piątek, 29 czerwca 2012

Okiem emeryta (11)















Odcinek 11 - czyli jednak politycznie


    W zachęcie do moich czytania felietonów zaznaczyłem, że są to felietony "niekoniecznie polityczne". Do tej pory udawało mi się dosyć skutecznie unikać w nich "polityki". Wydaje mi się, że był to dobry pomysł. Bowiem aby nie schamieć do cna na skutek obcowania z polityką, szczególnie w wykonaniu polskich "polityków", trzeba sobie stworzyć jakiś kącik rekreacyjny. Czy to znaczy, że łamię ten konwenans? Ależ skąd! przecież wyraźnie zaznaczałem, że felietony będą "niekoniecznie" polityczne. Czyli nie wykluczałem z góry takiego ich wydźwięku. Zresztą określenie "polityka", niekoniecznie (znowu to wygodne słówko) musi dla każdego oznaczać to samo. Czy więc będzie to "felieton polityczny" - każdy oceni sam.

    Ponieważ jednak odbiegać on będzie dosyć wyraźnie od schematów stosowanych w poprzednich odcinkach (a także dla rozreklamowania "Felietonów" wśród czytelników bloga) będzie on dostępny - wyjątkowo - również w "Refleksjach".




    Tydzień temu zakończyło się 358 Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski. Nie chcę być  jego recenzentem. Jestem zbyt wielkim grzesznikiem. Jednak jako "zwykły" obywatel państwa świeckiego (chociaż z preambułą) dostrzegłem wśród spraw, którymi zajmowali się biskupi, również i sprawę będącą w wyłącznej kompetencji tego państwa. Dlatego postanowiłem podzielić sie moimi wątpliwościami.

    Chodzi o rozporządzenie MEN, które sytuuje religię i etykę w grupie zajęć nieobowiązkowych. Takie stanowisko ministerstwa budzi wiele wątpliwości w biskupich głowach. Ale oddajmy głos sekretarzowi generalnemu KEP bp Wojciechowi Polakowi:

- "Problem polega na tym, że samorządy w obecnej sytuacji nie bardzo wiedzą, czy jeżeli przedmiot wypada z programu ramowego, to czy dalej będzie finansowany przez państwo (...) Oczywiście będzie finansowany, bo szkolna subwencja nie jest dzielona na przedmioty, ale jest subwencją na ucznia. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że samorządy dokładają do tej subwencji i być może umieszczenie religii i etyki w grupie zajęć nadobowiązkowych może powodować pokusę, że samorządy (...) będą próbowały ograniczyć te lekcje".

    Samorządy będą próbowały ograniczyć te lekcje! Myślę, że bp Polak, nie miał tu na myśli troski o nauczanie etyki. Natychmiast zawtórowali mu parlamentarzyści z pewnej partii (w felietonach jednak wystrzegam się zbytniego zalewu polityki, dlatego nie wymieniam nazw). Rozporządzenie MEN-u nazwali walką z kościołem. Walką, która ma polegać na tym, że samorządy mogą przeznaczyć pewną część swych budżetów na żłobki, przedszkola itp., zamiast na wynagrodzenie katechetów.

    I biedny i sponiewierany kościół, będzie musiał krzewić wiarę za własne pieniądze! Toż to zgroza! Tak sponiewierać kasę kościelną!

    Zaznaczam - nie mam nic przeciwko nauczaniu religii w szkołach. Nie mam też nic przeciwko opłacaniu katechetów z kasy państwowej, czy samorządowej. Pod jednym wszakże warunkiem - nie może to odbywać się kosztem innych zadań spoczywających na samorządach, a służących wszystkim obywatelom. Zarówno wierzącym jak i niewierzącym.

    Jednakże zastanowiło mnie właśnie dosyć specyficzne podejście hierarchów do tego problemu:

-"...Trzeba jednak zwrócić uwagę, że samorządy dokładają do tej subwencji i być może (...) będą próbowały ograniczyć te lekcje"

    Czyli samorządom nie wolno nie wydawać pieniędzy na naukę religii, natomiast kościół ma do tego niewydawania pełne prawo. Jakie to prawo? Boskie? A może prawo kaduka? Nie wiem. Sam we wcześniejszych odcinkach formułowałem różne prawa. Ale tego bym jednak nie był w stanie wymyślić.






7 komentarzy:

  1. Jak długo nie nastąpi faktyczny rozdział państwa i kościoła, wiernych będzie ubywać. Czy zaślepieni mamoną kościelni hierarchowie nie widzą tego? A może to nie na wiernych im zależy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pasterz porzuca stado (i wygodną z nim egzystencję) by udać się na pustynię w poszukiwaniu zabłąkanej owieczki.

      Wyobrażasz sobie hierarchów kościoła na "pustyni"?

      Usuń
    2. Moim zdaniem to "faktyczny rozdział państwa i kościoła" nastąpi dopiero wówczas, gdy zmieni się struktura polskiego społeczeństwa, w którym dominującą warstwę stanowią chłopi, bardzo przywiązani do religii obrzędowej i tradycji. Na tej właśnie warstwie opiera się polski Kościół, a jak dotąd, ubytki wiernych nie są aż tak znaczne, by biskupi spuścili z tonu. Kościół spokornieje dopiero wówczas, kiedy kościoły zaczną świecić pustkami. Żadna partia polityczna, która ma władzę lub do niej dąży nie rozpocznie wojny z Kościołem, gdyż wie, że w obecnych warunkach musiałaby ją przegrać. Wie o tym dobrze Kaczyński i ciągle stara się o poparcie Kościoła, dlatego trwa przy nim elektorat liczący 20-30% wyborców. Wiedzą też o tym zarówno SLD jak i PO, toteż wojny z Kościołem nie podejmują. A heppeningi Palikota przyciągają do jego partii osoby niewierzące oraz niechętne czy wrogie Kościołowi, ale na pozyskanie szerszego elektoratu na razie raczej nie może liczyć, chyba że wydarzy się coś spektakularnego, co zniechęci do Kościoła większą liczbę wyborców, ale nie mam pojęcia, co to mogłoby być. Sądzę, że deklaracja Tuska o nieklękaniu przed duchownymi była szczera i on sam wolałby Kościół od państwa odsunąć, ale potrafi realnie oceniać sytuację i wie, że byłoby to bardzo ryzykowne. Mnie też doskwiera ta wszechobecność Kościoła, ale ponieważ nie widzę na naszej scenie politycznej żadnej innej partii, która by mogła zastąpić PO, a nie chciałabym, by wrócił do władzy PiS, to staram się zrozumieć Premiera. Ktoś, kto przebywa tylko albo często wśród osób niewierzących może uważać, że ograniczenie wszechobecności Kościoła w naszym życiu publicznym to sprawa prosta i zależy jedynie od politycznej woli premiera czy sejmu, ale tak niestety nie jest, gdyż Kościół "zarządza" życiem znacznej większości Polaków od urodzenia do śmierci i Polacy to akceptują, nawet wówczas, gdy ich wiara sprowadza się tylko do uczestnictwa w obrzędach cchrztu, ślubu i pogrzebu, ale te obrzędy może sprawować tylko ksiądz i na tym głównie opiera się poczucie siły Kościoła.

      Usuń
    3. Mój tekst odnosi się do komentarza Aviancy z godz. 06:54. Przepraszam.

      Usuń
  2. Trawestując niegdysiejszego rzecznika: "Kościół się wyżywi!"
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czołem Waszmości!

      "Kościół się wyżywi!"

      "Kościół dobrze się wyżywi!"

      Usuń
    2. Kościół się ponad stan zawsze żywił i żywić będzie. Amen.

      Klik dobry i serdeczne pozdrowienia.

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>