GOLONKO
Nie wszystko się w życiu udaje bo gdyby się udawało to samo życie byłoby cholernie nudne.
Zachciało mi się zrobić koncertową golonkę no i diabeł /właściwie diablice i nawet znam ich imiona/ zamieszał ogonem i wyszło po polsku czyli tak sobie.
Wiem jaki popełniłem błąd. Po lekkim podgotowaniu zrobiłem ciapę złożoną z oleju, sosu sojowego i chili słodko-kwaśnego, majeranku, bazylii, pieprzu i soli. Natarłem tym golonkę i poszła do pieca. Niestety, włączyłem także termoobieg a słabe oświetlenie spowodowało iż nie dopilnowałem i golonka się za bardzo spiekła.
Na swoje usprawiedliwienie mam to że jest to pierwsza golonka pieczona po zakupie nowej kuchenki gazowej. Odkroiłem najtwardszy pancerz mając nadzieję, że w kapuście rozmięknie. Niestety nie. Straciłem bezpowrotnie to co ja i „tygrysy lubią najbardziej” czyli tłustą otoczkę golonki do pożarcia z musztardą lub chrzanem.
Nie było jednak całkiem do chrzanu bo wyszedł porządny obiad i był przynajmniej jak na golonkę dietetyczny.
Zjedliśmy mimo wszystko ze smakiem i na drugi obiad też zostało.
Aby sobie podbudować własne kucharskie ego wzięliśmy się za robienie własnego chlebka który przedstawiam poniżej – tu nie było żadnych niespodzianek.
Chleb ten jednak posiada zasadniczą wadę że smakuje doskonale ze wszystkim a nawet bez niczego. Ten najmniejszy „zginął” prawie tego samego wieczora.
Od czasu do czasu w sklepach wielkopowierzchniowych pojawia się tania oliwa z oliwek którego warunkiem jest zakup 2 butelek. W zasadzie używamy naszego, polskiego oleju rzepakowego który w naszej kuchni sprawdza sie doskonale. Jedynie do sałatek używamy innego oleju i właśnie w tym celu od czasu do czasu fundujemy sobie 2 butelki oleju.
Jeden litr przeznaczam na olej smakowy i do butli ordynuję; ząbek czosnku, ½ pęczka kopru, kilkanaście ziaren ziela angielskiego, liść laurowy i kilka ziaren jałowca. Przeznaczenie tego oleju jest różnorakie. Przykład – kupiło się filety z piersi kurczaka i trzeba już przygotować. Przetarcie takim olejem daje ciut inny i aromatyczny smak. Sałata lodowa – troszkę oliwy smakowej do szklanki + 2 łyżki octu i do sałaty. Po prostu szereg prostych zastosowań w kuchni.
Pozdrawiam pożeraczy !!!.
O BOŻE - PIOTRZE - CZEMU NIE WRZASNĄŁEŚ, ŻE TU JESTEŚ !!!!!!! tyle wpisów mnie ominęło ... no takiemu tumankowi jak ja to trzeba prosto, jak krowie na rowie - piszę w kuchni wpadnij - to ja kurcgalopkiem a tak - dopiero dzisiaj wpadam i co widzę TAKIE WSPANIALOŚCI MNIE OMINĘŁY ... ale sobie wszystko zaległe do tylu poczytałam, chlebem się zachwyciłam i golonka też ale wiesz - ze mnie to żaden tygrys golonkowy, od dziecka lubię tylko chude, ten najwspanialszy tłuszczyk to zjadał zawsze mój Dziadziu, podobnie gdy robiliśmy galaretę z nóże, nazywaną u nas studzieniną, Dziadziu robił sobie "swoją" czyli wszystki tłuszcze i chrząstki brrrrr
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM - TERAZ TEGO MIEJSCA NIE ODPUSZCZĘ
Masz serdeczności od mojej żony gdyż u niej w domu tez mówiło sie studzienina. Widocznie jedtescue z pokrewnych parafii.
UsuńPozdrawia
ps.
Może robisz cos ciekawego do zeżarcia ????- z przyjemnościa zamiesczę.
Twój makaron nalesnikowy jest uzywany bardzo chętnie bo faktycznie niemal w każdej zupie smakuje ekstra.
pomyślę i podrzucę a Żonie uśmiech przesyłam. Zanim wymyślę poczęstuj się szarlotką mojej produkcji , jak mówia dzieciaki jest "męska" bo jabłka bez cukru
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńDrodzy Panowie:)
Święta idą! Pora zacząć zalewać i łupać orzechy.
Pozdrawiam serdecznie.
Szukam Jagienki !!!!!
UsuńŻona o tym wie?
Usuń......wie, wie - sama próbowała ale nic...... !!!!
UsuńMoże to chodzi o tę Jagienkę? :D
Usuń