiast sprzedawać TU154M/2 zaproponować kupno PIS-owi, przecież to pancerny samolot, który ścina drzewa. Dodatkowo obok Wielkiego Prezesa nastąpił wysyp fachowców lotniczych.



niedziela, 19 sierpnia 2012

Uprzejmie donoszę !!/9/

autor



Uprzejmie donoszę /za TVN24/ że dotychczas pozwy przeciw Amber Gold złożyło 400 osób na kwotę prawie 25 mln. zł.
Policzmy - 25.000.000 : 400 = 62,500 zł średnio.
................. a dobrze wam tak – chytrusy /a jeżeli zanieśliście dorobek całego życia to dodam jeszcze – głupcy!/.

Uprzejmie donoszę, że ta sama stacja TVN zepsuła mi skupienie się z całą uwagą na wizycie Cyryla I. pokazano w zbliżeniu, że przy wsiadaniu do samochodu, ochroniarz położył na płasko krzyż znajdujący się na głowie Patriarchy.
Przegubowy krzyż – zaskakujące rozwiązanie........teraz w pierwszym rzędzie patrzę czy przypadkiem nie zapomniano Mu tego krzyża postawić !.



Uprzejmie donoszę, że panienki z Pussy Riot zostały skazane.
Odezwały się okrzyki oburzenia. Ciekawe jak krytycy wyroku zachowaliby się gdyby Pan Biedroń z Panią Grodzką zatańczyli gorące tango w np. przed ołtarzem Kościoła Mariackiego w Krakowie.
Są zdarzenia które nie mieszczą się w kanonach prawa a w kanonach niesmacznych wygłupów.
Swoja drogą, kiedyś była bardzo fajna kara która i dziś byłaby pomocna – kara chłosty. Niektóre nauki do głowy wchodzą bardzo szybko z dość niskiego pułapu i od tyłu. Dziś miałbym już kilku kandydatów płci obojga.

Uprzejmie donoszę, że znów wraca dyskusyjny temat naszej obecności w strefie EURO. Nie ma zdania w tej sprawie i rozumiem i zwolenników i przeciwników wejścia do tej strefy. Zdaję sobie też sprawę, że najsłabsi tej operacji mogą nie wytrzyma np. ktoś o emeryturze ok, 700 zł to w chwili obecnej i zgodnie z aktualnym przelicznikiem nieco ponad 170 EURO.
Trzeba spróbować policzyć wg innego szablonu.
Spróbuję podzielić koszty socjalno-bytowe wg klucza procentowego z kwoty bazowej najniższego wynagrodzenia czyli 1.500 zł oraz kwota po aktualnej wymianie
mieszkanie        ok. 25%         375.-         95 EURO*,
opłaty gaz,prąd ok. 20%         300.-         74 EURO*,
jedzenie            ok. 40 %        600.-       148 EURO*,
uzupełnienia socjalno bytowe odzież, TV, telefon
                         ok. 10%        150.-          37 EURO*,
wydatki inne /leki, przejazdy,
                        ok 5%              75.-         18,5 EURO*.
                                                      *po kursie 4.05.-/1EURO
Śmiesznie wyszło. Spróbujmy więc policzyć procentowo na przykładzie;
a/ jedzenia tzn 40%. Na 1 osobę w Holandii na jedzenie skromne i niezbyt wyszukane trzeba przeznaczyć ok. 400 EURO miesięcznie co daje /w przliczeniu procentowym/ kwotę miesięcznego zarobku ok. 1.000 EURO
b/ opłaty za mieszkanie niestety są w Holandii b. drogie i za skromne mieszkanie 2 pokojowe czynsz może wynosić nawet 600 EURO / łącznie z ogrzewaniem gazowym/ co czyni przeliczenia bezprzedmiotowym.
c/ pozostałe pozycje procentowe można uznać za mniej lub bardziej zbliżone do realnych.
Biorąc pod uwagę zasobność Holandii i Polski można obniżyć przelicznik przy wejściu do strefy EURO o ok 10-15%.
Z powyższych wyliczeń wychodzi mi , że najniższa płaca dziś wynosząca 1.500 zł mogłaby być zamieniona na ok. 750-800 EURO co dawało by przelicznik 1 EURO na 1.94 zł.


Uprzejmie donoszę, że pomimo armii wybrzydzaczy temat gazu łupkowego posuwa sie do przodu.
Najnowszy raport Instytutu Kościuszki przewiduje zatrudnienie w branży poszukiwawczo-wydobywczej 120 do 190 tys. pracowników.
Izabela Albrycht – Prezes Instytutu zwraca uwagę na fakt iż na gazie maja zarabiać nie tylko firmy z koncesjami i skarb państwa ale także samorządy lokalne dla których będzie to szansa rozwoju i także będa odporniejsze na negatywny marketing.
Sprawa jest na tyle skomplikowana, że nie podjęto jeszcze ostatecznej decyzji o wydobyciu gazu łupkowego







piątek, 17 sierpnia 2012

Okiem emeryta (16)












Odcinek 16 - czyli sportowo


    Igrzyska olimpijskie (niektóre słowniki polskie dopuszczają użycie słowa "olimpiada" na zasadzie, że nie warto kopać się z koniem) już mamy za sobą. Na temat "osiągnięć" polskiej ekipy wypowiedzieli się, wypowiadają się, wypowiedzą się fachowcy. I to na pewno sensownie i trafiając w sedno. Pozwólcie więc, że jeżeli podejmuję ten temat, zrobię to bez sensu i absolutnie daleko od sedna.

    Jak pamiętam z dzieciństwa, Igrzyska Olimpijskie zwano wtedy świętem sportu. Wtedy też np. Isia Radwańska nie miałaby prawa startować w tej imprezie. Polska wtedy też przygotowywała między innymi dwie reprezentacje piłkarskie. Bowiem zawodnik, który startował na "zawodowych" Mistrzostwach Świata (później zwanych Mundialem) nie mógł startować w gronie "amatorów" (głównie z NRD) na olimpiadzie (nie będę kopał się......).

    Ale są to czasy minione, zresztą całkiem słusznie. Bo nawet tak wtedy ekscytujące pytanie, kto jest lepszy w hokeja - amatorzy z ZSRR czy zawodowcy z Kanady dzisiaj tylko śmieszyć może.

    Natomiast aktualny pozostał dylemat - czy sport to zdrowie? I w ogóle co to jest sport? Czy sportem można nazwać katorżniczą pracę jaką wykonują w całym sezonie mistrzowie wszystkich dyscyplin? Czy może to już gałąź przemysłu, jak turystyka (patrz biura podróży)? Jeżeli to jednak gałąź przemysłu (pomyślcie o tych milionowych budżetach organizacji "sportowych") - to zaangażowanie się w tej dziedzinie to jednak zwyczajna praca.

    A czy praca to zdrowie?!!!

    Jeżeli tak - to igrzyska olimpijskie ze święta sportu, niedostrzegalnie przemieniły się w święto pracy!??? A to przecież też element słusznie minionej epoki!

    Tak mnie ten temat zafrapował, że całkiem zapomniałem iż to nie moja broszka. Jako pełnoprawny emeryt, wypadłem z orbity pracowników jak i olimpijczyków.

    Chociaż z tym ostatnim może byc pewien problem. Ktoś porównał życie do biegu na 100 m. Im szybciej biegniesz, tym prędzej będziesz na mecie. I w tej "dyscyplinie sportu" zdecydowanie wyprzedzam najbardziej "umedalowanych" olimpijczyków.

    I tylko nie wiem, dlaczego się z tego nie cieszę?





czwartek, 16 sierpnia 2012

Hofman awansuje!!!!


Źródło informacji:

INTERIA.PL
"DZIKI KRAJ"


cytuję:

    "No niestety. Rzecznik PiS został wygnany. Do Konina. Został tam szefem struktur PiS.

Biedny, biedny, biedny Adam Hofman /Andrzej Iwańczuk /Reporter
Biedny, biedny, biedny Adam Hofman  - /Andrzej Iwańczuk /Reporter
Rekomendował go tam Jarosław Kaczyński, a słowo wodza to jednak słowo wodza, i mimo, że Hofman nie chciał, to go wybrano.
   - "Jak to nie spodziewał się pan tej rekomendacji? Przecież sam pan o nią zabiegał. Przez ostatnie dwa tygodnie, gdy tylko wychodziłem z domu, natykałem się pod drzwiami na swojego kota i pana" - powiedział podobno Hofmanowi Kaczyński."

    Ja ze swej strony dodam, że biedny również i Konin. W tej sytuacji Brudziński może czuć się bezpiecznie. Bo nawet Włoszczowa nie zasłużyła sobie na takiego szefa jak Brudziński!



Jolciowa sałatka z mortadeli

autor





Sałatka z mortadeli
Autor: Jolcia

25 dkg mortadeli pokrajanej w bardzo cienkie paseczki,
15 dkg ogorkow konserwowych krojonych też w takie paski /uwaga – nie nadają się ogórki kwaszone/.

1 żoltko, 150 ml dobrej oliwy
1 lyżka ostrej musztardy (ja używam Dijon)
1 lyżka zalewy z ogórków konserwowych

Z żółtka i oliwy kręcimy majonez.
Gdy już nabierze konsystencji, dodajemy musztardę i zalewę ogórkową,
do sosu dodajemy pokrojoną mortadelę i ogóreczki,
doprawiamy pieprzem i ew. solą, w zależności od mortadeli, bo czasami bywa słonawa.

Poczekać ze dwie godzinki i pałaszować.

 /w tym czasie można pójść do sklepu po odpowiednie uzupełnienie/.





F I N A Ł



Smacznego !!!!.




Kneziowy pachnący i smaczny filmik z VI Zjazdu Braci Wędzarniczej:










niedziela, 12 sierpnia 2012

Pojednanie agenta KGB i agenta SB

autor



    Tytuł zaczerpnąłem z "Gazety polskiej" redagowanej przez tytana pisowskiego intelektu - Tomasza Sakiewicza. Na tych łamach Aleksander Ścios takimi słowami komentuje wizytę patriarchy Cyryla I w Polsce. W artykule zamieszczonym w tym organie partyjnym dokonuje szczegółowej analizy biografii Cyryla i Cerkwi Prawosławnej. Tej mrówczej pracy cały czas drogę wskazywało motto: Rosyjska Cerkiew Prawosławna stanowi dziś wyłącznie „narzędzie w rękach Putina”.

     Po rozprawieniu się z "agenturą KGB" przebraną w kościelne ornaty demaskuje też polska stronę tego spotkania: "Rzeczywisty wymiar tego „pojednania” uwidacznia się również w fakcie, że po jednej stronie sygnatariuszy znajdujemy agenta KGB „Michajłowa”, z drugiej zaś hierarchę, który – jak wynika z akt przechowywanych w IPN – zarejestrowany został jako tajny współpracownik SB o pseudonimie Zefir."

    Jednak moim celem nie jest obrona Cerkwi Prawosławnej i jej zwierzchnika Cyryla. Tym niech zajmą się społeczności prawosławne. Zastanawia mnie natomiast nagły atak prawicy smoleńskiej na kościół katolicki w Polsce. "Prawica" ta przecież przy każdej okazji, również i bez okazji bredzi o "nauczaniu kościoła", o "prawdach uniwersalnych", których nośnikiem i strażnikiem jest ponoć jedynie kościół. To oni zapałali świętym oburzeniem gdy państwo nie było zbyt spolegliwe wobec biznesowych planów dyrektora Rydzyka. Nie spełnienie jego oczekiwań nazwano "atakiem na kościół i wiarę". A teraz sami bez pardonu atakują jednego z najważniejszych hierarchów kościelnych?

    Widać można i w ten sposób demonstrować swój katolicyzm. Można zapominać sława Jana Pawła II, wtedy gdy to wygodne. Największym i nie spełnionym marzeniem Papieża było pojednanie i zbliżenie z kościołem prawosławnym. Abp. Michalik realizuje ten niezapisany testament. Mówi o tym w wywiadzie dla KAI.

    Tam też można znaleźć przyczynę tej histerii wśród pisowców. W pewnym fragmencie wywiadu abp. Michalik powiedział między innymi: "„Smoleńsk” jest tragedią samą w sobie. Tragedią niezwykle bolesną w wielu wymiarach i dla licznych osób, środowisk i całego narodu. Wydarzenie takiej miary powinno się traktować w kategoriach symbolu a nie w kategoriach politycznego interesu."
Uderz w stół, a pisowcy się odezwą. Dla mnie ta histeryczna reakcja jest wystarczającym dowodem na to, że dla Kaczyńskiego i jego przydupasów "Smoleńsk" jest tylko narzędziem do osiągnięcia konkretnego politycznego celu.

    W związku z wizytą Cyryla I głos zabrała "sama" minister tysiąclecia - Fotyga. Na portalu wPolityce.pl (reklamującego się słowami "najsilniejszy portal po stronie prawdy") demaskuje "Tuska, Komorowskiego, Putina" i innych. Ale pośrednio też i Episkopat. Czyni to oczywiście z właściwym sobie "wdziękiem", przy którym przysłowiowy słoń w składzie porcelany to baletnica.

    Najpierw opisuje "straszliwe upokorzenie narodu polskiego" przez Putina - i o zgrozo, z udziałem Tuska!!! Mianowicie informuje nas "...o poświęceniu cerkwi prawosławnej, umieszczonej przy wejściu do zespołu memorialnego w Katyniu, w którego skład wchodzi również Polski Cmentarz Wojskowy...Takim upokorzeniem był fakt uczestniczenia przez premiera Tuska we wmurowaniu kamienia węgielnego pod budowę cerkwi wspólnie z Władimirem Putinem..."

    Nie wiem w jaki sposób Fotyga została upokorzona. Chyba nie przez budowę świątyni przy "zespole memorialnym" którego jak sama napisała częścią jest Polski Cmentarz.

    Tylko umysł takiego geniusza ja pani minister może tak kojarzyć. Kojarzy również i dalej: "To oznacza budowanie nastroju przed sierpniową wizytą patriarchy Cyryla w Polsce. Ma do niej dojść dzień po rocznicy Bitwy Warszawskiej, kilka tygodni przed czterechsetną rocznicą przegranej przez polskie wojska pod wodzą Jana Karola Chodkiewicza Bitw pod Moskwą i świętowanego hucznie w Rosji od 2005 roku „ przepędzenia Polaków z Kremla”".

    Gdyby w Rosji hucznie świętowano choćby jakąś klęskę, to pani minister by zrozumiała. Ale świętować zwycięstwo??? I to jeszcze nad Polakami?? To się w tej pięknej główce nie może pomieścić. Swój wywód kończy bardzo dramatycznie:

"Komu służy to pojednanie?  Dlaczego, choć to ważne wydarzenie, nikt nie zabiera głosu.? Milczą historycy, religioznawcy, milczy laikat.
Ta cisza jest przerażająca, dźwięczy mi  w uszach."

    Droga pani minister. ta dźwięcząca w uszach cisza może być wywołana pustką w głowie. Warto się zbadać.