piątek, 14 grudnia 2012

Być Ślazakiem, Ujków 2

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Miałem dwóch Ujków - Gerhat i Eriszek.
Słownik podręczny;
Ujki /gwarowo/ – wujowie, wujkowie, dwaj bracia mojej Mamy. L.p. Ujek
Gerhat – właściwe Gerhardt, po 1945 roku spolszczone na Gerard. ur. w 1910 rok - Gliwice
Eriszek – właściwe Erich, po 1945 roku spolszczone do Eryk a później przybrane imię Jerzy. ur. w 1919 rok Katowice.

Miałem dwóch wujków o śmiesznych imionach, które było często powodem nieporozumień. Te śmieszne imiona są rdzennie niemieckie i były przez władze bardzo chętnie widziane i dla nich śmieszne nie były. Wielu starszych autochtonów męczy sie do dziś z imionami niemieckimi które w późniejszych czasach wojny zostały uznane za obowiązek. Na szczęście moja mama była sprytna na tyle że nadała mi imię które jest przetłumaczalne prawie w każdym języku świata.

W 1939 roku moja rodzina niepomna jakie szczęście spotka ją za 5 lat w postaci mojej osoby, żyła sobie w kamienicy czynszowej w dwóch pokojach z większą ilością osób a to: Babcia /zawsze przy mężu/, Dziadek /maszynista kolejowy/, Ciotka Mila /katechetka/ Ujek Gerhat /krawiec/, Ujek Erich /uczeń w zawodzie elektryka – później czeladnik/ oraz moja mama /stenotypistka i maszynistka/.
II Wojna Światowa spowodowała wcielenie okręgu katowickiego do obszaru III Rzeszy i tak z dnia na dzień wszyscy stali się Niemcami i z urzędu dostali volkslistę IV grupy czyli taki farbowany lub przygarnięty Niemiec ale tez pochodznia obcego - Wasserpolak. Jak zaczęło brakować mięsa armatniego  zgłosili się po Ericha /Gerhardt był starszy i już po 30-tce/. Ubrali go w mundurek wermachtu, gewerę w łapę, wsadzili w eszelon i powieźli na południe do Włoch gdzieś w rejon Linii Gustawa i Monte Cassino. Po kilku miesiącach obok mojego „blank niewinnego Ujka jak nie piźnie” bomba i o mało co a jakiś pieroński Angol by go zabił. Wyskoczył go góry, pooglądoł okopy z wierchu, slecioł na dól do tego leja po bombie. Poważnie nadwyrężył sobie bębenki uszne i do końca życia niedosłyszał. W tymże leju po tej bombie znaleźli go żołnierze gen. W. Andersa i się ucieszyli – patrz jaki fajny szkop i żyje !!. - jaki jo szkop – jaki - jo synek z Katowic. Znaleźli się krajanie i Eriszek wylądował w lazarecie i po pozytywnej weryfikacji wysłano go do Angli gdzie trafił do polskiego dywizjonu bombowego /niestety nie wiem do którego/. Jak bym teraz chciał napisać że latał w dywizjonie bombowym, był pilotem, no może mechanikiem lub przynajmiej latał ale .................to byłoby kłamstwo. Trafił do technicznej obsługi naziemnej gdyż był elektrykiem i w tymże fachu sie udzielał.

Nieznanymi mi kanałami Babcia i Dziadek czyli rodzice wujka dowiedzieli się lub w jakiś tajemniczy sposób zostali powiadomieni że ich najmłodszy syn wylądował bezpiecznie w Anglii.Hitler po udanym Tour de Polonie wybrał się w mniej udane Tour de Rusia i na przedostatnim etapie zgłosił się po mojego drugiego wuja Gerhadta. Nie przeszkadzał już wiek, pochodzenie a grunt, że umiał unieść karabin /i to bez przesady gdyż mój wujek Gerhadt był wzrostu nikczemnego o wadze nie przekraczającej 55 kg. w skrócie – na jedno umycie/.
Wojaczka dla niego skończyła się wcześniej niż się zaczęła. Ledwo trafił na front to jakaś zbłąkana kula przeszyła mu rękę między palcem wskazującym a kciukiem, rozpruła mięśnie przedramienia i wyszła łokciem. 
Po kilku miesiąca pobytu w szpitalach zameldował się w domu. Jako krawiec pracował dalej ale niepełna sprawność ręki sprawiała mu duży kłopot. Jako premię przywiózł sobie dodatkowo z frontu gruźlicę.
W 1944 roku nastąpiły 2 ważne wydarzenia w mojej rodzinie. Na świat przyszedłem JA – Piotr a po drugie z frontu wschodniego wrócił wujek Gerhadt.


Wojna się skończyła – Hitler kaput, zwyciężył naród najbardziej miłujący pokój. W domu spokojnie poza moim wrzaskiem. Wujek Erich w Angli a wujek Gerhadt realizował sie jako krawiec i mordował sie ze swoją częściowo sprawna ręka. Mordował się także swoja gruźlicą a do tego nie należał do klubu miłośników wody mineralnej czy oranżady a wręcz przeciwnie. W rok po wojnie wujka Gerhadta jako przebrzydłego hitlerowca, wywrotowca i wodę na młyn odwetowców zapudłowali w pierdlu przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Bilans mężczyzn pozostał nienaruszony bo z Anglii wrócił wujek Erich i jego przybycie jest moim najstarszym wspomnieniem z dzieciństwa. Fragmentarycznie pozostało mi w pamięci jak podniósł mnie pod sam sufit oraz byłem zafascynowany jego furażerką. Parę miesięcy posiedział w domu i przyszli po niego jako przebrzydłego imperialistę, wywrotowca i wodę na młyn odwetowców i zapudłowali w pierdlu przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Nie jest wykluczone że w bramie więziennej nie minął się ze swoim bratem którego z pierdla wyrzucili stwierdzając, że z niego taki hitlerowiec jak z koziej d..y trąba a ponadto jeszcze im rozsiewał gruźlicę. Bilans mężczyzn w domu pozostał bez zmian.
Wujek Gerhadt wrócił do swojej roboty i swoich nałogów. Koledzy poradzili: „Gerhadt – tyś je gupi, rynka mosz do rzici – idź i niych ci dadzom jako rynta...........” Wujek poszedł a jak się dowiedzieli że nie szedł od Lenino do Berlina tylko odwrotnie to zadzwonili, odpowiedni przyszli i w bramie więziennej mógł się mijać się z moim wujkiem Eriszkiem którego wyrzucili bo z że z niego taki imperialista jak z koziej d..y trąba.
A ty za co, zapytał Erich – za psinco odparł Gerhadt – bonus !!!.
Po kilku tygodniach i Gerhadt wrócił do domu, rodzina była w komplecie.
W 1962 roku na moich rękach umiera Ujek Gerhadt – płuca się skończyły.
Ujek Eriszek umiera w 2005 roku.

EPILOG
Droga Malinko !!
Pozwoliłem sobie popuścić wodze fantazji i na podstawie Twojego bloga
w którym piszesz;
/.../Najpierw był Irak, potem długa droga.
W końcu trafili do Włoch, każdy swoją, inną drogą.
Nadszedł rok 1944 i Monte Cassino./.../,
to z z logicznego punktu widzenia Twój pobratymiec mógł być tym który w leju po bombie znalazł nieprzytomnego Niemca którym był mój wujek Eriszek !!??.
Matematyk wyliczyłby jakie jest prawdopodobieństwo takiego zdarzenia






20 komentarzy:

  1. A to jak w moim komentarzu którymś - wszystko po kolei, i do Wehrmachtu, i uzupełnienia do armii polskiej z frontu, i nic do gadania, ani żadnego wyboru.
    A teraz jeszcze poproszę o przeniesienie poprzedniej notki z serii, czyli "Być Ślązakiem !!"

    OdpowiedzUsuń
  2. No i popatrz Piotrze,
    gdzie by nie walczył to źle, oprócz "Berlinga" rzecz jasna.
    Dziś jest to samo, tylko "Berlinga" zastąpili "Andersem". Bilans wrogów pozostał więc nienaruszony.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piotrze, kiedy poruszasz tematy bieżące zazwyczaj robisz to klarownie, poprawnie czyli OK. Ale kiedy "zeszło ci się" na wspomnienia , powstaje pierwszorzędna literatura. Bardzo lubię takie historie, gwarowe wstawki i ten swobodny filozoficzny ton. Jeśli możesz - wyszperaj kolejne takie opowieści, bo czyta się znakomicie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. W czasach gdy ważniejszym jest by młodzież znała pacierze i uczęszczała na nabożeństwa a historie odłożono na półkę /porównajcie sobie ile jest tygodniowo godzin historii a ile religii/ takie wspomnienia o przodkach bezcenne.
    W czasach gdy niektórym się wydaje ze do armii /Polskiej,Rosyjskiej,Niemieckiej/ nie brano z poboru bo większość to ochotnicy takie wspomnienia bezcenne.
    I przydałoby się aby rożnego rodzaju bezmózgie dupki co to wieszali i wieszają psy na tych "wcieleniach" bo albo "dziadek w Wermachcie" albo od Berlinga wreszcie poszli po rozum do głowy i zaczęli myśleć./choć wątpię czy to potrafią/
    To los i miejsce zamieszkania decydowało często o tym, gdzie go wcielono.Nie zdążył do Andersa bo "powiastka" do kołchozu czy obozu nie dotarła lądował u Berlinga bo tamci już wyszli/zresztą za przyzwoleniem Stalina/ dziś jest be bo służył w "polskojęzycznej" a Berling za pomoc Powstaniu Warszawskiemu odsunięty przez Stalina od dowodzenia podwójnie jest be.Pomniki tych z i szej Armii wyburzyć i osunąć.
    "Twoi" dawniej potępiani dziś "genetyczni patrioci" /choć siła wcieleni/ ale walczyli z komunizmem i to się liczy.
    Powtarzam los,miejsce zamieszkania głupi przypadek,koledzy, decydował często gdzie i u kogo chcący walczyć Polak "lądował"
    Mógł być w ZWZ,AK,AL,BCh,NSZ czy "samoobronie" nie wiedząc jaka jest "polityczna twarz" danego ugrupowania.Dopiero potem to wyszło.Dopiero "pod koniec" wszystko stało się "polityczne"
    A niektórzy widząc ze NSZ jawnie współpracuje z Niemcami,albo od swoich dostawało "czapę" albo łaskawie się zgadzano by przeszli do AK.
    Powtarzam czytajcie historie i to te pisana przez "rożnych" Aby tak nie było ze Prezydent Kaczyński mimo protestów żyjących świadków ,mimo protestów Słowackiego odpowiednika IPN /których wywalono z zebrania komitetu założycielskiego pomnika "Ognia/ w Nowym Targu/ uroczyście i z pompą odsłania pomnik Ognia/nawiasem mówiąc jest to jedyny chyba pomnik strzeżony całodobowo przez kamery przemysłowe /aby entuzjaści nie pokryli go chyba kwiatami/
    / a tak do Waszej wiadomości w całej historii grobów wawelskich,nawet za tzw ciężkiej komuny,nie było w kryptach ani jednego pilnującego strażnika.Dzis przez cały czas otwarcia dla zwiedzających krypt, grób rodziny Kaczyńskich pilnuje? strażnik miejski.Oczywista,oczywistość by nie zasypali go kwiatami./
    Czytajcie historie bo zaczynają się ukazywać takie "rewelacje" jak ta "książka"
    Piotr Zychowicz "Pakt Ribbentrop - Beck,czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki /dom wydawniczy REBIS Poznań 2012 cena 39,90 zł/
    I pisze to facet który chyba nie słyszał o "Mein Kampf" Adolfa Hitlera /napisana podczas jego pobytu w więzieniu w Landsbergu na początku lat dwudziestych |XX wieku i opublikowana w 1925 (I część) i 1927 (II część)/ w którym wyraźnie określił swe zamiary w stosunku nie tylko do Żydów ale do Słowian

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój ujek Alojz (przedwojenny polski harcerz) "walczył" pod Stalingradem. Oczywiście w Wermachcie. Stracił oko, w ogóle to żołnierz był raczej z niego kiepski, bo najbardziej to na harmonii lubił grać. Przeżył, bo przygarnęli go Ruskie (i jak tu nie lubić Ruskich?). Tam się u jakieś rodziny przechował do końca wojny. Ale brat babki, Józef, miał mniej szczęścia. Przestrzelił sobie rękę, żeby nie walczyć u Niemca, ale po wejściu wyzwoleńczej armii trafił na Sybir i już nie wrócił (i jak tu lubić Ruskich?). Pod koniec wojny mój ojciec dostał powołanie do SS _wysoki blondyn :), a poza tym chyba już jeden z nielicznych do pobrania (miał 17 lat). Odmówił. Nie uwierzyłam mu. "Jak to, nie bałeś się?" A na to moja matka ze śmiechem: "a boł się boł, ale jeszcze bardziej swojego łojca". Bo dziadek to był Polok i prędzej by go sam ubił, niż puścił na front w niemieckim mundurze. Na szczęście wojna się skończyła i...dzięki temu jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...........i może dlatego ktos z czytających który przypadkiem trafił ns ta notke domysli sie co czujemy gdy słyszymy okrzyk "TU JEST POLSKA".
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. A bo jest.Dla każdego !Otwarta i gościnna.Jak dawniej wielonarodowa.Przygarniająca obcokrajowców którzy jak np Tatarzy wiernie jej służyli.A Niemcy np właściciele dóbr pszczyńskich.A Slazacy czy ci co ich przemocą germanizowano.
    I teraz rożne bydlaki próbują nas skłócić.
    I nie zasadzić takim kopa !!!???

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Piotrze a może by tak książkę napisać ?. Pamiętam jak pięknie pisał Pan o swojej matce ,. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że pamietasz !.
      To było jednak cos jednorazowego, gdy pisało się z rozdartym sercem po starcie najdroższej osoby.
      Ksiązka - wolne żarty /ale moje ego zostało połechtane !/.
      Mam zamiar napisac jeszcze trzecią część "Byc Ślazakiem" poswięconą mojej matce ale w o wiele szerszym kontekście rodzinno-historycznym.
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. I pomyśleć - gdybym kiedyś nie poprosił Piotra, by został moim "wspólnikiem" nie czytalibyśmy takich rzeczy. A ja, dalibóg pojęcia nie miałem, co kryje się pod słowami "Piotr Opolski" !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .............i pomysleć że to wzięło się z mojego lenistwa hahahahahahaha !!!!!.
      Leszek jest dobry w "informatyczne" klocki a mój blog był taki nędzny, że az wstyd. Skorzystałem z okazji aby przykleic sie do jego bloga i to wszystko.
      Nie żałuję tego kroku gdyż mnie wydaje mi się że mało kto ma tak ładnego bloga /może i skomplikowanego/ a w treściach uzupełniamy się będąc na róznych biegunach geograficznych oraz ja nie dorównując wykształceniu mojemu przyjacielowi /Leszku - chyba moge Cie juz tak nazywać ?/ z Gdańska podchodzę do spraw mniej filzoficznie.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Super teksty! Pozdrawiam Wszystkich!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki super Mirku !!
      Na ścianie odhaczono nastepnego pozytywnego ptaszka.

      Usuń
  10. Byłem 1,5 roku w wojsku w Bytomiu. Na najdłuższej (nie tylko faktycznie ale 2 albo 1,5 rocznej) ulicy Oświęcimskiej. Poznałem wielu Ślązaków, bywałem u Nich w domach, bo w jednostce było dużo chłopaków z okolicy, ale także z Zagłębia. Wtedy dowiedziałem się o rzeczce Brynicy (chyba nie przekręcam), ale nigdy nie było jakiś specjalnych animozji. Może na meczach Polonii, ale to tak sobie bez jakiejś nienawiści. Wracając do miasta to było super (jak na połowę lat 70-tych) chodziłem po mieście głównie do piwiarni, bo to przecież jak się chop wyrwał z koszar to gdzie pójdzie jak miał 120 zł na miesiąc. A wspomnienia o ludziach też mam wspaniałe. Mnie z podkrakowskiego miasteczka nikt nie wyzywał od goroli czy jakiejś innej "zakamuflowanej opcji". Pozdrawiam Wszystkich, było fajnie i mile wspominam tamte tzw. "kontakty między ludzkie"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. Krysię i Jadzię najserdeczniej!!!!!!

      Usuń
    2. Wg. nas Ślazaków gorol to nie jest określenie pejoratywne na okreslenie kogoś kto na nasza ziemię przybył. Z czasem gorol przechodził na pozycję.............. opowiem Ci krótką historię. Miałem kumpla z centralnej Polski a konkrentnie z Białołęki. Trochę przykro z nim się pracowało pod hasłem "bo wy kurwa - Niemcy, Szwaby" itp. Poznał dziewczynę - Karina - piykno dziołcha, naszo, ślasko. Zakochał się po uszy - rok ślub. Ojciec Kariny w Niemczech i wpłacil im przez PKO za marki niemieckie na piękny samochód skoda 105. Mój towarzysz pracy nagle zaczął lubic Niemców. Dzis jest przewodniczacym regionalnego koła Stowarzyszenia Społeczono Kulturalnego Niemców w Polsce i wiesz co robi jak mnie widzi - spierdala na drugą strone ulicy. Kiedys miał na imie Ernest a dzis Ernst.
      Mirku - potwierdzasz moje zdanie i opinie - dziekuje.
      Brynica i Trójkąt Trzech Cesarzy to temat na osobne opowiadanie.

      Skrót skrótów - zderzenie cywilizacji zachodniej z wschodnią lub jak kto woli zderzenie kresów zachodnich "Germani" z kresami zachodnimi "Rosji carskiej".
      Temat rzeka...................
      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Też Ci dziękuję, bo przypomniały mi się miłe (bo młodzieńcze, a te zawsze są cudowne) lata. Pamiętam taki wesoły moment. Jak przestałem być kotem i zostałem wickiem to świeży rezerwista Joachim powiedział mi że mogę mu mówić Jakim. Zawsze mówiłem że fala to jest ku ku bo wszyscy jedziemy na jednym wózku i każdy myśli o cywilu. Po co sobie utrudniać życie jak w sumie cel jest jeden. Może to zabrzmi patetycznie, ale tak jest też w życiu: wszyscy kiedyś umrzemy i dlatego tylko słabe i przerażone tym faktem jednostki reagują agresją zamiast wspólnie pracując jakoś bezboleśnie przeżyć to ŻYCIE. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Piotrze - a to to dopiero !!!!,
    w tym samym czasie o tych samych miejscach pisaliśmy , kto wie, może się tam nasi spotykali ... a może i potem, w Anglii .. kto to wie - wojna po świecie ich wszystkich rozrzucała i wszystkim im życie zniszczyła i Twojemu Eriszkowi i moim Stasiom. Fakt , przeżyli ale po wojnie Twój w więzieniu, mój jeden na zawsze na obczyźnie a drugi w Ojczyźnie ale z karą śmierci za AK musiał się ukrywać. Wojna to straszna rzecz, nacjonalizm gdyby się tak odrodził to broń nas Boże. Z przerażeniem patrzę na prezesa i jego hasła, oj chwytliwe i populistyczne a nacjonalistyczne do granic możliwości. A masy idą, szły kiedyś pójdą i teraz ... strach myśleć co potrafi nienawiść.
    Jestem przerażona jak słyszę żądania odwetu i krwi. Wczoraj na Szkle zadzwonił facet i życzył śmierci Jaruzelskiemu. Aż mnie zatkało. Jakbym znalazła się nagle w innym świecie. To już nie jest zabawa to są realne i namacalne skutki podsycania nienawiści to jest degeneracja. Z jednej strony frazesy o miłości bliźniego a z drugiej strony życzenie śmierci. Ta żądza władzy chyba im już mózgi przeżarła, oni nie rozróżniają co to nazwanie zła złem a co to odwet. Niech sobie słownik kupią i zobaczą znaczenie słowa bliżni "prawdziwi katolicy" od siedmiu boleści.
    ----------
    Bardzo ciekawa Twoja opowieść rodzinna , czytałam jedntm tchem, zanim doszłam do końca to pomyślałam sobie - jasny gwint, może się spotkali ! patrzę a Ty pomyślałeś podobnie
    Piotrze - pisz o swojej rodzinie to ważniejsze niż ta cała polita , to jest życie i to jest prawda.
    Dziękuję, że moi znaleźli miejsce na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze - bardzo lubię czytać jak piszecie, bo więcej jest takich Osób, po śląsku, odczytuję w Was taką miłość do swojej małej Ojczyzny. Człowiek nie powinien być nijaki, powinien wiedzieć kim jest.
      Wiesz - mnie wychowywał Dziadziu bo Rodzice szli do pracy, Dziadziu przekazał mi całą swoją tęsknotę za Ojczyzną, zawsze chciał tam wrócić tu czuł się na cudzym miejscu, tęskniąc opisywał nam to wszystko. Moją Mamusię nazywał Dońcią a mnie Zazulcią ;-) . Rozumiem ludzi, którzy to swoje miejsce na ziemi kochają, takim jakie ono jest i nie chcą by inni z łapami narzucali im swoje zwyczaje i swoje widzenie świata. Świat według prezesa to koszmarek i to chory koszmarek.

      Usuń
  13. Piękny i dowcipnie napisany tekst. Gratuluję autorowi.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>