wtorek, 4 września 2012

Tajemnica Bursztynowej Afery - czyli

- źle się dzieje w państwie Polskim

autor



    Nie zamierzam tu wyjaśniać żadnych tajemnic "afery Amber Gold". Więcej - nie zamierzam też komentować wszystkiego, co do tej pory powiedzieli lub zrobili politycy, komentatorzy polityczni i "dziennikarze" (w tym blogowi). Chcę "zadumać się" nad refleksjami natury bardziej ogólnej.

    Znam kraje, których "wskaźnik korupcyjny" jest dużo korzystniejszy niż nasz, Polski. Wiem, że w krajach tych też co jakiś czas zdarzają się "afery". I to dużo większego kalibru niż wspomniana. Wiem też, że w krajach tych panują odmienne obyczaje polityczne niż u nas. Do niedawna w Japonii nikogo nie dziwiło seppuku jakiegoś wysokiego urzędnika państwowego, tylko z powodu podejrzeń, że mógł coś wiedzieć lub być zamieszany w jakąś aferę.

Politykom - pro memoria

W kulturze zachodniej, najczęściej kończyło się na złożeniu dymisji i odejściu z polityki.

    Ten japoński obyczaj bym sobie darował, chociaż kusi bardzo!!!! I chociaż zmiana politycznych obyczajów byłaby bardzo pożądana, nie będzie ona nigdy panaceum na korupcję. Bowiem, jak mawiał klasyk - nie ma ludzi nieprzekupnych, jest tylko kwestia ceny. Na etykę polityków i urzędników nie ma więc co liczyć. Pozostaje nam tylko stworzenie prostego, jasnego, przejrzystego prawa bez luk, furtek i niejasności pozwalających na dowolną jego interpretację. Jak wszyscy wiemy - uprawnienia do tworzenia takiego prawa posiadają nasi "wybrańcy" - parlamentarzyści. I jak przystało na państwo demokratyczne - wszyscy parlamentarzyści, również parlamentarzyści będący "chwilowo w opozycji" (tych będących programowo w opozycji do czegokolwiek, nie biorę w ogóle pod uwagę).

    Tak więc po "wybuchu" jakiejś afery, dyskusja publiczna powinna się toczyć najpierw wokół prawa z naciskiem na prewencję, a dopiero potem wokół indywidualnej odpowiedzialności "aferzystów". Słowa "najpierw" i "potem" nie wyznaczają cezury czasowej - oznaczają jedynie to co powinno dziać się na planie pierwszym a co w tle.

    Tymczasem co mamy dzisiaj? Politycy opozycji i żurnaliści (nie ważne jakich sympatii politycznych) epatują chcących słuchać "setkami tysięcy" ludzi obdartych do kości przez aferzystę. Z wielkim upodobaniem i samozadowoleniem, z przeciętnego kalibru oszustwa czynią kataklizm podobny tylko do biblijnego potopu. Zawsze mnie pouczano, że nieznajomość przepisów nie zwalnia od odpowiedzialności. Więc te rzesze oszukanych są przynajmniej w 1/10 współodpowiedzialnymi.

    Ale nie to jest najważniejsze. Ten cały wrzask podnosi się tylko po to, by "dokopać konkurencji politycznej". Jest to pozostałość po czasach słusznie minionych. Wtedy też lekarstwem na "wszelkie zło" była "karuzela stanowisk". Działa tu taki mechanizm:
- jak wystarczająco dokładnie obrzucimy błotem rządzących, to mamy szansę zająć ich stołki.

    Proszę tylko nie posądzać mnie o obronę rządu, obronę za wszelką cenę. Jestem za tym, by wszyscy choćby trochę "ubrudzeni nieczystymi interesami" ponieśli adekwatną do przewinień karę.

    Jednak czy opozycji i innym wyżej wspomnianym o to właśnie chodzi? Media maja temat, który dobrze się sprzedaje. Opozycja może zyskać parę punktów w sondażach. A "przeciętny Kowalski", tak często wykorzystywany przez "wrażliwych na jego niedolę" polityków, może liczyć jedynie na odrobinę nadziei - do następnych wyborów. Zmieni się ekipa - pierwsze miesiące będzie zajęta "instalowaniem swoich", następne - odkręcaniem wszystkiego, co zrobili poprzednicy. Jeżeli jeszcze pozostanie im trochę czasu - czas będzie myśleć o kolejnych wyborach. A prawo jak było "popieprzone", tak zostanie.

    Czy tak musi być? Zapewne nie, ale w Polsce widocznie inaczej być nie może. Dzisiejsza opozycja kiedyś zadawała pytanie ekipie rządzącej - gdzie są te szuflady pełne ustaw? Sama dzisiaj też przedstawia pakiet ustaw. Gdzie? w sejmie? Ależ skąd! W swojej siedzibie - i to tylko ich tytuły. Gdyby bowiem oprócz tytułów zawierały by one coś więcej - na pewno zostałyby złożone do laski marszałkowskiej. I wcale nie musiałyby to być wyjątkowo dobre projekty ustaw. Projekty niedoskonałe są lepsze. Bowiem jest większa szansa na to, że sejm nie rozpocznie ich procedowania. Wtedy zamiast wysiłku związanego z ich wdrażaniem wystarczy "wrzask" o lekceważeniu opozycji, braku demokracji itp.

    Jednym słowem (?) - wart Pac pałaca i pałac Paca. Chociaż niezupełnie można stawiać między konkurencyjnymi partiami stawiać znak równości. PO w żadnej ze swych obietnic nie sugerowało nawet wprowadzanie jednego, jedynie słusznego światopoglądu, a jeden z tytułów ustaw zaprezentowanych przez PiS, a zawartych w rozdziale "SZKOŁA – DOBRA NAUKA, DOBRE WZORCE" brzmi:
  • Ustawowe zagwarantowanie nauczania historii, religii i języka polskiego
     Na trzy zawarte w nim kwestie - dwie i pół to majaki paranoika. Kompletnym idiotyzmem jest ustawowe zagwarantowanie nauczania religii w szkole. Na milę pachnie to talibanem. Z kolei wymóg ustawowego nauczania w szkole, polskiej szkole, języka polskiego - to obsesja schizofrenicznego paranoika. Trzeci element - niby normalny. Można sobie wyobrazić, że realizując wymóg nauczania religii, zabraknie godzin na naukę historii. Gwarancje ustawowe spowodują konieczność "okrojenia" innych przedmiotów. Jakich?

    Ale wróćmy do "ad remu". Widać wyraźnie, że źle dzieje się w państwie Polskim. Jednak czy rządy PiS-u mogą coś poprawić? Przyjmę zakład o czapkę gruszek, że nie rozwiążą one istniejących problemów, za to dołożą nowe.



4 komentarze:

  1. Ale przecież, to są od dawna działania pozorne. Interes kraju, jest przez olbrzymią większość naszych p...osłów, polityków, rozumiany jako własny interes. Obserwuję, to co się dzieje na szczeblu samorządowym, lokalnym. Mówię tu o całkiem małych miastach czy gminach. To są ci sami ludzie. Już tu nie potrafią dojść do porozumienia, czy "dogadania" koalicji w celu poprawy losu swoich sąsiadów, znajomych. W niedzielę wspólna msza, przekazują sobie "znak pokoju", a od poniedziałku napierda......nka. Szukanie "kwitów" i haków zajmuje im większość czasu. A dziury i syf w mieście bez zmian. Wpatrzeni w swoich przywódców na górze, którzy nie mają przecież żadnego programu dla rozwoju konkretnej gminy ( to właśnie ich zadanie ), czekają z nadzieją, że Wódz ich wezwie aby "naprawiali" Polskę. I tak się właśnie zdarza, niestety. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.... Ażeby gawiedź nie zorientowała się, co jakiś czas urządza się jej igrzyska, zapalając się "świętym oburzeniem" na jakąś "aferę". A gawiedź to łyka i przed następnymi wyborami zamiast zastanowić się nad programami poszczególnych partii, zastanawia się kto głośniej krzyczał na konkurenta.

      A propos partii. U Sienkiewicz był taki mniej więcej opis (cytuję z pamięci):
      - "Kmicic zebrał partię łotrzyków spod ciemnej gwiazdy i grasował po gościńcach."

      Usuń
    2. @Ot, ja
      Przecież my, Polacy, właśnie tacy zawsze (no, prawie) byliśmy i jesteśmy, organicznie niezdolni do współpracy, za to "wpatrzeni" a to w święty obraz a to w jakiegoś wodza.

      Usuń
  2. No właśnie ten krzyk jest najważniejszy, aby odwrócić uwagę od programów, których wcale nie mają zamiaru realizować. Ja całą nadzieję widzę w młodzieży, ale nie tej z przybudówek partyjnych, którzy powtarzają slogany swoich wodzów: "Balcerowicz musi odejść", "Tusk powinien podać się do dymisji", "Nie dopuścimy PIS-u do władzy" i tym podobne pierdoły. Kmicic, to jednak był twardziel z zasadami, ale Sienkiewicz musiał go wymyślić, bo i wtedy była bida z ludźmi honoru. A miało być tak pięknie.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>