wtorek, 28 lutego 2012

Sałatka śledziowa

autorautor






Prawie wyłącznie dla Panów

Śledziowe wariacje /wariactwo ??/.
Zapraszam do jedzenia przy zabawie i do zabawy przy jedzeniu tak banalnej rzeczy jak sałatka śledziowa. Jeżeli chcesz tylko zapchać kichy śledziem to pobiegaj sobie po kuchennych blogach a jeżeli chcesz miło spędzić dłuższy czas i pobiesiadować to może to być coś dla ciebie:
Oto podstawowe składniki:
Matiasy / po 1 i ½ matiasa dla biesiadnika/,
Ogórki kiszone,
Cebula biała / w ostateczności może być szalotka/,
Pieczarki /muszą być białe bo później będą nieładnie wyglądały/.
Wspólna podstawa dla dalszych wersji sałatek: matiasy wysuszyć ręcznikami papierowymi / żadnego płukania/, pokroić w kostkę 1cm x 1 cm. Na takie same kostki pokroić ogóreczki kiszone/kwaszone i pieczarki /pieczarki surowe !!/ Proporcje: 1/3 matiasy, 1/3 ogórki i 1/3 pieczarki Cebulkę posiekać przynajmniej 1 łyżka na 1 matiaska.. Całość wymieszać i wstawić do chłodziarki na przynajmniej 1 godzinę.
Ponieważ będzie wiele wariantów sałatki śledziowej do należy zaopatrzyć sie w Skrzyneckę i po każdej degustacji należy usta, gardło i przełyk zdezynfekować dla subtelnego wyczuwania smaków /też wstawić do lodówki przynajmniej na godzinę/.
Po wyjęciu podstawy sałatki sledziowej trzeba odlać wodę jeżeli takowa na dnie się zbierze.
Przygotowujemy dodatki do sałatki podstawowej;
które należy wyłożyć do np. kompotierek lub większych głębokich naczyń
Paprykę /surową, grilowaną, gotowaną/ pokroić w kostkę, paski wg upodobań.
Kukurydzę odlać i odsączyć wodę
Bakłażan, zgrilować /dostaje ciekawego gorzkiego posmaku/
Wybór warzyw jest przeogromny i zawsze można gości zaskoczyć czymś nietypowym np. pokrojonym w kostki ananasem.
Ostatni już krok – przygotowanie sosów.
Jogurt, majonez i śmietana.
Do śmietany jest bardzo dobry w dużej ilości koperek + troszkę cytryny/octu – śmietana lubi się rozwarstwiać i wydzielać wodę.
Do samego jogurtu można po cichutku dosypać cukru lub troszkę dodać miodu.
Do majonezu można dodać troszkę musztardy /tak na tatatrsko/
Biorąc pod uwagę, że może to być sos czysty i zmieszany z czymś to ilość sosów rośnie.
No to zaczynamy:
Najpierw dezynfekcja - Skrzynecka.
Nakładamy zestaw podstawowy i............
  • ja na pierwszym miejscu stawiam + papryka i trochę jogurtu czystego zmieszanego z majonezem,
    Skrzynecka.
  • Grilowany bakłażan + śmietanka z koperkiem,
    Skrzynecka,
  • Grilowany bakłażan + ananas w kostkach + słodko kwaśny jogurt.
    Skrzynecka
..................... i tak do wyczerpania zapasów. Ci którzy lubią śledzie po pewnym czasie nawet zaczynają z zachwytu śpiewać i potwierdzać genialność podanego przepisu co i ja polecam
Piotr Opolski
P.S.
Jeżeli ktoś miałby kłopoty to mogę osobiście przyjechać, udzielić bezpłatnej lekcji, degustować a nawet zostać na parę dni.


poniedziałek, 27 lutego 2012

Masz przesrane !!!

autor


Najlepszy kawalarz wśród księży – najlepszy ksiądz wśród kawalarzy !!!!.

W ostatnim czasie daje się zaobserwować wiele tekstów krytycznych nie tylko wobec hierarchów kościelnych, ich zachowań i poczynań. Moje zdziwienie budzi potępianie kościoła, ot tak w całości, tak w czambuł, od A do Z. Ciemnogród, pasibrzuchy, panowie w czarnych sukienkach,fiolety – tak delikatniej do pedofilii, złodziei,mafii.... Najczęściej Ci krytycy nie zdają sobie sprawy, że generalizując powodują odwrotny skutek do zamierzonego powodując zwarcie szeregów konserwy katolickiej i umożliwiają sączenie jadu przez takie tuzy polskiego katolicyzmy jak Rydzyk, Natanek, Michalik i inni. Przykład z dziś tj. 27.02 – komentarz po rozdaniu Oscarów – dobrze że ta żydówa nie dostała Oscara.
Jestem zdegustowany gdy wyciąga się pojedyncze choć częste wypadki łajdackiego postępowania członków kleru jak i byłbym równie zdegustowany gdyby w taki sposób byli atakowani np. bibliotekarze, kolejarze, księgowi czy jakakolwiek inna nacja.
Jestem człowiekiem którego kościół oddalił od siebie prawie 50 lat temu i nie udzielam się aktywnie w strukturach kościelnych co nie przeszkodziło mi spotkać kilku osób duchownych wysokiej klasy. Los nie dał mi spotkać ks. Prof. Józefa Tischnera ale do dziś znam zasłyszaną przed laty opowiastkę-anegdotę która jak ulał pasuje do Jego góralskiej mentalności. Niestety ani nie potrafię podać źródła ani czasu ani miejsca zdarzenia a było to tak;
Któregoś dnia na kolejne wykłady akademickie przybył ks. Józef Tischner /wtedy jeszcze nie prof./ w wyraźnie nie swoim humorze. Studenci jak to studenci, starając się obejść kolejny wykład z filozofii próbowali zaczepiać ks, Józefa pytaniami typu – jak Bóg może do czegoś tam dopuszczać lub nie..., Boga chyba nie ma, katolicyzm to pic na wodę, 10 przykazań to niedorzeczność... Ks. Tischner zwykle na takie pytania był znakomicie uodporniony ale w tym dniu był nie sobą. Z coraz większa irytacją obserwował swoich niesfornych studentów aż w końcu eksplodował –  Mówisz, bratku !!, że Boga nie ma a ja mówię że jest i tak samo nie udowodnisz mi że Boga nie ma.jak i ja że Bóg jest. Ale posłuchaj, co ci Bóg zawinił?, nie podobają ci się jego przykazania?. Bóg w zasadzie nakłada ci jeden, jedyny obowiązek, „nie będziesz miał innych bogów przede mną” i to wszystko. Czy Bóg każe ci biegać do kościoła, każe Ci się choć trochę modlić a nadto każe Ci robić coś złego, niegodziwego. Nie kradnij! - jesteś złodziejem, nie zabijaj – jesteś mordercą, nie pożądaj... jesteś łajdakiem dla swojego przyjaciela czy brata – pamiętaj abyś dzień święty święcił ... a co?, nie chcesz odpocząć, pogadać z najbliższymi, z rodziną?... - grzmiał ksiądz. Dekalog jest przewodnikiem, którego przestrzega normalny, człowiek... Ponoć studenci przysiedli cichutko jak myszki a latająca mucha robiła hałas jak odrzutowiec. Czekał ich jednak finał jakiego się nie spodziewali.
Zwracając się do największego cwaniaka zakończył w te słowa: Kwestionujesz istnienie Boga, twoja sprawa ale przez chwilę pomyśl – dopuść do siebie myśl że być może, że jednak, że może w 1 % a może w jednym promilu Bóg istnieje i jak Twoje życie się zakończy i staniesz przed nim to wiesz co się stanie?, nie wiesz? -  po prostu masz przesrane!!!.
Trzasnął drzwiami i wyszedł... .

Jeżeli bluźnisz, jeżeli plujesz i obrażasz to co dla innych jest wartością to pomyśl przez chwilę bo możesz mieć też, kiedyś ..........
ps.
Byłbym wdzięczny gdyby ktoś czytający umiał tą historię potwierdzić, umieścić w czasie i miejscu.



P.S. Zapraszamy do odwiedzania naszego pokoiku z limerykami, no i naszej kuchni.


sobota, 25 lutego 2012

Panie ministrze !!,

autor





Szanowny Pan
Minister Sprawiedliwości
Jarosław Gowin
Ministerstwo Sprawiedliwości
Al. Ujazdowskie
11 00-950 Warszawa.

  • skargi@ms.gov.pl









  • Szanowny Panie Ministrze !!.
    Jakiś czas temu zwracałem się do Pańskiego kolegi także zajmującego się szeroko pojętą sprawiedliwością – Prokuratora Generalnego w sprawie lżenia przez partię opozycyjną (której nazwa brzmi jak drwina – Prawo i Sprawiedliwość) naczelnych organów państwa oraz bezpośrednio Prezydenta Bronisława Komorowskiego (archiwum - moja notka). Odmówiono wdrożenia śledztwa w sprawie a w uzasadnieniu stwierdzono, że moja wypowiedź jest nacechowana subiektywizmem i że zatraciłem właściwe proporcje „postrzegania zagadnienia” a dalej, że jest brak uzasadnienia, podstawy, dowodów, podejrzenia popełnienia, że wskazuję lakonicznie.... i jest manifestem niezadowolenia.... itp itd. Od tego czasu sytuacja o tyle zmieniła się, iż dziś już wiemy że można Prezydenta Rzeczypospolitej nazwać „bydlakiem” bo podlegli prokuratorzy Pana Seremeta z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Południe umorzyli sprawę (więcej o umorzeniu).
    W panu lokuję moją nadzieję na przynajmniej częściową naprawę wymiaru sprawiedliwości zgodnie z Pana umocowaniem.



    Ostatnie dni zostały zdominowane przez sprawę podpaleń samochodów i odrzuceniem przez sędzinę Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście Iwonę Konopkę wniosku o tymczasowe aresztowanie a następnie ujawnienie nazwiska i imienia świadka. Ostatecznym powodem do redakcji niniejszego pisma była rozmowa w TVN24 w godz. południowych w dniu 24.02. br. ze znanym adwokatem, który stwierdził iż określanie podpalacza mianem recydywisty jest wydarzeniem medialnym gdyż ten sam podejrzany za poprzednie podpalenia nie został jeszcze skazany. Ten Pan Mecenas może jest i dobrym prawnikiem ale w jego nomenklaturze np. Osama Bin Laden jest kryształowo czysty bo nigdy nie został skazany. Sprawa zwolnienia podpalacza robi się jasna gdyż tatuś/adwokat, obrońca swojego synusia Jacusia, Michał Tomczak specjalizuje się w prowadzeniu transakcji, prawie procesu deweloperskiego oraz w prawie sportowym i jest członek rad nadzorczych, m.in. przewodniczący Rady Nadzorczej MNI SA oraz wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej KP Legia Warszawa. Prowadził działalność społeczną w ramach Polskiego Związku Piłki Nożnej będąc w latach 2007 – 2008 przewodniczącym Wydziału Dyscypliny. Wiadomo także, że synuś-podpalacz dokonał czynów w rewanżu za nie wpuszczenie go na stadion Legii. Decyzja o zwolnieniu nadto śmierdzi aby mógł Pan przejść obok niej obojętnie (patrz sądowy skandal)

    Kolejna sprawą jest egzekucja wyroku sądowego dotyczącego ukarania o. Tadeusza Rydzyka grzywną w wys. 4,5 tys. zł. Komornik przesłał pismo do sądu, w którym zaznaczył, że "prawdopodobnie umorzy postępowanie egzekucyjne, bo ściągnięcie pieniędzy w tym przypadku może być niemożliwe". Komornik tłumaczy, że o. Rydzyk nie odbiera jego wezwań. Nie udało mu się też ustalić, czy Rydzyk ma jakiś majątek. Z powyższego wynika że o. Rydzyk nie poddaje się polskiej jurysdykcji co jest o tyle zrozumiałe gdyż jego wyżsi przełożeni znajdują się poza granicami Polski. Z mojej amatorskiej wiedzy wynika iż nie może działać na terenie RP żadna organizacja która nie stosuje się i nie uznaje prawa polskiego. A może należy ten zakon ponownie wydalić z Polski jak w 1808 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Królestwa Prus przeciwko wojskom napoleońskim Księstwa Warszawskiego ?.

    Są Polsce ludzie którzy uważają że wymiar sprawiedliwości jest do ich dyspozycji. W prasie ukazała się informacja, że niedoszli posłowie PIS, Dariusz Barski i Bogdan Święczkowski zaskarżyli orzeczenia Sądu Najwyższego z listopada 2011 roku, którymi ten uznał za słuszną decyzję marszałka Sejmu o wygaszeniu ich mandatów. Kilka dni temu ich apelacje zostały odrzucone jako niedopuszczalne. Powód? Oczywisty już dla studentów prawa: orzeczenia Sądu Najwyższego nie są zaskarżalne. Wiedzą o tym studenci a nie wiedzieli były prokurator krajowy i zastępca prokuratora generalnego Barski, oraz były dyrektor biura w Prokuraturze Krajowej Święczkowski. Pytam Pana czy w/w prokuratorzy pokryli w całości koszty sądowe swojego bezprawnego postępowania ?.

    /Wg PAP/ Sąd w Krakowie zdecydował o umorzeniu postępowania w sprawie leczenia i śmierci Jerzego Ziobry. Stwierdzono, że krakowscy lekarze nie popełnili przestępstwa w trakcie leczenia ojca b. ministra sprawiedliwości.
    Na jakim etapie są postępowania sądowe w sprawie "nikt już przez tego pana pozbawiony życia nie będzie" które to wystąpienie załamało polską transplantologię i spowodowało nieznaną do dziś ilość niepotrzebnych zgonów.
    W sierpniu 2007 roku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu wpłynęła skarga dr Mirosława Garlickiego, zarzucającego polskim władzom naruszenie kilku artykułów konwencji praw człowieka, przede wszystkim zasady domniemania niewinności i prawa do rzetelnego procesu (o aresztowaniu kardiochirurga decydował nie w pełni niezawisły asesor). Czy zapadł wyrok w tej sprawie ?.


    z poważaniem:
    Piotr XXXXXXXX
    ul.XXXXXXXXX
    45-855 OPOLE

    /dane adresowe wyłącznie dla odbiorcy/

    niniejszy tekst ukaże się na
    http://leszek-moje-reflesje-blog-onet.blogspot.com/2012/02/panie-ministrze.html

    piątek, 24 lutego 2012

    Panie prezesie, larum grają!

    autor



       Zachodnie agencje przypuściły znowu brutalny atak na dobre imię Polski! Znowu mieszają się w nasze wewnętrzne sprawy! Znowu lepiej wiedzą, co jest dla Polski i Polaków dobre!
       Panie prezesie, larum grają! A ty się nie budzisz, za broń nie chwytasz?!! Nie dasz odporu pomówieniom? Pozwolisz by różni libertyni rzucali na nasz kraj kalumnie?!! Pozwolisz by mówili, że:
    - "Złoty w tym roku umocnił się do wspólnej waluty o 6,6 proc. i zajął trzecie miejsce wśród 170 obserwowanych walut
    - "Polska z łatwością i na bardzo dobrych warunkach sprzedała ostatnio obligacje skarbowe, oceniane w skali stabilności jako drugie w świecie po japońskich."
    - "że polski PKB zwiększył się w 2011 r. o 4,3 proc. i był największy od 2008 r. (większy od Niemiec - 3 proc., i USA - 1,7 proc.)"
       Pozwolisz panie prezesie by te kalumnie bezkarnie rozpowszechniały polskojęzyczne media?
       Czas najwyższy wyjaśnić "prawym Polakom", że to wszystko to propaganda Tuska, który gotów jest na każdy przekręt, byle tylko nie dopuścić  "prawdziwych patriotów" do władzy.

       Prezesie! - liczymy na ciebie!

       Jarosław, Polskę zbaw!




    czwartek, 23 lutego 2012

    Nie warto być świnią

    autor


    Malince dedykuję !.
    W każdym z nas tkwi dobro i zło. Wyniesione z domu wychowanie, tradycje, obyczaje czynią z nas ludzi w swojej większości dobrymi ale do końca nie jesteśmy ani jedni ani drudzy. Mam swoje za uszami i na wspomnienie paru rzeczy jest mi po prostu wstyd. Blog jednak nie jest publicznym konfesjonałem a więc jak powiedział klasyk /ten co ma pieska Sabę/ - trochę lansu nie zaszkodzi !.
    Przed wielu laty, na długo przed wydaniem książki przez Władysława Bartoszewskiego pt. Warto być przyzwoitym, dla własnych celów ukułem sobie powiedzenie; Nie warto być świnią i dziś chciałem to potwierdzić na paru przykładach na przestrzeni kilkudziesięciu lat poprzedzając znanym powiedzonkiem – Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
    W roku 1990 z ramienia NSZZ „Solidarnośc” podjąłem sie prowadzenia sklepu który wzmacniał finansowo związek. Pewnego dnia przyszedł klient, cos tam kupił a ponieważ wyszła okrągła sumka rzucił niedbale banknot i sobie poszedł. Po kilkunastu sekundach okazało się iż w środku był drugi banknot. Poleciałem za nim na ulicę, dogoniłem i oddałem banknot.............................
    Do obsługi sklepu służył nam „Trabant – combi” który nadspodziewanie dobrze wywiązywał się z tej roli. Niestety, padł silnik. W Opolu były 2 wyspecjalizowane warsztaty naprawy tych dwusuwowych i smrodliwych silników. Do jednego z nich pojechałem. Zleźli się mechanicy i uczniowie, podumali i zawyrokowali, 3 dni roboty, bo to prawie remont silnika. Tłumaczę że mam sklep............przyszedł jakiś wysoki facet i do mnie – ja Pana znam !. Struchlałem. Pamięta pan jak leciałeś-pan za mną ze sklepu aby oddać banknot ??. Coś tam niby pamiętałem. Przyjdź pan jutro rano będzie gotowe.
    W roku 1997 Opole nawiedziła powódź powodując olbrzymie straty. Pracując miałem wtedy dodatkową fuchę pod nazwą przewodniczący komisji środków nietrwałych czyli całego sprzętu biurowego od krzeseł, szaf, biurek, jakiś dywanów, makatek,czajników,stojaków czyli wszystkiego co na stanie miał Dział Administracji. Po wybrakowaniu około połowy zakupili pracownicy do domu, piwnicy, na działki a reszta miała pójść na wysypisko śmieci. Przypomniało mi się że w mojej dzielnicy działa mechanik samochodowy, skromny, w dwóch połączonych garażach. Widziałem jak wyrzuca wszystko po powodzi. Niewiele się namyślając załadowałem nadające sie do użytku sprzęty na żuka i pojechałem do niego. Po raz pierwszy widziałem oczki jak stare 5 zł. Przyjął wszystko i nie bardzo dowierzał, że tak za darmo, za nic...................
    Jak każdego roku w grudniu oddaję do niego samochód do wymiany olejów i przeglądu przedrejestracyjnego. Nie zdarzyło mi się aby samochód nie przeszedł przeglądu technicznego. Tym razem po jednym dniu w warsztacie zgłosiłem sie po odbiór – przy samochodzie uczniowie odkurzali wnętrze. Cena usługi jakby wyższa ale nie jestem zorientowany w cenach np. olejów i materiałów więc sie nie czepiałem. Na odchodnym usłyszałem – Byłem na przeglądzie i zarejestrowałem pojazd na następny rok /oczywiście zarejestrowanie i przegląd są płatne/.
    W swoim zakładzie pracy przepracowałem ćwierć wieku. Jako bezczelny i wyszczekany pełniłem różne funkcje od przewodniczącego. Rady Pracowniczej przez Prezia Koła Wędkarskiego do dwukrotnego przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „S”. Rządząc w jakimś gremium i być pod przymusem współpracy z Dyrekcją i w okresie zapełnionych sklepów musztarda i octem, biorąc udział w tzw. indeksacji przy inflacji co najmniej trzycyfrowej trudno spodziewać się pochwał i zrozumienia gdyż każdy z nas wtedy łatwo wybuchał czego i ja doświadczyłem na własnej skórze.
    Dziś staram się odwiedzać „stare śmieci” 2 razy do roku. Dzwonię z portierni do mojej wieloletniej współpracownicy Brygidy czy w ogóle jest w pracy. Słyszę – Fajnie że jesteś - chodź, stawiam wodę na kawę. Maszeruję... cześć Piotr, co słychać, jak żona, jak Twoje zdrówko ????. Pukanie w okno, otwieranie – chodź natychmiast, mam ci cos ważnego do powiedzenia. Okazuje się propozycja kawy, przylatuje szef marketingu – miło mi pana poznać osobiście. Dzień dobry Panie Piotrze wtrynia się Gł. Księgowy zwany Ptysiem / zona też pracowała w tej firmie/, co u żony, proszę ją pozdrowić. Do bufetu nie zaglądam bo bym wcale do swojego działu nie dotarł a i tak – Gdzie Ty łazisz, kawa wystygła, czekaj, zrobię świeżą...... Przychodzi mój dawny kierownik i inni z działu...... przyniosłem ciasteczka. Z pendrive,a pokazuję jak rośnie nam wnusia.........................................
    Uważam, że nie warto być świnią a warto być przyzwoitym. Mam nadzieję że świat jest tak urządzony że cham, bandyta, złodziej nie zazna spokoju do końca swoich dni a ja dziś zbieram bonusy za swoje życie /może i własne świnstewka już odpokutowałem/ i potwierdzam że niewiele jest miejsc w których nie byłbym mile widziany czego z głębi serca wszystkim życzę.



    środa, 22 lutego 2012

    22-02 - Subiektywny przegląd prasy

    autor



    •   
    Nie wiem jak to się stało! Ale całkowicie zlekceważyliśmy "okrągłą 22 miesięcznicę zamordowania" przy pomocy wypadku lotniczego prezydenta tysiąclecia i towarzyszących mu osób.    Postanowiłem nadrobić to karygodne niedopatrzenia (kto wie czy to nie dywersja?) i zaprezentować krótki foto-reportaż z tego wydarzenia.

    fot. Andrzej Hrechorowicz-PAP 

       Jak co miesiąc, w kościele sąsiadującym z Pałacem Prezydenckim odprawiona została msza św. Trochę zaniepokoił mnie fakt, że na zdjęciu widać dwa krzyże. Który z nich jest "prawy i prawdziwy"? Czy to nie zapowiedź rozłamu wśród czcicieli "Katynia 2010"? Prezes też musiał coś podejrzewać.

    fot. Andrzej Hrechorowicz-PAP

       A może zwyczajnie się czepiam? Może prezes zobaczył tylko kamery TVN-u? Ale cokolwiek by to było, nie ma obaw - damy temu odpór. Już powstają specjalne grupy oporu.

    fot. Paweł Supernak-PAP

       Roboty im nie zabraknie, wziąwszy pod uwagę, że w samym mateczniku "TuJestPolski" ujawniło się zwątpienie (czytaj poniżej). Ale jak już uporamy się z wrogami na własnym podwórku, grupy te mogą pomóc też Kanadyjczykom.

    fot. Paweł Supernak-PAP

       Zbudowani osiągnięciami prezesa, przyjechali do Polski skandując: "Jarosław, Kanadę zbaw". Znając dobre serce prezesa, nie pozostawi biednych Kanadyjczyków bez pomocy. Dopóki jednak praca zbawcza w kraju nie jest ukończona, planuje się wysłanie do Kanady wybitnych i niezawodnych na forum międzynarodowym specjalistów: A. Macierewicza i A. Fotygę, którzy dali się już poznać na kontynencie amerykańskim z wielkiej skuteczności działania.


       Zwątpienie o którym wspomniałem wyżej objawiło się w nieoczekiwany i dla prezesa bardzo bolesny sposób. Otóż 52% sympatyków PiS-u stwierdziło, że ufa człowiekowi który jego - prezesa pozbawił należnego mu w spadku po Bracie fotela prezydenckiego. Jeżeli prezes nie ufa takiemu .... (właściwy epitet proszę wstawić samemu), to "ufanie" jest jednoznaczne z brakiem zaufania do prezesa. I wcale nie oznacza to, że pozostałe 48% ufa prezesowi. Bowiem zgodnie z linią prezesa, nienawidzi uzurpatora tylko 28%. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że zwolennicy prezesa stanowią w Polsce 30% ( a co mi tam, niech ma, niech się cieszy, póki może) - to niestety ale wychodzi, że prezes osobiście może liczyć tylko ma 8,5% społeczeństwa. Tak więc chyba Kanada będzie musiała poczekać na pomoc, albo sama udzielić pomocy w formie azylu.